Pomówmy więc o alkoholu, czyli...Marek Hłasko (III)
Mietek Kowalcze:
I dalej dodaje do tytułowego cytatu autor, czyli Czesław Miłosz w swoim „Traktacie moralnym”: „Kwestia jest ważna, choć nie pierwsza”. To prawda, że nie najważniejsza. W naszym cyklu pojawia się dopiero w trzeciej części tekstów, a zapewne tu i tam jeszcze się znajdzie. W „Pięknych dwudziestoletnich” Marek Hłasko barwnie opowiada
o konieczności polskiego (czyli z alkoholem jako walutą przekupstwa) załatwiania różnych spraw własnych, urzędowych, wszystkich po prostu. Zacznijmy od prawnej i finansowej przestrogi. Od pokazania, ile kosztowało według prawa przyłapanie pracownika na pijaństwie. Oprócz różnych wpisów w papierach, nagan, czasem sądowego oskarżenia
o szkodnictwo gospodarcze, które było ostro i często perfidnie wykorzystywane, nie tylko wobec przeciwników politycznych, nakładano na pijanych wysokie kary pieniężne. ... c.d. czytaj w gazecie.
Henia Szczepanowska:
Nasza słowiańska rozbójnicza, romantyczna dusza od niepamiętnych czasów każe mężczyznom składać świadectwo swojej męskości w ilości wypitej wódki.Ten, co przetrzyma innych, wypije tę ostatnią kolejkę i utrzyma się na nogach, ba! dumnie trzymając podniesioną wysoko głowę opuści pokonanych kumpli pogardliwie spluwając na podłogę, jest prawdziwym facetem. Leśny robotnik z PRL-u to zazwyczaj pijaczyna, moczymorda i awanturnik. Pierwszy tydzień po wypłacie panowie spędzali na upojnych balangach w śmierdzących gospodach, hotelach robotniczych, schroniskach górskich. Oddawali honorowe długi, spłacali w sklepie zakupy na zeszyt i pili do upadłego, aż w kieszeni zostawały same okruchy tytoniu i metalowe nakrętki, co to każdemu prawdziwemu facetowi przydadzą się kiedyś na pewno. Kiedy leśniczy wypłacał resztki miesięcznej wypłaty, po potrąceniu zaliczek, pożyczek, alimentów, opłat za hotele robotnicze, zostawało im zazwyczaj na góra! tydzień picia. Od świtu do świtu. Do zarzygania, do otępienia, do utraty poczucia czasu. Marek Hłasko, szesnastoletni, wrażliwy nad wyraz chłopiec, trafia pomiędzy takich twardzieli, wypijających z gwinta na śniadanie po sprawiedliwym gulu, tak na rozgrzewkę, żeby było raź niej. ... czytaj dalej w gazecie.