Żelazno i Radochów – to właśnie tu funkcjonuje hodowla ryb słodkowodnych pp. Jany i Pavla Prokopec – Czechów

Autor: 
Krystyna i Mirosław Awiżeń
r1.jpg
r2.jpg
r3.jpg
r4.jpg
r5.jpg

- Jak to się stało, że Czesi u nas znaleźli pole do swojej działalności. Pytamy o to p. Pavla.
- Jesteśmy tu od 2009 roku, najpierw dzierżawiąc ten zakład (do 2014). Trzeba zaznaczyć, że stawy hodowlane istniały tu już od 1976 roku. W 2014 roku mogliśmy wykupić przedsiębiorstwo, bo zaistniała już prawnie taka możliwość – wcześniej obcokrajowiec nie mógł być właścicielem tylko użytkownikiem.
Że tak się stało potrzebna była dobra wola, tak urzędników jak i porozumienie z tutejszymi mieszkańcami. Bez ich przychylności byłoby bardzo ciężko.
- Czym wcześniej się zajmowałeś?
- W Czechach byłem udziałowcem dużej firmy BRAVO produkującej sprzęt gospodarstwa domowego. Sprzedałem w niej udziały i otworzyłem pierwszą farmę w Australii.
- Dlaczego właśnie tam?
- Przesądziły o tym: bardzo czysta natura oraz fantastyczni ludzie. Przez 5 lat nawet tam mieszkaliśmy. I do dziś mamy tam farmę, funkcjonuje prowadzona przez Australijczyków.
- I co dalej?
- W trakcie wizyty w Polsce spotkałem p. Niewęglowskiego, który mieszkał w Radochowie i odbudował farmę po latach 1989 –1990 jako spółkę z o.o. I tak to się zaczęło w Polsce. Za serce ujęły mnie Romanowskie Źródła, bardzo dobre warunki do rozwoju narybka (temperatura wody zawsze 10 st. C i bezwzględnie czysta). Wtedy udziały w spółce kupił mój syn a po pięciu latach dzierżawy nastąpił pierwokup.
- Rozwój?
- Każdego roku firma się rozwijała, mnóstwo inwestowaliśmy zasilani pieniędzmi z firmy australijskiej, bowiem sprzedajemy w Australii 120 ton rocznie, a tu, w Polsce 70 ton w całej farmie, z docelową ilością 100 ton, ponieważ rynek polski wciąż nam się poszerza.
W Żelaźnie mamy wylęgarnię pstrąga i lipienia. W przyszłości (mam nadzieję niedalekiej) chcielibyśmy tutaj również uruchomić sprzedaż ryb (jak to jest w Radochowie), ale sprawę utrudnia nam trudny do nas dojazd niemalże polną drogą. Myślę, że dla dobra farmy, w końcu niemałej z perspektywami rozwoju, dobrze by mieć dobry dojazd. Oferuję Gminie pomoc w tym zakresie.
Oprócz wylęgarni, hodowli ryb, firma nasza prowadzi też zarybianie polskich rzek, m.in. Nysy Kłodzkiej, pstrągiem potokowym, lipieniem – we współpracy z PZU Wałbrzych, Legnica i Jelenia Góra.
- Ilu ludzi zatrudniacie Państwo?
- W chwili obecne 6 osób. Wszyscy to Polacy i jestem naprawdę zadowolony z ich pracy. Śmiem twierdzić, że to nie tylko pracownicy, ale współpracownicy.
A tak z „ciekawostek” – w czasie kryzysu tzw. „karpiowego” na święta bardzo pomogliśmy w tym względzie mieszkańcom Kłodzka – obsłużyliśmy ok. 500 klientów.
Na zakończenie zapytaliśmy jeszcze gospodarza, jakie ryby lubi najbardziej? Odpowiedział: PALIJE. A co to za ryba?
To krzyżówka pstrąga potokowego z pstrągiem arktyckim.
Jako, że nie mogliśmy zrobić zakupów w Żelaźnie, pojechaliśmy do Radochowa – i kupiliśmy wędzonego pstrąga i karpia (dzwonki) – naprawdę smaczne. Choć wcześniej planowaliśmy jesiotra, ale to droga ryba i wędzona na specjale zamówienie. No cóż... następnym razem zamówimy. Tymczasem polecamy karpie i pstrągi.

Wydania: