Autobiografia. Terapia
Autobiografia „eks” księcia Harrego, pod wielce wymownym tytułem Zapasowy (ang. Spare) – wywołała istną medialną burzę, że nie wspomnę o burzy (a raczej szkwale) w kręgach rodzinnych „eks” książunia. (Rzecz jasna nadal ślą sztuczne uśmiechy i machają łapkami do wiwatującego tłumu, ale nerwowości nie ukryją). Syn obecnego króla Anglii Karola III postanowił pokazać rodzince, że ma dość trzymania w tajemnicy „familijnych patologii” i w ramach terapii podzielił się ze światem swoimi „problemami”.
Cóż…można i tak.
Spare zawiera szczegóły dotyczące dzieciństwa Harrego, dorastania w rodzinie królewskiej, służby wojskowej, małżeństwa z Meghan Markle oraz ojcostwa.
Prawdę powiedziawszy, nie jestem zaskoczona rewelacjami zawartymi w książce – rodzina królewska jaka jest, każdy widzi a reszty można się domyślić. Harry w jednym z wywiadów promujących książkę, powiedział, że ma nadzieję że opowiadając swoją historię – zarówno wzlotów, jak i upadków, błędów i doświadczeń – będzie mógł pokazać, że niezależnie od tego skąd pochodzimy, mamy ze sobą więcej wspólnego, niż byśmy sądzili.
Uchm… no tutaj bym jednak pozwoliła sobie się nie zgodzić. Przede wszystkim nie każdy z nas rodzi się w królewskiej rodzinie, jako „zapasowy”. Ale żarty na bok.
Pamiętniki „eks” księcia zostały najszybciej sprzedającą się książką w kategorii non-fiction w historii Wielkiej Brytanii. W opinii ekspertów sukces komercyjny Spare należy uznać za historyczny. Inni eksperci uważają, że Harry odpalił dynamit i zapoczątkował koniec monarchii.
Tutaj zwracam się do fanów royalsów – bez obaw, pozycja monarchii jest niezachwiana – nikt nie zrezygnuje z zapierającej dech opery mydlanej – a eksperci mówią wiele rzeczy, taka ich rola.
Wróćmy jednak do autobiografii sensu stricto – jak podaje definicja, jest to utwór piśmienniczy, którego tematem jest własne życie autora, jego koleje losów i czyny, zdarzenia, których był świadkiem, doświadczenia, które nabywał, ewolucja zapatrywań i postawy wobec świata. Ja bym jeszcze do tego dodała: dobry sposób na promocję swojej osoby, zarobienie kilku groszy i odegranie się na tych, którzy nam dokuczyli lub tych, którym to my chcemy dokuczyć.
Jednakże, autobiografia ma w sobie jeszcze jeden – terapeutyczny element – pozwala na rozliczenie się ze swoimi lękami, niepowodzeniami. Myślę, że każdy psycholog się ze mną zgodzi z tym, że autobiografia to rodzaj diagnostycznego materiału, który odsłania nie tylko zamierzone, ale także podświadome motywacje i emocje autora.
A dlaczego my czytamy te narratywistyczne wzory osobowości autora, jakie przedstawia na przestrzeni lat swojego życia? Także w celach terapeutycznych. Jestem pewna, że każdy z moich drogich Czytelników, zgłębiając autobiografię sławnego X czy Y, chociaż raz pomyślał: „Ech, ten to miał dużo gorzej ode mnie” lub „Wolę swoje skromne życie” – i od razu zrobiło mu się lżej, prawda?
Jak powiedział francuski znawca pisarstwa autobiograficznego, Philippe Lejeune: „Bardzo łatwo jest napisać złą powieść, ale bardzo trudno napisać złą autobiografię”. Coś w tym jest. Treść autobiografii, jak wszystko na świecie – ewoluuje (dyskusyjne może tutaj być czy akurat w dobrym kierunku zachodzi to ewoluowanie). W autobiografii Dantego Alighieri nie znajdziemy „rewelacji”, jakie zaserwował w swojej – Harry – ale sięgniemy po nią z takim samym zainteresowaniem i w tym samym celu – by uczyć się na błędach innych, bez konieczności popełniania ich samodzielnie. Produktywne i jakież wygodne.
Co do mojej autobiografii, bo zapewne chcieliby Szanowni Czytelnicy się z takową zapoznać – nie zamierzam jej pisać. Wiem, wiem, rozczarowałam teraz co poniektórych – przepraszam. Tłumacząc moją decyzję, przytoczę wspomnianego już Philippe Lejeune, który zauważa, że podczas pisania autobiografii, autor nie jest w stanie zupełnie oddać swoich myśli, uczuć i przeżyć, jakie towarzyszyły mu w momencie ich przeżywania. Fakt! Już dzisiaj tak się nie wkurzam, na wspomnienie mojej drogiej nauczycieli pani X, która nigdy nie dała mi oceny wyższej niż 4, bo nie byłam dzieckiem lekarskim. Jakżebym mogła ją zatem szczerze obsmarować – znaczy się – opisać – w mojej autobiografii.