Czy znamy już cel?
Poznaj cel, a ujrzysz drogę – mówi chińskie przysłowie.
W następstwie krachu gospodarczego z 2008 roku globalista Rahm Emanuel wyraził opinię: „Nigdy nie chcesz, aby poważny kryzys się zmarnował. I mam na myśli to, że jest to okazja do zrobienia rzeczy, o których myślisz, że nie mogłeś zrobić wcześniej.”
Idąc tym tokiem można postrzegać wojnę na Ukrainie i groźbę jej rozszerzenia poza region, jako część trzecią trylogii zniewalania ludzi stosując narzędzie strachu.
Przypomnę, że część I pt. „Globalne ocieplenie” zakładała zagładę ludzkości w wyniku dziury ozonowej, która miała spowodować pandemię raka skóry. Nic z tego nie wyszło, podobnie jak w części II pt. „Pandemia covid 19”. Teraz jest część III pt. „Wojna na Ukrainie”.
Na temat samej wojny trudno cokolwiek powiedzieć, bo raz, że pierwszą ofiarą każdej wojny jest prawda, dwa, że wydarzenie biegną tak szybko, że to co aktualne było wczoraj, dziś jest już zapomniane, a trzy – że nie mamy wiarygodnych danych, aby cokolwiek powiedzieć na pewno. No prawie, bo jak widzimy, w efekcie wojny Polska może stać się na powrót ojczyzną dwojga (a może więcej?) narodów, tj. Polaków i Ukraińców, oraz tych, którzy tu wraz z nimi przybyli. /.../
Koniec mitu demokracji
Jeżeli ktoś miał jeszcze jakieś złudzenia, to po wydarzeniach w Kanadzie powinien oprzytomnieć. Oto po dwuletnim zniewoleniu pod pretekstem kowidiozy, część tamtejszych kierowców tirów, nie mogąc już dalej funkcjonować w tym formacie, ruszyła na stolicę blokując i odcinając ją od świata. Liczyli, że ich i nie tylko ich głos przebije się do władzy i władza, pod demokratycznym naciskiem, ustąpi i zastosuje się do postulatów. Dodać należy, że Konwój Wolności zyskał poparcie społeczne.
W odpowiedzi lewacki premier Trudoux uciekł i wydawało się, że władza leży na ulicy. Jeśli nawet leżała, to organizatorzy protestu tego nie wykorzystali i zamiast działać, czekali, aż się doczekali. Po kilku tygodniach rząd się otrząsnął i przystąpił do kontrataku. Ruszyła machina propagandowa. Protestujących nazwano terrorystami, antysemitami, homofobami, itp. Aresztowano przywódców, a reszcie zablokowano konta bankowe pozbawiając ich środków do życia.
Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że Kanada to kraj lewacki, w którym króluje polityczna poprawność, a wyszczepienie społeczeństwa sięga 85-90%. Mimo to restrykcje covidowe nadal tam obowiązują i są nawet zaostrzane. To piszę na wypadek, gdyby ktoś postawił kontrargument, że rządy wycofują się z kowidianizmu. Nie wycofują się, tylko czasowo, jak zawsze na wiosnę, pozorują. Jesienią znowu przycisną, zgodnie z zasadą: jeden krok w tył, dwa do przodu.
To dla żuka jest nauka
Czego jest to nauka? Tego, że organizując protest, trzeba mieć plan ‘B”, „C”, itd. Władza, nie tylko w Kanadzie stosuje taktykę na przeczekanie i gdy para pójdzie w gwizdek i ludzie się rozejdą, zrobi co zechce. Sebastian Pitoń przytoczył przykład pewnej polskiej gminy, której mieszkańcy ostro zaprotestowali przeciwko budowie drogi w miejscu określonym przez gminę argumentując, że można to zrobić w innym. Władze gminy pozornie ugięły się pod naciskiem i zaproponowały, aby protestujący przedstawili alternatywny projekt. I tak się stało. Ludzie wyłonili komitet fachowców, który profesjonalnie przygotował alternatywny projekt. I co? Władze wrzuciły go do kubła i powiedziały, że zrobią to po swojemu. Para poszła w gwizdek i drugi raz ludzie nie wyszli już na ulicę.
Wniosek: należy bardzo ostrożnie „gospodarować” społecznymi protestami i zawsze mieć plan „B”, „C”, itd., bo każdy kolejny protest będzie słabszy. Ludzie nie są zawodowymi demonstrantami, mają swoje życie i problemy, podczas gdy każda władza ma aparat represji.
Jak więc należy postępować? Przede wszystkim w zgodzie z szacunkiem do samego siebie należy przestać współpracować z władzą, czyli nie robić tego, czego ona chce. Bo władza, polegając na micie autorytetu, czerpie energię z ludzi i przekształca ją przeciwko nim.
**
Autor prezentuje własne poglądy.