„SPOTKANIE – OBRAZ i SŁOWO”
Trzymam w ręku wydany w 2019 roku album „SPOTKANIE – OBRAZ i SŁOWO” autorstwa Joanny Mossakowskiej-Mikulskiej, który wzbogaca moją kłodzką półkę z książkami. W albumie zaprezentowane zostały pastele Ewy Beyer-Formeli przystrojone poetyckimi strofami autorki.
Jak pisze w przedmowie autorka „ich twórczość powstawała w podobny sposób – utrwalanie chwili – w miejscu i czasie, w którym w tym momencie przebywają – w przyjaznej, malowniczej części pasma Gór Złotych, na przestrzennej Wrzosówce, w lasach obok zamku Karpień, na pochyłych łąkach Krowiej Góry z widokiem na Jawornik, czy na ścieżkach otaczających Lądek-Zdrój... bo też ta – kraina staje się natchnieniem a często ostoją artystów, którzy dzięki swojej wrażliwości, tworzą dzieła uwieczniające ten fragment świata...”.
Ewa Beyer-Formela urodziła się w 1935 r. na Kaszubach. Studiowała w PWSSP w Gdańsku na Wydziale Rzeźby w pracowni prof. Horno-Popławskiego. Brała udział w odbudowie Gdańska, wykonując prace w kamieniu. Mieszkała w Sopocie, dzieląc ostatnie 30 lat między swój Sopot a Ziemię Kłodzką. Bywając w Sopocie nie wiedziałem, że ustawione na skwerze Miłosza rzeźby „Kora” i „Kolumna” czy słynne parkowe „Dwa źródła” są jej autorstwa. O jej bogatym dorobku artystycznym można napisać niejedną pracę a jej dzieła spotkać na licznych wystawach. W dorobku są również liczne piękne, subtelne pastele ukazujące mijane miejsca i mijający czas. Artystka odeszła w wieku 87 lat. Ostatnio jej dorobek artystyczny przypomniała w „Bramie” Krystyna Toczyńska-Rudysz z okazji wydania katalogu rzeźb „Niezwykła postać polskiej rzeźby współczesnej – wspomnienia” (Lądek 2023).
Związana mocno z Ziemią Kłodzką a z Lądkiem w szczególności. Z okazji 50-lecia pracy artystycznej wystawę jej twórczości mogliśmy podziwiać w lądeckiej Galerii Muzealnej im. Michała Klahra (na marginesie – galerię tę prowadził kiedyś dzisiejszy włodarz Lądka), w Wapienniku „Łaskawy Kamień” w Starej Morawie, skansenie „Gottwaldówka” w Kątach Bystrzyckich, Nadleśnictwie Lądek-Zdrój czy w „Wojciechu”. Mocno zaangażowana w zainicjowaną przez ks. Witczaka „Kruszynkę” odbudowę kaplic i kapliczek w dolinie Białej Lądeckiej.
Ciekawa jest zresztą jej droga do kłodzkiej krainy. Przyjechała tu po raz pierwszy już jako znana artystka w latach 80. XX w. Przyjechała w poszukiwaniu marmuru, z którego zrodziła się niejedna jej praca. Myślę o Białej i Różowej Mariannie. Tak trafiła do Stronia Śl. a później do Lądka-Zdroju i otaczających go wiosek. Zakochana w tej magicznej krainie, przyjeżdżała tu już co rok. Ratowała i odtwarzała stare krzyże, zniszczone nagrobki, mijane kapliczki i kościoły. Zauroczona widokiem, barwą i światłem przysiadała by rysunkiem uwiecznić mijane miejsca. Wszystkie prezentowane w albumie prace pochodzą z prywatnego archiwum artystki, z którą zaprzyjaźniła się autorka poetyckich strof.
Zaprezentowane w albumie prace ukazują urok a wręcz magię lądeckiej krainy. Wymienię tylko niektóre ich tytuły: widok na dolinę Radochowa, widok Śnieżnika z Gór Złotych, lądecka Kolumna Trójcy Św., kościół i wieża lądeckiego ratusza, Orłowiec, góra Cierniak, kryty most na rzeką Biała Lądecka, Wrzosówka, Góry Złote – impresje…
O autorce albumu pisałem już kiedyś w naszej „Bramie” – zauroczony jej poezją, ukazującą magię i klimat lądeckiej krainy. Autorka urodzona we Wrocławiu przybyła również do lądeckiej krainy podobnie jak rzeźbiarka w latach 80. I też tej krainie oddała swoje serce i poświęciła jej niejedną poetycką strofę. Autorka kilku poetyckich tomików na stałe już związana z Lądkiem, o którym pisze
„Za oknem
Tu trochę
jak w niebie
chmury sny ptaki
na drzewie lipowym wieczorem
kontur kaplicy Rocha
kształt gór rozmazany
ponad drzewami cmentarza
tu trochę jak u Pana Boga
miejsce wysiedziane i łzą
zaklinane nie raz
dni srzebrzystych pocałunków
nad ranem
kiedy zaglądam niebu w oczy
czy jeszcze śpi”
(wiersz „Miasteczko” 2011)
Będąc ostatnio w Lądku nie mogłem sobie odmówić spotkania z autorką albumu, pytając m.in. o kulisy powstawania tego albumu. Ale o tym już może w następnym wydaniu. Korzystając z okazji, dziękuję za podarowany album z tak miłą dedykacją. Bo też faktycznie łączy nas wieloletnia znajomość jak i miłość do Gór Złotych...