Finisaż „Wystawy regionalnej” Wojtka Kielara
20 kwietnia po raz ostatni można było obejrzeć wystawę malarstwa Wojtka Kielara, prezentowaną w Muzeum Ziemi Kłodzkiej w Kłodzku od 24 lutego br. Była to szczególna ekspozycja, można powiedzieć raczej w liczbie mnogiej dwie ekspozycje, przedstawione pod wspólnym tytułem „Wystawa regionalna”. Podczas wernisażu i pierwszego oprowadzania autorskiego (16.03.) prezentowane były bowiem zupełnie inne prace niż podczas finisażu i drugiego oprowadzania autorskiego. Tym samym zapoznaliśmy się z bardzo dużą ilością prac artysty – łącznie pokazano 118 obrazów olejnych powstałych w latach 2020-2024 i kilka rzeźb z 2013 r.
Wiele pochlebnych słów od zwiedzających usłyszałam na temat twórczości tego artysty. Nie da się obojętnie przejść obok jego prac. Duże formaty, w większości mocna i różnorodna kolorystyka oraz szczególna kompozycja obrazów na wystawie – całość w efekcie przyciąga wzrok, zwraca uwagę i prowokuje do refleksji. Mówiąc „szczególna” kompozycja obrazów, mam na myśli
duże „stłoczenie” obrazów (może nawet zbyt duże) na niektórych ścianach, tworząc jakby tapetę przedstawiającą bądź „rozbuchane”, wielobarwne, z dominacją zieleni fantastyczne pejzaże, bądź schematyczne, z geometrycznymi podziałami przestrzenie. To wyobraźnia artysty podsunęła mu taką twórczość, a co my widzimy?, jak rozumiemy te wizje? Może wolność i niezależność myślenia, a czasem ich ograniczenia...
Na wystawie znalazły się też obrazy bardziej rozmarzone, wręcz kosmiczne… i wyeksponowane w sposób bardziej indywidualny, tak by można je było „smakować” – te bardziej do mnie przemówiły.
Wojciech Kielar jest kłodzczaninem, dyplomowanym artystą po wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Zarówno pierwsze spotkanie, jak i finisaż zgromadził sporą grupę uczestników, poruszonych twórczością artysty. Kuratorem wystawy była Joanna Jakubowicz. Miejmy nadzieję, że Wojtek Kielar wielokrotnie jeszcze zagości w muzeum i zaszokuje nowymi tematami, biorąc pod uwagę jego niezwykłą fantazję, a i dość szybkie tempo tworzenia obrazów.
Zapomniałam o rzeźbach (!), nie widziałam ich a szkoda, bo Mirkowi się podobały.