KŁODZKIE SENTYMENTY w DALEKIEJ PORTUGALII
Ponownie gościmy w domu Adriany Jurczyk-Duarte mieszkającej w malowniczym Estoril nieopodal Lizbony. Naszą rozmówczynię znamy już z poprzednich korespondencji z Portugalii. Jest m.in. autorką „Tajemnicy zamku Gniesz” której akcja rozgrywa się na Ziemi Kłodzkiej. Pochodzi z Długopola Górnego a od ponad 20 lat mieszka w Portugalii. Jest tłumaczką, ale też prowadzi tu Międzynarodowe Centrum Kulturalno-Turystyczne „Moonluza”, zresztą trudno wyliczyć jej wszystkie pasje.
- W ubiegłym roku ponownie odwiedziłaś Ziemię Kłodzką. Jakie nowe wrażenia wywiozłaś z tego pobytu?
- To był bardzo wyczekiwany przyjazd po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią i wszelkimi restrykcjami. Muszę zdradzić, że kilka miesięcy wcześniej zorganizowałam wirtualny spacer po Kotlinie Kłodzkiej dla międzynarodowej grupy. Spotkaliśmy się wtedy na platformie ZOOM i wspólnie dzięki zdjęciom i filmom z naszej kolekcji podróżowaliśmy śladami Marianny Orańskiej. Wówczas poczułam jak bardzo już tęsknię za moją Kotliną i bardzo się cieszę, że ubiegłoroczna komunia mojej bratanicy przyspieszyła naszą decyzję o przyjeździe.
Spędziłyśmy z córką kilka dni w czerwcu, więc mogłam od wczesnego poranka do późnego wieczoru chodzić moimi starymi ścieżkami. Być może z powodu podróży nie mogłam długo spać, więc codziennie wstawałam wcześnie rano i wykorzystywałam ten czas na poranne spacery do lasu. To była absolutna magia. Codzienne poranne spotkania z sarnami zdziwionymi moją obecnością, piękne wschody słońca i te góry skąpane w jego promieniach. Zrobiłam mnóstwo zdjęć, ale niestety nie są one w stanie w pełni oddać piękna tych poranków. Swoją drogą to ciekawe, że czasami musimy wyjechać gdzieś daleko, aby aż tak bardzo zatęsknić i docenić piękno otaczających nas miejsc.
Nie wiem, czy to przez tęsknotę czy przez fakt, że dawno nie byliśmy w Polsce, ale wróciłam do Portugalii wyjątkowo „nakarmiona” pięknem, spokojem, ciszą oraz zielenią Kotliny.
- Jak zmienił się ten region od ostatniego pobytu w roku 2019 patrząc z pewnej perspektywy i oddalenia.
- Obawiam się, że tak długa przerwa sprawiła, że wróciłam w zeszłym roku do Kotliny w swego rodzaju „różowych okularach”, które skupiały się głównie na tym, za czym najbardziej tęskniłam. Pogoda również była dla nas wyjątkowo łaskawa, w słońcu świat zawsze też wygląda piękniej i bardziej promieniście.
Ze zmian, które rzuciły nam się w oczy w tym krótkim czasie były głównie nowo otwarte przestrzenie handlowe, których pojawiło się sporo i w których dużą część klienteli stanowią nasi sąsiedzi z Czech.
Oczywiście duży wpływ na Europę a Polskę w szczególności wywarła wojna w Ukrainie, więc w kłodzkim regionie pojawiło się więcej rodzin ukraińskich, więcej smutku i niepewności. W Portugalii, mimo iż diaspora ukraińska jest tu bardzo duża mamy teraz też dużą liczbę uchodźców, to jednak jesteśmy daleko od samego konfliktu w sensie geograficznym.
W Polsce jest to tuż po sąsiedzku i inaczej się to wszystko odbiera.
- Wracam jeszcze do Świąt. W swoim portugalskim domu zawsze pielęgnujesz smak i bogactwo polskiej kuchni. Jakie potrawy tym razem zagościły na twoim świąteczno-noworocznym stole?
- Tak, nasz dom jest w pełni dwu a nawet wielokulturowy, więc i święta są pełne polskich akcentów. Nasze zeszłoroczne przygotowania zaczęliśmy od zakupów w Lizbonie, gdzie w jednym ze sklepów znajduje się cała półka polskich produktów. Tam znaleźliśmy m.in. śledzie, pierogi, kapustę kiszoną i mnóstwo innych polskich produktów.
Pierwszą potrawą, którą przygotowujemy wcześniej, jest zawsze bigos (Portugalczycy wymawiają osz bigosz), który w naszej rodzinie cieszy się ogromną popularnością. Tym razem był szczególnie wyjątkowy, bo dodaliśmy suszone grzyby z lasów Kotliny Kłodzkiej (niespodzianka od rodziców). Mój portugalski mąż mówi, że od kilku lat Święta Bożego Narodzenia zaczynają się, jak w kuchni pachnie bigosem.
Kolejnymi daniami jest zawsze sałatka jarzynowa z majonezem domowej roboty, pierożki z kapustą i grzybami, śledzie i tym razem również wędzona ryba. Na deser na Nowy Rok klasycznie sernik i inne ciasta wg polskich przepisów. Nie robimy więcej ciast ani deserów, bo portugalskie święta to całe stoły smażonych na oleju swego rodzaju faworków, „lanych klusek dyniowych” z cynamonem i cukrem, ciasta Króla czy Królowej (ciasta z bakaliami i krystalizowanymi owocami), więc długo się po tym wraca do formy.
- W jednym z popularnych w Polsce programów telewizyjnych (”Polacy za granicą”) zadaje się zawsze rutynowe pytanie. Czego szczególnie brakuje rodakom z dala od Polski. Na ogół pada zawsze równie rutynowa odpowiedź – brakuje nam najbliższych i ... kiszonych ogórków.
- Ja też zacznę rutynowo, bo przede wszystkim brakuje mi rodziny, przyjaciół czy powrotów do krainy dzieciństwa. A poza tym najbardziej brakuje mi tu moich lasów i gór. Jedzenia już nie – bo jak wspomniałam w Lizbonie możemy się zaopatrzyć w najróżniejsze polskie produkty, chociaż brakuje mi zwłaszcza pysznych pierożków (jestem straszną pierogarą).
- Ostatnio wiele się pisze o aktywnym udziale naszego Lądka w Europejskim Stowarzyszeniu Historycznych Miast Termalnych EHTTA, do którego należą również dwa portugalskie uzdrowiska. Zresztą Portugalczyk jest wiceprzewodniczącym tego Stowarzyszenia. Jak te portugalskie uzdrowiska mają się do naszych kłodzkich a szczególnie do naszego Lądka?
- Rzeczywiście jednym z wiceprzewodniczących jest Portugalczyk pan Victor Leal a Lądek-Zdrój ma w swoim towarzystwie dwa portugalskie uzdrowiska: Caldas da Rainha e Sào Pedro do Sul. W ostatnich latach w Portugalii dość popularna jest tzw. turystyka uzdrowiskowa, która w połączeniu np. z ofertą turystyki golfowej, agroturystyki, pięknem plaż i tzw. wiosek historycznych stanowi bardzo bogatą ofertę zarówno dla kuracjuszy portugalskich jak i dla turystów zagranicznych.
Wydaje mi się, że zasadnicze różnice pomiędzy portugalskimi uzdrowiskami a naszymi kłodzkimi mogą wynikać przede wszystkim z klimatu, położenia i co za tym idzie z oferowanych usług, terapii i chorób w których leczeniu się specjalizują.
Z klimatem rzeczywiście ciężko konkurować, ale myślę że kłodzkie uzdrowiska mają nieco bogatszą ofertę historyczno-zabytkową.
Miasteczka portugalskie, o których wyżej wspominam są pięknie położone, ale nie mają aż tak ciekawej historii i tak wielu atrakcji turystycznych wokół. Nasz Lądek-Zdrój ma bowiem wokół wiele miejsc o bogatej historii, jest sam w sobie istną perełką. Myślę, że Lądek-Zdrój może bardzo dumnie reprezentować Polskę wśród swoich zagranicznych partnerów zrzeszonych w EHTTA.
- Myślę, że jeszcze kiedyś wrócimy do tego wątku. Promocji naszego Lądka jak i innych kłodzkich uzdrowisk ponoć nigdy nie za wiele. Być może warto nawiązać bliższą uzdrowiskową współpracę między partnerami z Polski i Portugalii. Wiele bowiem niewykorzystanych jeszcze możliwości. Masz też przecież m.in. doświadczenia z pracy w polskiej ambasadzie w Lizbonie.
Wracam jeszcze do twojej aktywności zawodowej.
- Aż trudno uwierzyć, że prowadzę Moonluzę już od ponad 8 lat. Czas pandemii nieco zmienił charakter niektórych projektów. Zrobiło się ponownie miejsce na pracę z językiem, którą bardzo lubię. Rozpoczęły się nowe projekty w zakresie tłumaczeń i nauczania języka portugalskiego. W zeszłym roku powróciły już niektóre z naszych wydarzeń, więc profil Moonluzy nieco się zmienia. Proszę śledzić nasz profil (strona internetowa: www.moonluza.pt lub FB: Moonluza), aby być na bieżąco
i być częścią naszej międzynarodowej społeczności.
- Co też się dzieje na twojej twórczej niwie, nawiązuję do wydanej już książki?
- Uczestnicy międzynarodowej konferencji nt. baśnioterapii i storytellingu cały czas motywują mnie do przetłumaczenia baśni „Tajemnica zamku Gniesz” na język portugalski i angielski. Jest to jedno z moich marzeń i planów. Zawsze też kiedy znajduję chwilę czasu, piszę kolejne strony drugiej części mojej baśni.
Ale, co ciekawe największy projekt literacki na tę chwilę związany jest z działalnością tłumaczeniową. Otóż jestem w trakcie tłumaczenia książki jednego z wybitnych polskich pisarzy (tytułu jak i nazwiska póki co nie zdradzę) na język portugalski, co jest ogromnym wyzwaniem, ale jednocześnie sprawia mi ogromną przyjemność. Po raz kolejny mam możliwość przybliżania polskiej kultury i literatury w mojej drugiej Ojczyźnie jaką jest teraz Portugalia.
- Wspomnijmy jeszcze o planach i marzeniach na ten Nowy Rok.
- Podobno nigdy nie jest za późno na trzy rzeczy: miłość, naukę i spełnianie marzeń. Bardzo w to wierzę. Moje plany i marzenia często się krystalizują w czasie długich spacerów a później dzień po dniu, krok po kroku wprowadzam je w życie i staram się nie skupiać tylko na efekcie końcowym, ale doceniać całą podróż….
W tym roku planujemy całą rodziną wybrać się do Kotliny Kłodzkiej, mamy już całą listę miejsc do odwiedzenia. Ponadto każdego roku chcemy odwiedzić kolejne europejskie miasta. Mam również w głowie wiele nowych projektów, ale o nich opowiem już jak ujrzą światło dzienne.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie z krańca Europy i życzę wspaniałego Nowego 2023 Roku.
- Dziękuję Adriano za rozmowę. Przyjmij również nasze najlepsze życzenia noworoczne. Dobrego Nowego Roku. Bom Ano!
/Estoril styczeń 2023/