A co tam w Różanym Dworze … Wielkie Echa Świata...
A co tam w Różanym Dworze … Wielkie Echa Świata, polska racja stanu i Gniew Młodych Lwic, oraz retrospekcje …
słowem „po owocach ich poznacie”… czyli piekło dobrymi chęciami brukowane. A też Stara Waśń na tle Stanów Zjednoczonych Europy. Barwy Jesieni Życia.I słowo... Bowiem tu jest Twój Dom i Twoje miejsce na Ziemi.
„Najtrudniej pogodzić się z nikczemnością” /Monika Maciejczyk /
„Kultura narodowa to nasze dzieci” /Monika Maciejczyk/
Życie człowieka to cztery pory roku. Zamysł i plan naszej tu egzystencji ujętej w ramy czasu. Życie długie pozwala na łaskę przeżycia danego nam czasu. Łaskę, którą nie każdy z nas jest obdarowany. Bowiem tyle żyć przerwanych tragicznie, przedwcześnie. Wędrówek poprzez różnorodną rzeczywistość, przedwcześnie zakończonych i pozbawionych możliwości zapisu pełni w czasie i przestrzeni. Długie życie to mądrość płynąca z wieloletniej obserwacji człowieka i jego tu, na tej Ziemi bytowania. A poprzez pryzmat tej obecności, postrzeganie wpływu jaki każde jego działanie lub zaniechanie wywiera na rzeczywistość w sposób czytelny i zrozumiały. To jak Matryca Czasu, która wyciska swoje piętno ... dobre lub złe. Powiecie, że dobro lub zło, to pojęcia względne, bowiem dla każdego z nas może oznaczać co innego. Przytoczę tu sławny cytat z powieści Henryka Sienkiewicza ,, W pustyni i w puszczy” ilustrujący ową względność moralności. Otóż jeden z bohaterów o imieniu Kali z przekonaniem twierdził, że „Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy, to jest zły uczynek. Dobry, to jak Kali zabrać komu krowy”. A ja powiem Wam, że dobro i zło są to pojęcia uniwersalne determinowane pryncypiami. System wartości człowieczeństwa, które zawsze i wszędzie na całej planecie wskazuje drogi postępowania i zaklucza się w odwiecznym, wypracowanym przez cywilizację ludzką systemie wartości.
Dzieciństwo to wiosny czas. To czas nadziei i wzrastania. Czas otrzymywania. Proces edukacji szkolnej i tej najbardziej doniosłej, wiedzionej z domów naszych rodzinnych i zapisanej nieodwracalnym kształtem w naszej osobowości. To czas przyjmowania i znanej prawdy przysłowia polskiego: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci” . To czego dom rodzinny nauczy, pójdzie z nami w dorosłe życie i zaszczyt przyniesie lub wstydu wiele. Przestrzec tu chciałam, aby dać baczenie komu powierza się wychowanie dzieci i zachować należytą ostrożność w tym względzie.
Lato, to nasza dojrzałość i aktywność. Czas dawania i oddawania tego co otrzymaliśmy. To w pełni nasz czas. Nasze pięć minut w historii świata. Nasz personalny zapis... maleńki lub doniosły. Pracy pełen.
I wreszcie dojrzałość jesieni. Czas żniw. Czas owocu. Jesieni... tuż przed nadejściem zimy. Moja jesień jest czasem refleksji i dystansu z jakim patrzę na świat z perspektywy doświadczeń pracowitego i długiego życia. Jesień czas rozliczeń, wewnętrznego rachunku sumienia, przemyśleń i pytań, czy warto było tak się poświęcać, rezygnując w ważnych latach ze spokojnego życia rodzinnego. Oddanie sił najlepszych lat mojej Ojczyźnie. Siły i środki.
Czas lat 90. to prace społeczne i polityka. Czas pełni mojego zaangażowania w proces zmian demokratycznych w Polsce. To czas pracy w fundacjach. Prezes Fundacji „Pomoc Choremu Sercu Dziecka” i Pełnomocnik „Fundacji im. Wincentego Witosa” na Dolnym Śląsku. Pracownia komputerowa dla chorych dzieci i nauka obsługi internetu. Wakacje dla dzieci wiejskich. Lata 90., to czas zakładania przeze mnie na podstawie umocowania Kancelarii Prezydenta RP i pełnomocnictwa profesora Zbigniewa Religi struktur Bezpartyjnego Bloku Wspierania Reform na Dolnym Śląsku. A później Walny Zjazd Wojewódzki BBWR i wybór na prezesa tej organizacji w woj. wałbrzyskim. Mandat zaufania działaczy ze Świdnicy i Wałbrzycha. Stworzyłam prężną i odważnie działającą organizację polityczną, zmieniającą kształt naszego życia i codzienności. Poświęcenie w walce o wolność i demokrację. Praca, wypełniająca dni i noce, spędzona na zebraniach, wiecach i w pociągach do Warszawy. Później podczas Krajowego Walnego Zjazdu Delegatów w Sali Centralnego Urzędu Planowania w Warszawie, po publicznym wystąpieniu z trybuny przed setkami Delegatów z całej Polski, wybrana zostałam w demokratycznym głosowaniu do władz Prezydium Krajowego Stowarzyszenia Bezpartyjnego Bloku Wspierania Reform (Warszawa; listopad 1994 r.) Miałam zaszczyt współpracować z politykami, posłami i senatorami na Sejm RP. Z profesorami prawa i medycyny, prezydentami miast, wojewodami i burmistrzami.
A w miastach i wioskach czekali na mnie ludzie zdeterminowani by zmieniać Polskę. Wspaniali ludzie, oddani i nigdy nie pytający o pieniądze i czas poświęcony wspólnej pracy.
W Prezydium Krajowym BBWR byłam jedyną kobietą i jedynym członkiem spoza parlamentu. Uzyskałam status Współpracownika Klubu Parlamentarnego BBWR i stałą przepustkę do Sejmu RP. Prace sejmowe i te w terenie były moją pełną oddania pasją. Setki spotkań z ludźmi, organizacja jednostek terenowych w miastach i wioskach. Później, jesienią 1995 roku powołanie na Szefa Sztabu Kampanii Prezydenckiej Lecha Wałęsy w województwie wałbrzyskim. Ogromna praca, odpowiedzialna i niebezpieczna. Podpalono w czasie kampanii moje biuro w Wałbrzychu, zdewastowano mi nocą w wałbrzyskim rynku mój mały samochód, którym przemieszczałam się na terenie województwa. Czasem było nawet osiem zebrań dziennie. Ulotki i informacje przekazywane z Warszawy od prezydenta, od posłów i działaczy. Organizacja profesjonalnie działającego aparatu wyborczego w ramach BBWR. Wyłonienie z szeregów organizacji setek członków komisji wyborczych i mężów zaufania. Tylko ten, kto poznał tę pracę... zrozumie jak bardzo jest trudna i ciężka. Czy wiecie, że w tamte dni listopadowe 1995 roku, spadł śnieg, a temperatury spadły poniżej minus 10 stopni Celsjusza. I wyobraźcie sobie Państwo mnie zmarzniętą w samochodzie z wybitymi bocznymi szybami. A zrozumiecie moją determinację. Nie można było kupić wtedy szyb do samochodu. To była jeszcze... inna Polska. Zakleiłam te szyby folią. Koordynując kampanię pomiędzy 24 sztabami w województwie, a Warszawą i Klubem Parlamentarnym w Sejmie RP, spałam po dwie godziny na dobę. Noce w małym samochodzie w drodze do Warszawy i chwile snu z głową opartą o kierownicę, na przydrożnych stacjach benzynowych. Takie było wtedy moje życie.
A wiecie, dlaczego piszę o tym... aby powiedzieć coś ważnego. Dlaczego tak i z taką determinacją. To była walka o Wolność i Demokrację. O nowy kształt Rzeczpospolitej. Walka o prawa człowieka, wolne wybory i nową polską konstytucję. To był wielki plan bezpieczeństwa dla ludzi i kraju. Droga do wspólnej europejskiej Ojczyzny i miejsce nasze w tym wielkim dziele Stanów Zjednoczonych Europy. To było wejście Polski w struktury systemu obronnego NATO. Sen o Polsce. Ogromna praca, wysiłek tysięcy ludzi i moje przyjęcie udziału w tym dziele wspólnym. Polaków zdeterminowanych i mających ogromne poczucie nowej wspólnoty w trudnej drodze do Wolności. Trudna i niebezpieczna praca. A wiecie Państwo, że na tych zebraniach w terenie, to nie było łatwo.
I pytania były... na które nie każdy znalazłby odpowiedź. Pytania o Prezydenta Lecha Wałęsę, o człowieka, bez którego... by się nie stało.
Minęły lata i patrząc na nową Polskę i na ćwierćwiecze Wolności i Demokracji Narodu, na szacunek dla człowieka, jego praw niepodważalnych i tego tak ważnego prawa wyboru, które każdy w demokracji uszanować musi... To MY kształtujemy rzeczywistość kraju w jakim pragniemy żyć. Bowiem to jest NASZ DOM.
Jesień życia... gdy patrzyłam na wolność i demokrację, na otwarte możliwości rozwoju duchowego i materialnego człowieka... serce rosło. Gdy z paszportem w kieszeni przemierzaliśmy ogromny europejski, wspólny DOM bez granic. Witani wszędzie serdecznie i z należnym szacunkiem. Warto było... Bo oto daliśmy radę. Trud wydał owoce. Pamiętam, gdy na wielu zebraniach gorące były dyskusje i zawsze znalazł się ktoś z zewnątrz, kto stawiał Lechowi Wałęsie zarzuty, osądzał i nie szczędził oszczerstw. To były prawdziwe spotkania, gorące i kreatywne. Na trudne pytania miałam jedną odpowiedź... po owocach poznacie... i nic więcej. Po owocach ich poznacie (Ewangelia według św. Mateusza 7: 15-20/. Bo przecie, parafrazując jest wielu fałszywych proroków, praca ogromna, a jednak owoc zepsuty, choć chęci dobre. I jak to moja Mateczka mawiała... piekło dobrymi chęciami jest wybrukowane.
Zmieniła nam się Polska, zmienili ludzie. Urosło młode pokolenie. Inne niż tamto, naznaczone piętnem wojny, stalinizmu, socjalizmu w autorskim wydaniu kolejnych ekip wiedzących lepiej co dla Narodu najlepsze. Przestaliśmy się bać ... Spotkałam się w latach 90. w Warszawie z ikoną polskiej walki o wolność i niepodległość – generałem Stanisławem Skalskim w jego mieszkaniu w jednej z bocznych uliczek przy Placu Zbawiciela. Rozmawialiśmy wiele godzin o Polsce i świecie.
O tym szczególnym miejscu naszej polskiej historii i momencie zauważenia czasu budowania nowego obywatelskiego społeczeństwa. W pamięć zapadła mi pewna chwila, gdy spytałam generała czy wie, że Albert Ein-
stein powiedział, że powinno w dekalogu być 11 przykazanie... Nie bój się. Generał Stanisław Skalski roześmiał się serdecznie i rzekł, że jest to jedno z ważniejszych stwierdzeń o jakich słyszał. Według niego postępować należy tak, by godność zachować i pozostać człowiekiem. I trzymać się tego należy zawsze i wszędzie, a wtedy nikt i nic nie zniewoli nas i nie złamie Ducha.
Minęło ćwierćwiecze i obok cudu przemiany, przyszły też patologie młodej demokracji. Jednak na całym świecie, we wszystkich demokracjach sprawy te negatywne przypisane są wolności. Bo przecież nie każdy z nas jednako z tej wolności skorzystał. Winston Churchill wieloletni premier Wielkiej Brytanii, polityk, laureat literackiej Nagrody Nobla (1953) mawiał, że demokracja to najgorszy ustrój, jednak do tej pory niczego lepszego nie wymyślono.
Ostatnie moje lata smutne były, bo nie tak miało być. Budować mieliśmy wspólnie Polskę nową niepodległą, wolną i demokratyczną. Polskę wszystkich Polaków. Polskę prawną i solidarną, sprawiedliwą budowaną cegła po cegle wysiłkiem wspólnym. Polskę przestrzegającą praw człowieka. A tu, tak wolno i niepostrzeżenie układało się wszystko z kluczy wszelakich. Czasem nazbyt jawnych instytucjonalnych, czasem niepoznanych. I nie wiedzieć kiedy, obudziliśmy się rankiem
w państwie wyznaniowym, gdzie wszyscy co nie z nami... przeciwko nam. I ta nasza historia bolesna. Historia przemocy, niewoli i zsyłek. Więzień i wykluczeń. Historia trudnych wyborów, życia i śmierci. Historia powtarza się cyklicznie. A więc, uważajmy. Patrzyłam z bólem na Polskę niepoznaną.
A przecież to nie tak miało być... Bilans i rozrachunek z pracowitego życia. Dla Polski i dla ludzi. Dla przyszłości. Jak mogłam się tak bardzo pomylić.
Stara Waśń... czyli MY i ONI. A władza to odpowiedzialność, to służba pokorna na rzecz suwerena. Narodu tego, którego przez wieki nikt podzielić nie był w stanie. Vox populi vox Dei. A kultura narodowa to nasze dzieci. Ogromny potencjał. Dzieci polskie, wspaniałe i mądre, zdrowe i pełne pasji. Wypełnione uzasadnionym gniewem, bo przecież nic o nas bez nas. Zjednoczone w woli stanowczej i mówiące potężnym głosem. I kto wyprowadził na ulice przeciwko młodym Polakom – policję i żandarmerię. Kto podjął decyzję by bić tę młodzież i strzelać do niej. I cały czas zadawałam sobie pytanie... czy warto było i czy praca moja miała sens.
Warto było... warto było pomimo wszystko. I choć lata ostatnie naznaczone były piętnem niemocy i smutku człowieka obserwującego zawłaszczanie przestrzeni demokratycznej, działaniem cierpliwym i systematycznym, płynącym z pewną leniwą regułą, nieubłaganie, karmiącym ideę jednej i jedynej niepodważalnej doktryny sprawiedliwości. Ile to już historii sprawiedliwości w imię Boga i Narodu zakończyło się tragicznie. Bowiem, gdy ktoś mówi o Bogu w imię którego działa, to zastanowić się należy czy Bóg i Naród daje tu swoje wielkie przyzwolenie. A powiem też, że jeśli ktoś czyni coś dla wszystkich, to znaczy, że nie czyni dla nikogo. Bowiem, jeśli ktoś mówi o Narodzie całym, to nie liczy się z jednostką.
Patrząc na te ostatnie lata... Duch gasł dzień po dniu i myśli przychodziły, że na daremno. Ten trud i praca i życie poświęcone wielkiej sprawie.
I wtedy w październiku 2020 roku nastąpiło pospolite ruszenie. Polska młodzież wychowana w wolnej Polsce, demokratycznej i tolerancyjnej, w poszanowaniu praw człowieka, przyzwoitości i sprawiedliwości … wyszła na ulice polskich miast. Gniew i rozpacz młodych Lwic. Odwaga i determinacja w walce o prawa człowieka. Jaką piękną i mądrą mamy młodzież. Odważne kobiety idące ulicami miast w pochodach protestu. Świadome. Młode pokolenie w porozumieniu i natychmiastowym przepływie informacji dzięki mediom elektronicznym. To już nie grypsy zapisane w dłoni. Urosła młoda potęga. I pisze się obecnie tam na ulicach nowa historia Polski. Ruch oporu. I przestrzegam tych co rękę na te dzieci podniosą. Bowiem będą oni w historii Polski miejsce swoje należne mieli czarną czcionką mocno wypisane.
I wiem, że praca moja i oddanie mojej Polsce nie było nadaremne. Bowiem tłumy tych młodych, mądrych, wykształconych, pięknych dzieci to...mój sens. I serce rośnie, bo to sukcesja. To co po nas pozostanie. Europejska wyzwolona młodzież, przyszłość tego Narodu. To plon i ukojenie dla tych, co wtedy przed laty poszli za wolnością.
A ja dziękuję Wam młodzi gniewni, że jesteście. Dumna z Was jestem. I apel ogromny do Was kieruję i prośbę moją pokorną … Nie opuszczajcie Polski, bowiem jak mawiał Winston Churchill... „Wojny nie wygrywa się ewakuacjami”.
W historii naszej kolejne wielkie emigracje z kraju wyprowadziły na obczyznę tysiące i miliony dzieci polskich. Kwiat młodzieży. Tej, która tu Rzeczpospolitą winna naprawić. Winna tym co walczyli. To tu jest Wasz DOM i miejsce na Ziemi. I Polska o której marzymy.
To szansa, którą podarowała nam historia. Budujmy tak aby łączyć, a nie dzielić i aby każdy z nas miał w kraju naszym swoje ważne i niepodważalne miejsce. Czyńmy pokój.
Polska wspólna i sprawiedliwa wśród Narodów Europy. Nasz wspólny DOM – Stany Zjednoczone Europy.
I tego Państwu i sobie życzę na Święta Bożego Narodzenia i Nowy 2021 Rok, i na wiele, wiele, wiele kolejnych lat w zdrowiu i pogodzie ducha.