Lądeckie impresje (201)

Autor: 
Janusz Puszczewicz

W moim cyklu goszczę dzisiaj LILĘ KUCFIR. O jej poetyckiej twórczości pisałem już przy okazji wydań kolejnych jej tomików. Od 1988 r. mieszka w Goworowie. Niespokojny duch międzyleskiej krainy.

- Jak zaczęła się Twoja przygoda z poezją ?
- Miłość do poezji zaszczepiła mi w podstawówce nauczycielka polskiego. Występowałam wtedy w szkolnym teatrzyku. Do dzisiaj pamiętam tamte fragmenty ballad Mickiewicza. Początki samego pisania to już szkoła średnia. Wiadomo – pierwsze wiersze o miłości.
Z tamtego okresu nie zachowały się żadne wiesze, przeminęło z wiatrem a raczej uleciało z dymem.

- Czy pamiętasz swój pierwszy wiersz, swoje pierwsze strofy? W jakich okolicznościach się zrodziły?
- W życiu dorosłym wróciłam do pisania po pamiętnej powodzi stulecia 
w roku 1997, dając upust tamtym emocjom. Zapisując słowami,  to co przeżyłam ja i moi sąsiedzi.
Długo pisałam do szuflady. Dopiero internet sprawił, że zaczęłam zamieszczać wiersze na poetyckich  portalach. Kiedyś znajoma namówiła mnie do wysłania wierszy na konkurs poetycki, gdzie ku zaskoczeniu zdobyłam nagrodę. Posypały się później następne m.in. w XIV Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Grochowiaka w Radomiu, w „Kosmicznym Koperku” w Nowej Rudzie czy w „Konfrontacjach. I tak wpadłam w ten zaczarowany krąg poezji. W ubiegłym roku zostałam również laureatką II tykocińskiego konkursu „O Szablę Hetmana Czarnieckiego”.
Aby doskonalić swój warsztat uczestniczyłam w warsztatach poetyckich m.in. w Gorzowie Wlkp. Obcując z innymi poetami nabieram nowe doświadczenia, starając się przy tym zachować odrębność i swój punkt widzenia. Piszę raz lirycznie, innym razem satyrycznie. Dużą rolę ogrywa u mnie przyroda, która wciąż mnie inspiruje.

- Masz już pewien poetycki dorobek.
- Mój dorobek stanowią cztery tomiki autorskie. Pierwszy to „Bal czy zabawa” /2008r/ z satyrycznymi wierszami.
W drugim „Na krawędzi” /2009r/ – dominują wiersze liryczne. Natomiast w tomiku „Pół na pół” /2013r / współgrają dwie kategorie estetyczne – liryka i satyra. Część pierwsza – nostalgiczno-wspomnieniowa, inspirowana przyrodą skłania do refleksji nad przemijaniem. W części drugiej przy pomocy satyry, staram się „rozprawić” z ułomnościami ludzkiego charakteru.
Najnowszy wydany w 2015 r. tomik nosi tytuł „Szkice niespiesznie zmyślone” . Składa się z czterech rozdziałów: Eros - czyli tam gdzie rozkwita kwiat paproci, Rozdarcie – czyli tam gdzie nie rosną poziomki, Naga sielskość – gdzie w niedziele nie pachnie fiołkami.
Pewnym mottem zaczynającym mój ostatni tomik są strofy:
jeszcze wczoraj mnie nie było
tylko zarys dziwnych pragnień
coś na sercu mi ciążyło
sama nie wiem co dokładnie
jeszcze wczoraj wicher hulał
po bezdrożach myśli czystej
dumał czy w twórczości bólach
mogę być otwartym listem
jeszcze wczoraj mnie nie było
ktoś napisał tomik wierszy
licho we śnie mnie skusiło
rozproszone myśli zwieńczyć
Moje wiersze ukazały się także w an-tologiach („Post scriptum” czy „Podróże”), były publikowane w prasie.

- Który z wierszy jest Ci szczególnie bliski?
- To trudne pytanie, wiersze są jak dzieci. Kocham je wszystkie i na swój sposób. Mimo, że jedne są bardziej niesforne i przewrotne a inne lirycznem i ugrzecznione. Są poniekąd częścią mnie i mojego spojrzenia na świat raz lirycznego a raz satyrycznego w zależności od nastroju chwili. Szczególnie jest mi bliski wiersz o miejscowości, w której mieszkam.

Pod Trójmorskim Wierchem
świt wraz z powieką otwiera dnia blaski
Pątnik mnie wita strojny w błękit chmury
u  podnóża siadam na chwilę zadumy
wędrowcze wszechczasów - nie patrz na mnie z góry
twarde ścieżki czasu stroiłeś mchem gnejsem
na obrzeżach lasów co się tutaj ścielą
a szumem strumienia po praprzodków szlaku
wiodłeś wprost do szczytu jak Paweł w kościele
przystanę popatrzę- pełnik lśni jak słońce –
kwiat ten róży kłodzkiej doczekał się miana
w kapliczce przydrożnej Nepomucen przysiadł -
duma nad historią lnem przez wieki tkaną …

- Oprócz poezji – jak wiem – masz również i inne pasje.
- Malowanie to moja druga pasja. Tego bakcyla połknęłam na jednym z plenerów malarskich. Maluję głównie to co mnie inspiruje czyli przyrodę i kwiaty. Mogę się już nawet pochwalić kilkoma wystawami na terenie Kłodzkiej Kotliny.

- Przypominam sobie moją pierwszą wizytę w Goworowie, kiedy pokazałaś mi swoją bibliotekę.
- Pracuję w małej wiejskiej bibliotece, lubię swoją pracę. Staram się zaszczepić młodym miłość do czytania i poezji, organizując w szkołach lekcje poetyckie. Staram się, żeby młodzi nie wstydzili się swoich uczuć i odczuć przelanych na papier. Walczę też ze stereotypowym poglądem do dzisiaj jeszcze występującym w małych miejscowościach, że ludzie normalni wierszy nie piszą.

- Plany i marzenia Lili Kucfir...
- Plany zawsze są a jak będzie z realizacją to się okaże. To co mi w duszy gra ujęłam w wierszu „Apetyżer”
apetyt ciągle mam na życie
mimo że za mną już pół wieku
i marzę jeszcze o tym skrycie
żeby zobaczyć twarz w człowieku
przekonać się że warto czasem
ot tak po prostu od niechcenia
na spacer iść pod rękę z losem
zakręty wzgórza pozamieniać …
szczęściu co nazbyt mocno spało
zerwać pierzynę łaskotać w pięty
tak mi się marzy – wciąż mi mało
nie chcę się godzić na spokój święty.
W planach również kontynuacja imprezy „Przenikanie sztuk”, którą zorganizowałyśmy w ubiegłe lato na międzyleskim rynku razem z Dagmarą Bieniewską i Moniką Frątczak. Było to wydarzenie artystyczne łączące różne dziedziny sztuki: poezję, muzykę, malarstwo, kino, teatr, taniec. W programie imprezy znalazł się także wieczór poetycki w scenerii średniowiecznego Zamku, ale o tym może już innym razem.

- Dziękuję uprzejmie za rozmowę.

Wydania: