Światłowody. Szyfr
Dopiero co pisałam z przymrużeniem oka o Pegasusie, a tu zdaje się, że owo cholerstwo właśnie „rozlokowało się” w moim telefonie. Sprawa jest naprawdę poważna, bo to nie jest taki sobie zwykły, zwyczajny, zwyczajnieńki Pegasus, tylko rodzaj mutanta, który mówi. Zapewniam, że nie histeryzuję, ani nie daję się ponieść mojej nader wybujałej wyobraźni – nie, nie i jeszcze raz – nie. Mój Pegasus objawia się pod postacią męskiego (skąd inąd miłego w barwie lecz nieco irytującego w tonacji) głosu oraz jako sms.
Wszystko zaczęło się niecały miesiąc temu, wtedy to po raz pierwszy zadzwonił do mnie niejaki Maciej i zwracając się do mnie per Małgorzato, zaproponował zainstalowanie światłowodu – tak, tak, dobrze przeczytaliście Drodzy Czytelnicy – światłowodu. Brzmiało to tak: No i jak Małgorzato? Zgadzasz się, bym ci wreszcie zainstalował światłowód? Odparłam, że to pomyłka i się wyłączyłam. Jakież było moje zaskoczenie, gdy ów Maciej od światłowodów regularnie się rozdzwonił (co trzy dni). Jakby tego było mało, doszły sms (także przychodzące co trzy dni), tym razem nie od Macieja, tylko anonimowego nadawcy, informujące, że cyt.: „przesyłka jest już w drodze, czekaj”. Jak się zapewne domyślacie Szanowni Państwo, żadnej przesyłki nie zamawiałam. Nie ukrywam, że nieco (no dobrze – mocno) mnie zdenerwowało to swoistego rodzaju nękanie. Nie byłabym sobą, gdybym nie poddała analizie całej sytuacji, uruchomiając w tym celu nie tylko zdrowy rozsądek, ale i wspomnianą wyżej wybujałą wyobraźnię.
Wyniki „śledztwa” nie budzą wątpliwości – padłam ofiarą dobrze obmyślonej strategii inwigilacyjnej – ktoś tu coś mi chce zainstalować (niejaki Maciej, niejaki światłowód). Na razie tylko grzecznie pyta, ale może przestać pytać i przejść do czynu.
W przesyłce musi znajdować się tenże światłowód, gdy tylko Maciej usłyszy moją zgodę, przesyłka dojdzie pod samiutkie drzwi. A kto ją dostarczy? No rzecz jasna, że Maciej, płonący chęcią jak najszybszej instalacji tegoż świetlnego ustrojstwa.
A gdzie to zainstaluje? No, no, no, mam tu kilka miejsc na myśli, ale spuśćmy może na to lepiej zasłonę milczenia.
Dlaczego akurat ja padłam ofiarą światłowodowej inwigilacji? Żyję sobie spokojnie, nie wychylam się, więc jaki sens jest mieć mnie na oku i przede wszystkim – któż taki chce mieć mnie na oku! Wiem, wiem, należy do całej sprawy podejść na chłodno. Ale jak, cholera, podchodzić do niej na chłodno, gdy Maciej wciąż męczy z instalacją światłowodu, a przesyłka idzie i idzie, i…dojść nie może!
Kluczem do rozszyfrowania tej zagwozdki są w mojej opinii światłowody. Poczytałam sobie nieco o tym ustrojstwie. Jak się okazuje światłowód to melodia przyszłości (nie napisano czy pop, czy też klasyczna), a fizycznie to kabel mający wiele zalet, wśród nich są: wysoka odporność na warunki atmosferyczne, nieograniczone możliwości przesyłania danych w bardzo zawrotnych prędkościach, stabilność połączenia wykluczająca zakłócenia oraz mała waga i wymiary.
Dlaczego Maciej chce mi to zainstalować aż tak natarczywie, się tego domagając? Postanowiłam dłużej nie główkować, pójść na całość i zapytać samego zainteresowanego. Przyciśnięty Maciej odparł że jest stabilny, bezpieczny, bezawaryjny, ultraszybki, nowoczesny, i że nie powinnam się dłużej wygłupiać, tylko umówić wreszcie na zainstalowanie przyłącza. Taki był przekonywujący, że chyba się skuszę…