85. rocznica „nocy pogromu” w Kłodzku

Autor: 
Henryk Grzybowski
01gg.jpg
02ggg.jpg

Wspomnienie „nocy pogromu” 9/10 listopada 1938 (zwanej także „nocą kryształową” od rozbitych a wykonywanych wówczas z kryształu witryn sklepowych, co jednak jej ofiary uważały za prześmiewcze).
W całych Niemczech (i przyłączonej w marcu 1938 roku Austrii) sprofanowano i spalono wtedy ponad 200 synagog, zniszczono i obrabowano 7,5 tys. sklepów należących do niemieckich Żydów, zbezczeszczono żydowskie cmentarze, internowano i skierowano do obozów 30 tys. Żydów. Spłonęła też kłodzka synagoga, zbudowana w 1881 roku w stylu neomauretańskim, łączącym romanizm z neogotykiem ceglanym.
Na miejscu synagogi w 1995 roku, z inicjatywy niemiecko-żydowsko-polskiej, postawiono kamień dla upamiętnienia tragedii nocy pogromu i Zagłady.
W 85. rocznicę spotkała się tam, jak co roku, grupa kłodzczan m.in. Michał Cyprys i Mieczysław Kowalcze, by wspomnieć ofiary i czas nienawiści. Zapalono znicze, Michał przeczytał fragmenty psalmów. Mała uroczystość zakończyła się chwilą milczącej zadumy.
Kontrowersje w sieci wzbudziła inscenizacja przy kamieniu: pokrwawiony miś z czarną przepaską na oczach z rzędem świec ustawionych na kształt liczby 1400. Jeden z oponentów zarzucił jej, że to polityczny kicz, jak szopki u kontrowersyjnego księdza Jankowskiego w Gdańsku.
Dowiedziałem się, że inscenizacja powstała na prośbę młodych Izraelczyków, którzy wzięli udział w upamiętnieniu rocznicy. Była to żałoba po dzieciach bestialsko zamordowanych przez Hamas 7 października br. Dokonano również masakry młodych uczestników międzynarodowego festiwalu w Re’im. W całym Izraelu, w każdym kibucu, misie z czarną przepaską na oczach i krwią na boku symbolizują zabite i porwane dzieci, zapalane są świece ustawione na kształt liczby ofiar. Cóż, moim zdaniem, szopki świąteczne u księdza Jankowskiego były polityczną propagandą, tu mamy do czynienia z autentyczną żałobą z powodu niedawnych śmierci i porwania zakładników. To nie jest żadna profanacja nocy pogromu.
Był również głos, by upamiętniono też palestyńskie dzieci, które giną pod izraelskimi bombami. To prawda: śmierć i okaleczenie dzieci jest takie samo po obu stronach. Jest jednak różnica: bojownicy Hamasu mordowali dzieci izraelskie, teraz ukrywają dowództwa i baterie rakiet pod szpitalami i osiedlami, gdzie mieszkają dzieci i ich rodziny. Baterie te, w dużej mierze na oślep, wystrzeliwują pociski na izraelskie miasta i osady. Przypomniał mi się mój tato, którego jako nastolatka w 1944 roku Niemcy atakujący powstanie warszawskie pędzili przed czołgami. Z tą różnicą, że robili to agresorzy – w przypadku Hamasu tak postępują swoi. Myślę jednak, że skrwawionego misia należy traktować jako symbol ofiar po obu stronach.

Wydania: