Niekoniecznie regionalia, ale na pewno uniwersalia (9)

Autor: 
Krystyna Oniszczuk-Awiżeń
01-ksiegarz.jpg

Ostatnio trafiły w me ręce książki, dotyczące moich zawodowych zainteresowań. Rzecz o antykwariatach i punktach sprzedaży antyków, a więc także – jak w muzealnictwie – o środowisku ludzi przebywających na co dzień wśród różnych eksponatów, książek i innych „staroci”.
Wszystko przez to, że po serii poważnych i „dołujących” pozycjach o samotności, przemijaniu, zmaganiu się z przeszłością i ze starością, zażyczyłam sobie czegoś lżejszego i bardziej optymistycznego.
I tak trafiły do mnie pamiętniki pisane przez księgarza, antykwariusza, bibliofila ze Szkocji: Shaun Bythell, Pamiętnik księgarza.
Z pozoru monotonna treść – powtarzające się opisy codziennego rytmu dnia, podsumowania ilości zamówień internetowych i uzyskanych dochodów dziennych – wydawało by się, że może znudzić, jednak nie. Pamiętnik pisany jest od lutego 2014 do lutego 2015 r. Już sam opis codziennego dnia jest interesujący. Praca księgarza, to ciężki kawałek chleba i raczej rzadko jest chwila na odpoczynek. Szczególnie uciążliwe jest codzienne porządkowanie książek po klientach, którzy najczęściej sięgają po różne pozycje i rozrzucają je na podłodze, do tego nic nie kupując, trzeba też znaleźć czas na przegląd setek tysięcy starych książek, oferowanych księgarzowi na sprzedaż i w związku z tym odbyć wiele odległych podróży. Nic dziwnego, że nasz bohater w wieku czterdziestu paru lat, nosząc często ciężkie pudła z książkami, musi zasięgnąć porady fizjoterapeuty. Podsumowując, problemy księgarza to: opłakany stan finansów, ciągłe sprzeczki z personelem i nieustanne, wyczerpujące targowanie się z klientami oraz nieustająca lawina głupich pytań. Oto, przytoczone na okładce książki pytanie klientki, która na spotkanie klubu książki ma przeczytać Drakulę, ale nie pamięta co napisał. To czego najbardziej nie lubią księgarze i antykwariusze, to rozmowy z klientami – oczywiście nie ze wszystkimi. Niektóre wypowiedzi klientów są naprawdę irytujące, czasem śmieszne. Dobrze, że nasz księgarz ma poczucie humoru. Najpiękniejsze momenty przeżywa, gdy wśród przeglądanych tysięcy książek, znajduje rarytas, niespodziewane znalezisko, które wywołuje tyle emocji, że rekompensuje mu wszystkie mankamenty tego zawodu.
Bardzo interesujące są też refleksje dotyczące sensu istnienia obecnie tego typu placówek, kiedy sieciówki zdominowały drobnych księgarzy, jest duża konkurencja sprzedaży internetowej i przez Amazon, który oferuje znacznie niższe ceny. Zagrożeniem dla przyszłości księgarń są także e-booki oraz plany digitalizacji książek(!). Zauważa, jak bardzo zmieniło się w ciągu 15 lat jego funkcjonowanie, ale stara się iść z duchem czasu, realizuje zamówienia internetowe, korzysta z facebooka, tworzy Klub Przypadkowych Książek. Przypomniał, że to co nastąpiło w branży księgarskiej i wydawniczej w XXI wieku, to nie pierwszy przełom. Kiedy Gutenberg wynalazł ruchome czcionki i pojawiły się pierwsze masowe wydawnictwa, słynny florencki księgarz Vespasiano da Basticci był tak oburzony, że książki nie będą już przepisywane ręcznie, że w przypływie złości zamknął swój sklep.
Antykwariat mieści w małym, rodzinnym miasteczku autora – Wigtown. Znajdujemy tu ciekawy jego opis i przemiany jakie się dokonywały na przestrzeni wieku. Niegdyś z wieloma sklepami, usługami, destylarnią, prężnie rozwijające się, pełnym życia, potem jednak przyszły lata, kiedy dawne lokale świeciły pustkami, upadła mleczarnia (1989), też destylarnia (1993) i nic się nie opłacało. Po okresie kryzysu, znów powstał jakiś pomysł na rozwój, nastawiono się na turystykę, a miasteczko stało się centrum książkowego biznesu i wymyślono dlań nawet specjalny festiwal książek. Sam proces, jak widzimy, nie jest odosobniony… Trzeba jednak zawsze mieć jakiś pomysł na ciąg dalszy.
Autor opisując każdy miesiąc zaczyna od cytatu z dzieła Orwella, który także dorabiał niegdyś jako pomocnik w antykwariacie i ma krytyczne spojrzenie na ten zawód (George Orwell, Bookshop Memories, Londyn, 1936). Towarzyszące bohaterowi postacie też można zaliczyć do dość ekscentrycznych, np. Nicky, która jest w niepełnym wymiarze zatrudniona w księgarni, nigdy prawie nie wykonuje poleceń szefa, a układając książki na półki dziwnie je kwalifikuje i niekiedy te dotyczące spraw np. wojskowych znajdowane są w poezji itp. Ale za to często przywozi mu w ramach „piątkowego łasuchowania” „pyszności” wygrzebane z kontenera za supermarketem. Ot taka ekstrawagancja.
Książka pełna humoru, ciepła oraz różnych ciekawych informacji nie tylko dla bibliofilów.

Shaun Bythell, Pamiętnik księgarza.
Przełożyła: Dorota Malina. Wydawnictwo Insignis Media, Kraków, 2019.

Wydania: