Moda. Jubileusz

Autor: 
Katarzyna Redmerska
kaśka.jpg

Przywykliśmy do tego, że co rusz gwiazdy, gwiazdeczki, gwiazdunie – słowem barwny świat celebrytów – wprowadzają kolejne mody. Wszystko rzecz jasna z myślą podkręcenia lansu i dania nam – szarakom, okazji do liźnięcia z ich bajecznego życia.
Zmęczona „lansem” przedwyborczym i falą grubiaństwa, prostactwa, niedouczenia, zuchwalstwa, nadęcia, próżności etc. Nawiasem mówiąc, nie wiem jak Szanowni Czytelnicy, ale ja z obawą wyczekuję jesieni. Obraz przedwyborczy to już nie tylko kino akcji, ale prawdziwy dramat z elementami komedii i science fiction.
Ale zdaje się, że odbiegłam od tematu. Zatem, ad rem: chcąc chociaż na chwilę zapomnieć o polityce (trudne, ale nie niemożliwe) odwiedziłam kilka stron znanych i lubianych (czyt. umiejętnie się lansujących). I cóż odkryłam, bo oczywistym jest, że musiałam co odkryć, w przeciwnym bądź razie – nie pisałbym o tym, prawda? Zatem, co też wpadło mi w oko, zastanawiacie się – jubileusz wpadł mi w oko. A dokładniej mówiąc – rocznica. A jeszcze dokładniej precyzując: odnowienie przysięgi małżeńskiej.
Wśród celebrytów zwyczaj ten staje się ostatnimi czasy coraz modniejszy. Na czym to polega? Takie „odnowienie” można sobie zaaplikować w dowolnie wybranym czasie – najczęściej jednak okazją są okrągłe rocznice ślubów. Uroczystość może odbyć się w kościele, w urzędzie stanu cywilnego lub też w plenerze. Nasi celebryci umiłowali plener – koniecznie zapierający dech w piersi. Całość imprezy oczywiście na bogato. Jak szaleć to szaleć. Najlepiej wybrać jakiś romantyczny, tropikalny zakątek. Wystroić się jak stróż w Boże Ciało i opisać całość w mediach społecznościowych, okraszając relację dużą ilością emotikonek.
Uroczystość odnowienia przysięgi małżeńskiej to też sposobność lansu przybyłych na tę uroczystość gości. Bo nie zapominajmy, zaprasza się wyłącznie innych celebrytów plus ewentualnie wyselekcjonowanych członków rodziny (tych bardziej medialnych). Goście potrafią docenić i odwdzięczyć się – zalewając media społecznościowe relacją z imprezy. I zabawa trwa nie mówiąc już o biznesie.
Nie tylko odnowienie przysięgi małżeńskiej stało się trendy; także celebrowanie kolejnych zaręczyn z okazji rocznicy ślubu. Tak, tak. Czego to się nie wymyśli. Z drugiej strony, może i nie ma co drwić. Miłość i wierność w showbiznesie to rzadkość. Lepiej, że się zatem celebruje związek niż ogłasza rozstanie. Albo zaręcza się z kochanką, mając jeszcze żonę. Ot, pierwszy z brzegu przykład: hollywoodzki chirurg celebryta, specjalista od piersi – zaręczył się z 30 lat młodszą ukochaną. Wszystko odbyło się w bajkowej scenerii, od romantyzmu aż kipiało. Kipiała też żona oblubieńca, która pokusiła się o wymowny wpis na Instastory, gratulując swojemu obecnemu mężowi i jego kochance zaręczyn. To nie wszystko, matka świeżo zaręczonego mężulka, przyznała, że będzie szczęśliwa, jeśli tym razem trafił na osobę, która go kocha i szanuje. Dodała, że z pewnością nie miał tego w trwającym jeszcze małżeństwie. Rzecz jasna na koniec szczerze pogratulowała szczęśliwej parze narzeczonych. Ach ten hollywoodzki świat. Aż się łezka w oku kręci, tyle tam miłości a raczej namiętności.
Co do mojego własnego ogródeczka – miłość i namiętność mam pod kontrolą. Niczego nie zamierzam odnawiać, ani tym bardziej ponownie się zaręczać, nie wspominając już o donoszeniu o tym na forum publicznym. Przystaję do angielskiego podejścia do życia, gdzie jest umiarkowanie i powściągliwość.
A z tego wynika upodobanie do drobnych codziennych radości, ot, jak chociażby delektowanie się smaczną drożdżówką.

Wydania: