Czy statystyka daje dobre czytelnicze sugestie? czyli Mietek Kowalcze w cyklu: tygodniowe lektury
W czasie trwania projektu "Lektury tygodniowe" w "Gazecie Prowincjonalnej" już kilka razy, jako kryterium wyboru książki do napisania "zachętki", wybieraliśmy takich autorów i takie teksty, które akurat miały na rynku czytelniczym dobrą passę. Dobrą statystykę prasową, czytelniczą, towarzyską. Tak jest i tym razem. Łukasz Orbitowski, publikujący od kilkunastu lat pisarz młodszego pokolenia, ma właśnie dobry artystycznie i czytelniczo czas. Co się na to składa? Sprawdźmy na podstawie zbioru opowiadań pt. "Wigilijne psy", wydanego już ładnych parę lat temu, ale bardzo charakterystycznego (i przekonującego) dla całej twórczości. Wybieramy krótsze, dawniejsze teksty na początek, żeby zaznajomić się z tym pisarstwem. Napisanie w "zachętce", że to opowiadania, których atmosfera, bohaterowie, ba, cały tzw. świat przedstawiony, to nowoczesna i twórcza kontynuacja arcydzieł(ek) Stefana Grabińskiego, to nieco za mało. Napisanie, że oto mamy przed sobą polskie, połączone wcielenie wielu autorów specjalizujących się w intelektualnych horrorach, to też grube uproszczenie. Bo owszem, takie skróty można zastosować, korzystając z obiegowych albo "skrzydełkowych" recenzji. To jednak zdecydowanie za skromnie. My pójdźmy o krok, a nawet trochę więcej do przodu. Teksty z "Wigilijnych psów" swoją konsekwencją w obrazowaniu, budowaniu kolejnych warstw czasu, przestrzeni i wydarzeń mogą zauroczyć, przekonać nowicjuszy czytelniczych takiej literatury - autor "Lektur" do nich się zalicza - żeby przeczytać całość. A może sięgnąć i po powieści. To, co ważne, co także zwraca uwagę to znakomite oko, zmysł do autorskich obserwacji tego, co dookoła i przetworzenie takiej materii wyjściowej w spójny, niepokojący, czasem straszny obraz. Pełen niesamowitych miejsc i postaci. A jeszcze język? A do tego zabawy i eksperymenty narracyjne? Nazbierało się argumentów dość, żeby umieścić, nie tylko statystycznie, książki Łukasza Orbitowskiego w naszym projekcie. Więc umieszczamy. Z przykładowymi cytatami. Pierwszy o tzw. autorskim widzeniu świata: "Dzięki reklamom jogurtów ludzie nienawidzą dzieci. Z Bożym Narodzeniem jest podobnie. Nie ma gdzie się schować przed tą silikonową radością, wściekłą paletą radosnych kolorów, reanimowanym entuzjazmem i Santa Clausem klepiącym dziewczynki po nieletnich tyłkach." Drugi, charakterystyczny dla budowania osobowości w opowiadaniach tomu: "Byłoby fajnie, gdybyśmy mogli pakować wspomnienia w pudła. Wyjmować je z głowy i ustawiać w równych rzędach, zapakowane i zamknięte. Część, te dobre, wysłałbym w paczce przyjaciołom, którym się nie wiedzie. Inne zostawiłbym dla wrogów. Ale te z ostatnich dni zakopałbym na bezdrożach, zaorał i posadził drzewa. To dziwne i trochę głupie, ale myślę, że jestem najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie." Trzeciego cytatu, bezpośrednio pokazującego zmiany i przeobrażenia świata nie wybieram i nie przytoczę. Za dużo dobrych fragmentów do wyboru. Zakończę więc prosto - odnajdźcie go po swojemu, swoim czytelniczym "nosem".
Łukasz Orbitowski, Wigilijne psy i inne opowieści. Wydawnictwo SQN, Warszawa 2016.