Kłodzko po oblężeniu w 1622 roku – obraz zniszczeń miasta ... (cz. III)

Autor: 
Krystyna Oniszczuk-Awiżeń
IMG_20220406_132107.jpg

W czerwcu br. w Muzeum Ziemi Kłodzkiej odbyło się seminarium historyczne poświęcone wydarzeniom w Kłodzku w okresie wojny trzydziestoletniej. Miałam przyjemność uczestniczyć w tym seminarium, wygłaszając referat na temat zniszczeń miasta po oblężeniu w 1622 roku. Oto fragmenty tego referatu – cz. III.

Cesarska Komisja Egzekucyjna – 1625 r.
Nie dochowano jednego z warunków rozejmu, gwarantującego przez 6 miesięcy nietykalność osobistą i majątkową tych wszystkich, którzy uczestniczyli w kampanii antycesarskiej. Na Lichtensteinie spoczywał obowiązek nie tylko wygnania luterańskich kaznodziejów i nauczycieli, ale także ukarania szlachty, która brała udział w rebelii oraz buntowniczych miast. Liczne aresztowania dotknęły ludzi wszystkich stanów, głównie wyższej i drobnej szlachty. Aresztowano też członków Rady Miejskiej. Więziono ich na zamku.
Komisja egzekucyjna, która miała na celu zbadanie „udziału stanów i poszczególnych osób hrabstwa kłodzkiego w rebelii”, zebrała się w styczniu 1625 r. Należeli do niej: Seysima hr von Wirtby, jako przewodniczący, trzech urzędników cesarskich oraz doktorzy praw: Raphael Misch, Peter Fuchs i Melchior Geber, jak również fiskał (urzędnik czuwający nad kasą skarbową) Jeremias Reinwald i jego sekretarz Christian Juda.
Sporządzony został akt oskarżenia przeciwko Radzie Miejskiej i mieszczanom Kłodzka, na który udzielili oni odpowiedzi 4 marca 1625 roku.
Przesłuchania „rebeliantów” komisja rozpoczęła 15 kwietnia 1625 roku. Wyroki ogłoszono podczas sześciu rozpraw w listopadzie 1625 roku.
Kary podzielono według ośmiu kategorii. Najwyższą karą (I kategoria) była utrata lenna i majątków ziemskich powiązana z dożywotnią karą więzienia. Kara drugiej kategorii oznaczała utratę wszelkich dóbr i czasowy pobyt w więzieniu. Trzecia kategoria kary to utrata wszelkiej własności, czwarta utrata dób lennych i połowy dóbr dziedzicznych, piąta: utrata 1/2 dóbr, szósta: utrata 2/3 majątku, siódma: utrata połowy dóbr; i ósma: utrata 1/3 majątku. Były też kary grzywny.
W sumie skazano 155 osób, z czego 69 szlachciców, 21 mieszczan, 37 wolnych sędziów, 1 chłopa oraz 26 dalszych osób, których pochodzenia nie podano. Poza nielicznymi wyjątkami miejscowa szlachta utraciła swe posiadłości w całości lub w części i skazana została na różne kary więzienia. Niewielu później ułaskawiono. Większość później po odzyskaniu wolności opuściła Kłodzczyznę.
Owych 69 szlachciców należało w przeważającej części do starych rodzin: m.in. Pannwitzów, Tschitschwitzów, Reichenbachów i Ullersdorfów.
Najwyższą karę (I kat.) otrzymali też m.in.: Salomon Kuttner pisarz miejski w Kłodzku i Matthias Scholz burmistrz Kłodzka. Obaj byli gorliwymi wyznawcami sprawy protestanckiej w Kłodzku i angażowali się w wypędzenie jezuitów z miasta. Kuttner jako przedstawiciel miasta należał do delegacji, która w 1619 roku przekazała do Pragi zgodę stanów kłodzkich na wybór palatyna reńskiego Fryderyka na króla czeskiego. Salomon Kuttner zmarł 5 lutego 1626 roku, pochowano go 6 lutego o piątej rano na cmentarzu na Wyspie Piaskowej. Jego dom w Kłodzku, warty 3000 talarów, otrzymał w prezencie radca dworu Johan Christof Metzinger. Natomiast majątek burmistrza Scholza przekazany został jezuitom.
Na zakończenie chciałabym Państwu przytoczyć fragmenty wspomnianego już dokumentu z 4 marca 1625 roku, zawierającego oskarżenia przeciwko Radzie Miejskiej i mieszczanom Kłodzka oraz odpowiedzi na nie. Dokument (znajduje się w zbiorach Muzeum Ziemi Kłodzkiej) świetnie ilustruje sytuację w ówczesnym Kłodzku.
Akt oskarżenia przedstawiał zarzuty ujęte w 52 punktach. Niektóre z nich ściśle dotyczyły udziału w rebelii, pogwałcenia posłuszeństwa wobec prawowitego zwierzchnika, zgody stanów kłodzkich na wybór palatyna reńskiego Fryderyka na króla czeskiego. W odpowiedzi na nie Rada najczęściej stwierdzała, że „wszystko to stało się na żądanie stanów czeskich, którym w żadnym razie nie można się było sprzeciwić […]” Miasto wyłącznie „w sposób wymuszony i w wyniku błędów […] dopuściło się ekscesu, którego podczas tego typu niepokojów nie dało się uniknąć”.
Był też zarzut odnośnie goszczenia przez 3 dni na zamku kłodzkim Fryderyka palatyna reńskiego wraz z zapewnieniem mu wierności i posłuszeństwa i przekazaniem nawet prezentu w postaci pieniędzy. W odpowiedzi Rada stwierdziła, że „owszem, winem i rybą poczęstowała Fryderyka – temu nie można zaprzeczyć, ale o prezencie pieniężnym nic nie wie i nie ma na to dowodów”.
Na zarzut odnośnie powołania na koszt miasta 20 XII 1620 r. 100 żołnierzy, którzy dopuścili się wraz z dragonami rabunków i plądrowań, Rada odpowiedziała, że ten niewielki zastęp został powołany i dlatego pieniądze wydatkowano, by do ochrony mieszczan służył, szczególnie do strzeżenia bram miejskich.
Kilka zarzutów dotyczyło szykan w stosunku do katolickich obywateli, m.in. ponoć śmiertelnie choremu 88-letniemu katolikowi odmówiono błogosławieństwa udzielanego przez księdza katolickiego i musiał przyjąć ostatni sakrament wg luterańskiego obyczaju. Z kolei w innych punktach zarzucono, że katolicki członek Rady został znieważony, obrzucony obelgami i wyrzucony z urzędu, a czterech mieszczan katolickich aresztowano i potraktowano jak zdrajców kraju, trzymając w więzieniu w łańcuchach i kajdanach. Odpowiedzi Rady w tym temacie brzmiały: „Radzie nic o tym nie wiadomo…” lub „To Namiestnik a nie Rada dokonuje zmiany w Radzie…” i „Wszystkie instrukcje dot. aresztowań pochodziły od hrabiego Thurna…”.
Były także zarzuty i skargi odnoszące się do niewłaściwych, niemoralnych postaw tak ze strony obywateli miejskich, jak i stacjonującego wojska w mieście. Niektóre opisy tych zachowań przedstawiają dość drastyczne i przerażające obrazki, które niestety działy się w ówczesnym wojennym Kłodzku. Sami autorzy formułujący te oskarżenia, w pewnym momencie stwierdzili, że nie są nawet w stanie opowiedzieć o wszystkich haniebnych występkach. Część z nich dotyczyła wygnania jezuitów z miasta w 1618 r., i nadgorliwości w wykonywaniu tego polecenia, uwięzienia a potem wypędzenia dziekana Kecka wyszydzanego i wyśmiewanego przez tłumy, a przede wszystkim włamania do kościoła tumskiego i dokonania tam wielu wielce haniebnych czynów. M.in. czytamy w pkt. 6 i 7, że w kościele ojców jezuitów doszło do karygodnych zbrodni wobec zmarłych i tam pochowanych, w tym także sprzed 100 laty, trzy ciała zmarłych duchownych rozszarpano na kawałki, a niedawno zmarłego jezuitę rozebrano z ubrania, w którym był pochowany, obnażono i uczyniono ciało celem strzałów i rzutów kamieniem, w końcu obcinając mu głowę. Natomiast podchorąży wraz ze swymi towarzyszami uczynili ołtarz główny w kościele miejscem uciech i rozpusty.
Rada w odpowiedzi broniła się przed tymi zarzutami, jednocześnie dziwiąc się „… jak możliwe było takie nieobyczajne zachowanie w obliczu Chrystusa”. Stwierdzała, że „… ani Rada ani mieszkańcy nie przyłożyli do tego ręki… wielokrotnie kolegium jezuickie było strzeżone przez nich… i winę ponoszą przede wszystkim żołnierze von Semmlinga, którzy dokonali włamania… przeciwstawienie się tej samowoli i gwałtowi było dla Rady wręcz niemożliwe”.
Dokument – można tak powiedzieć – ma ponadczasowy wydźwięk, ukazuje bowiem okrucieństwo i bezwzględność czasów wojny.

Wydania: