A co tam w Różanym Dworze … Zmierzch Epoki i laudacja pamięci Jej Wysokości Królowej Elżbiety II z dynastii Windsorów
„A był to Czas Komety, która pojawiła się na Niebie po śmierci Wielkiej Królowej, aby zabrać Ją do Gwiazd” /Monika Maciejczyk /
Po śmierci Jej Wysokości Królowej Elżbiety II z dynastii Windsorów, w dniu 15 września 2022 r. niebo nad Wielką Brytanią przeciął meteoryt widziany przez 20 sekund.
Lud pogrążony w smutku i żałobie po utracie wielkich tego świata, pocieszenia szukał w mistycyzmie i rzeczach nadprzyrodzonych. Lud starożytnego Egiptu wierzył, że po śmierci faraonowie stają się gwiazdami. W starożytnej Grecji, Pitagorejczycy głosili, że dusze wielkich ludzi, herosów zamieniają się w gwiazdy. Po śmierci wielkiego cesarza rzymskiego Gajusza Juliusza Cezara w 44 roku p.n.e., nad Rzymem w lipcu tego roku, wg źródeł przez 7 dni wschodziła kometa tak jasna, że widoczna była w świetle dnia. A Marek Tulliusz Cycero przyznawał, że prawo do niebiańskiego bytowania i świecenia przykładem mają ci, którzy zachowywali, wspomagali i powiększali ojczyznę.
Wraz z odejściem Wielkiej Królowej, skończyła się epoka ładu i stabilizacji Europy i Świata. I choć trudno w to uwierzyć, to ta maleńka, drobna i krucha kobieta była najpotężniejszym filarem tego Świata. Jej obecność wśród nas dawała poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji, niezmienności norm i zasad, a życie codzienne osadzone było na mocnych fundamentach tradycji i kultury. Królowa Elżbieta była z nami od zawsze. Odkąd sięgamy pamięcią.
Spadkobierczyni historycznych postaci potężnych królowych w historii Anglii. Imienniczki – córki Henryka VIII z dynastii Tudorów i Anny Boleyn – Elżbiety I z dynastii Tudorów (1533–1603), potężnej królowej panującej przez 44 lata. Była też spadkobierczynią wielkości i mądrości Królowej Victorii (1819–1901) panującej przez 63 lata.
Ludzie mawiają, że gwiazdy patrzą na nas. Patrzą na nas przodkowie, którzy przeminęli zasłużeni w swej pracy i oddaniu ojczyźnie. I wielcy ludzie, nadchodzący po nich o tym pamiętają. Z całą odpowiedzialnością i powagą podejmują swój trud służenia narodowi. ... „Całe moje życie, długie czy krótkie, poświęcę imperium” – tak przysięgała narodowi w wieku 21 lat i słowa tego dotrzymała. Służyła swojemu narodowi i imperium brytyjskiemu przez 70 lat. Niezmiennie i z wielką pokorą, dzień po dniu, w zdrowiu i w chorobie. To jak poślubienie kraju swojego na całe życie. Stworzyła pewnego rodzaju constans, niezmienny bez względu na lata dobre, czy lata złe.
Jej ogromną siłą była siła milczenia. Bowiem cisza mówi najgłośniej. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Godziła i łączyła ludzi i przeciwieństwa, a poddanych swoich szanowała tak samo, bez względu na kolor skóry, rasę, kraj z którego przybyli.
Królestwo kierowane spokojnym, wyważonym umysłem i drobną, lecz żelazną dłonią w aksamitnej rękawiczce.
I nie było spraw i rzeczy osobistych, których nie poświęciłaby dla dobra królestwa.
Majestat powagi i mądrości wielkiego polityka jakim była, łączyła z ogromnym poczuciem humoru. Był to nieodłączny element sprawowania władzy. Pełen śmiechu i radości, skierowany ku poddanym zjednoczonego królestwa.
A były to audiencje w pałacu Buckingham sławnego misia Paddingtona, a też skok spadochronowy z Jamesem Bondem. I była to nieodłączna cecha tej wielkiej monarchini, potrafiącej śmiać się i odczuwać radość z ucieczki od pomników stawianych z brązu i wszelkich patetycznych orędzi. To osobowość, którą zaakceptował i pokochał naród. Idealne połączenie cech żelaznego w konsekwencji poczynań dla kraju wielkiego monarchy ze zwykłym, szarym, miłym i dobrym człowiekiem.
Kondukt żałobny odprowadzający zmarłą królową Elżbietę II wyjechał z zamku Balmoral w Szkocji poprzez drogi wspólnoty, na które wyległy tłumy ludzi. Wielka królowa wracała do Londynu. Dni przeznaczone na ostatnie pożegnanie, wypełnione były głęboką żałobą, tak prawdziwą jakby zgromadzone tłumy żegnały własną, ukochaną Matkę. Bowiem była to Matka narodu. Kochana i szanowana przez wszystkich. Niezapomniana Królowa serc.
Żałobna pieśń kobziarza wypełniła w ostatnim pożegnaniu przestrzeń katedry Westminster. I zdało się, że była to przestrzeń serca. Bowiem, gdy kobziarz grając swą smutną, pożegnalną pieśń odchodził i cichła muzyka... płakali.
Ostatnie pożegnanie z narodem wspólnoty przejdzie do historii. Największy to był hołd i szacunek, oraz ogromne oddanie... tej maleńkiej królowej, która zmieniła losy świata.
A gdy kondukt z trumną Królowej Elżbiety II stanął u wrót zamku Windsor, stało się coś tak maleńkiego, że wydawałoby się niegodnego uwagi. A tak było wielkim, że dziwna obręcz serdeczna i bolesna, ścisnęła gardło i poruszyła serca. Stał tam na zielonym trawniku mały konik, ulubiona klacz królowej – kucyk Emma z przywiązaną do siodełka chustką królowej Elżbiety. Stał tam, jak na warcie. Jak gdyby pokornie czekał. Mały kucyk, tak inny niż piękne, błyszczące konie idące w kondukcie. I tuż przy schodach Windsoru, czekały dwa małe smutne Corgi, ulubione pieski królowej Elżbiety.
I jak nie kochać królowej. Najmniejszej służebnicy swojego królestwa i najpotężniejszej władczyni współczesnego Świata. Hołd pamięci wielkiej królowej Jej Wysokości Elżbiecie II Windsor.