Literacka Polanica - Helikon
Smutki i smuteczki listopadowe
Krótkie dni, wiatry i słota, czas bez kolorów, i w ogóle smuta – oto listopad, przez wielu uważany za najgorszy i najsmutniejszy miesiąc w roku. Dodatkowo rozpoczyna on się Świętem Zmarłych, pełnym refleksji i wspomnień, poważnym, w blasku świec na grobach tych co odeszli. Zobaczmy, jak to widzą poeci:
(…) Jak nie kochać jesieni, siostry listopada,
Tego, co królowanie blaskiem świec rozpocznie.
I w swoim majestacie uczy nas pokory.
Bez słowa na cmentarze wzywa nas corocznie.
(Tadeusz Wywrocki)
Po szybie płyną łzy deszczu
kryształowe krople moich nocy i dni
płyną nieotarte przez miłość
listopadowe smutki serca
płyną z pamięcią o tych
którzy po tamtej stronie życia (…)
(Ks. Marek Chrzanowski)
(…) Listopadowy smutek, listopadowe żale,
Melancholia jesienna wędruje wśród pól;
Tęsknota za tymi, co za ścianą czasu,
Serce niespokojne, wspomnienia i ból (...)
(Teresa Zajewska)
Polaniccy poeci spod znaku Helikonu widzą rzecz z podobną powagą, nawet ze smutkiem, powyżej mamy wiersze Walentyny Anny Kubik, Leszka Szczurka i Jana Stypuły w takich właśnie nastrojach. Widać listopad silnie oddziałuje na wrażliwość twórców, w sumie raczej ponuro.
A przejmująca proza poetycka Elżbiety Wysockiej także zaprasza nas do listopadowej zadumy z pogranicza światów, przeczytajcie Jej piękne refleksje listopadowe…
No cóż, niewesoły ten listopad w poezji i w rzeczywistości. W tym roku dodatkowe pokłady smutku otrzymujemy wraz z rachunkami za prąd i gaz – drożej, coraz drożej. Jak to wytrzymać, jak przetrwać? Po otrzymaniu kolejnych niezrozumiałych rachunków powstał taki oto mój wierszyk o nietypowym kształcie – żarówki albo lampy, jak kto woli.
Upór
Raz
dwa razy
trzeci raz
próbujesz
znów jeszcze
kolejny raz ciągle nie ma
sukcesu może wystarczy tych prób
chyba to dla ciebie niemożliwe albo też
całkowicie nieosiągalne pewnie nikt nie da tu rady
dlaczego nie poprosisz kogoś o pomoc masz zapewne
jakiś zapas wdzięczności wolisz jednak sam próbować do
skutku liczysz na tę egoistyczną satysfakcję samodzielność cię
zablokowała a może to szlachetny upór każe ci pojąć
niepojęte znaleźć wyjaśnienie zrozumieć
liczby tej cholernej
faktury za prąd
Trzeba podsumować jakoś tę garść listopadowych smutków. Może warto doszukać się tam odrobiny radości, pogody, nadziei?
Zacznijmy od tych grobów i zniczy. Otóż dobrze byłoby w ten dzień świąteczny spacerować po cmentarzach z takim nastawieniem, że owszem, groby są ważne, tam prochy naszych bliskich, ale warto cieszyć się tymi milionami świateł na grobach, gdyż one są świadectwem naszej obecności, naszej pamięci, naszej nadziei na spotkanie po drugiej stronie. To my zapalamy te światła, w zasadzie dla zmarłych, ale czyż nie dla siebie przede wszystkim? Więc radujmy się, że my wciąż po tej stronie, że możemy wiele uczynić, wiele osiągnąć, wiele zmienić, zanim dla nas ktoś będzie zapalał światełka listopadowe.
Listopad ma swój naturalny smutek, więc my postarajmy się, aby zrównoważyć go naszą pogodą ducha, naszymi nowymi marzeniami, dostrzegajmy w tym dla nas odrobinę dobrej nadziei, promyki lepszej przyszłości.
Przetrwamy listopad, a dalej już z górki – Mikołajki, Boże Narodzenie, Nowy Rok. Przed nami niebawem kawalkada przyjemności, czekajmy cierpliwie.
Janusz Olearnik
fot. Jan Stypuła
*** WIERSZE
*Elżbieta Wysocka
Refleksja listopadowa
Idę drogą, na której spotykam takich samych
wędrowców jak ja.
Czasami przyspieszam, aby ich wyminąć.
Czasami wybieram inny, mało uczęszczany szlak.
Kiedy indziej przystaję i z boku uważnie obserwuję
mijających mnie pielgrzymów.
- Jedni kroczą dumnie, z pychą, która wygodnie
rozsiadła się na ich twarzach.
- Są tacy, którzy przemykają chyłkiem, rozglądając
się trwożnie wokół, czy przypadkiem ktoś obcy nie
podchodzi zbyt blisko.
- Inni spieszą gromadnie, gwarnie, wesoło ze
śpiewem.
- Jeszcze inni idą pozostając w ciszy własnego
zamyślenia, do końca nieświadomi tego co dookoła.
- A jeszcze inni, wieczne dzieci: poszukujący, pytający,
ciekawi wszystkiego i ze wszystkim zawsze
spóźnieni.
W naszej wędrówce spotykamy się na dłużej lub
krócej i samotnie ruszamy dalej.
Po drodze zostają ci, których wędrówka już się
zakończyła.
Epizody spotkań i rozstań, i tak do końca naszej drogi.
Nic na tej drodze nie jest trwałe i nic na tej drodze
nie jest wieczne.
Wieczny jest tylko ruch, którego istotę stanowi
przemijanie wielkich i małych rzeczy.
Jest czas siewu i czas zbiorów
czas ognia i czas popiołów
czas początku i czas końca
Prawo przemijania, któremu podlega wszystko –
Narodziny
Śmierć
*Leszek Szczurek
Barwy jesieni
Nadziei resztkę i trochę wspomnień
czuję czasem
okruchy ciepła w strofy wplatam
gdy jesteś dziś koło mnie
wśród świeżo malowanych łąk
gdzieś w kalendarzu
spotkań data
z oddali widzę przez łąk pejzaże
szczyty zdobytych gór
twój szept rozmyty
jedną łzą
zapach wrzosów co wniosłaś w darze
barwy jesieni też tutaj są
Leszek Szczurek
Jesienny wiatr
Wiatr jesienny szaleje
po wzgórzach
wzgardą lata zawiewa
łzy z deszczem przelewa
dni jesieni nadmiernie
przedłuża,
wierzby trwogą pochylił
na bezdrożach się myli
nikt nie słucha
już jego pieśni
choć szaleje szeleści
szron na liście niewinne
już kładzie
chłodem dmuchnie
w dłonie
czasem zagra symfonię
sprzymierzeńca ma
w listopadzie
*Walentyna Anna Kubik
Jesienny zachód słońca
Stanął ogniem nad lasem
wtapiając się w tęczę liści
pomiędzy białobrody błękit
Powoli rozpinał
granatowy parasol
słonecznego snu
Mamie
Spogodniała
dłonie złożone posłusznie
zmalała
ucichła
odpłynęła w inny wymiar
Dziadzio
Dłonie
jak zeschłe liście
opadły na kolana
podnosi by przytulić
wyblakłe oczy
kochają tak jesiennie
Walentyna Anna Kubik
Szelest jesieni
Liście żegnają się z drzewami
złociste latawce
tańczą na wietrze
aromatycznie pachną
Z wieży kościoła dzwony
dźwięcznie ogłaszają godziny
ich głos płynie daleko
Powietrze drży ze wzruszenia
*Jan Stypuła
***
bezszelestnie tańczył opodal
nieśmiało zaglądał w okno
zachwycony jej wdziękiem
kołysał do snu
tajemniczy i ciepły
jesienny zmrok
Jan Stypuła
***
tysiąc serc
w złotej koronie
okruchy życia
muzy artystów
berła ogrodów
- słoneczniki