Słowo. Kuriozalny

Autor: 
Katarzyna Redmerska

Obecnie na naszej scenie politycznej wiele się dzieje. Chociaż, czy ja wiem, czy użycie określenia „obecnie” jest tu akurat adekwatne do sytuacji? Zresztą nieważne, przejdę może do meritum. Otóż, toczące się aktualnie wydarzenia na wspomnianej scenie politycznej – szał z prezydenckimi wyborami, szał z kandydatami, szał z kampanią etc., odbiły się wyraźnie na elokwencji klasy politycznej. W pyskówkach i wzajemnym opluwaniu słyszalne jest obecnie nowo słowo – kuriozalny. Czy Szanowni Czytelnicy zauważyli jak nagminnie jest ono używane? Na sejmowych korytarzach, w sejmowych i senackich ławach, słychać niczym echo: „sprawa jest kuriozalna”, „kuriozalny pomysł”, „toż to kuriozalne, doprawdy”, „kuriozalność tego faktu”, i można by było tak przytaczać owo słowo w nieskończoność.
Pojawianie się „modnych słówek” w mowie polityków nie jest niczym nowym. Co jakiś czas pojawia się „wydmuszka oratorska” i gości w politycznym słowniku dłużej bądź krócej. Ileż tych słów przewinęło się przez ostatnie lata. Pozwolę sobie wymienić najsmaczniejsze z nich: degrengolada, konsumpcjonizm, paradoksalny, ujmując etc. Swojego czasu pewien polityk, którego popularność już dawno przebrzmiała, używał nagminnie słowa „konsensus”. Wszystko co rozbił (działania polityczne) miały w jego opinii podstawę konsensusu. Było to o tyle ciekawe, bo wchodził w konflikty z wszystkimi, a słowo konsensus zaś to synonim pojęcia określającego zgodę powszechną między członkami danej społeczności. No właśnie, ten „konsensus” to najlepszy przykład zasady, o której często politycy zapominają – nie używaj słów, których znaczenia nie jesteś do końca pewny. Warto najpierw sprawdzić, a potem mówić. Bo w rzeczywistości wychodzi językowa degrengolada. No, ale kto politykowi zabroni. 
Wracając jednak do słowa – kuriozalność. Tak mnie ono zaciekawiło, że postanowiłam bliżej się mu przyjrzeć. Zanim jednak o kuriozalności, wpierw kilka słów o samym słowie - elemencie części mowy. Jak podaje Wikipedia, słowo to elementarna część mowy. Za pomocą słów określa się wszelkie pojęcia np. obiekt lub klasę obiektów rzeczywistych i pojęcia abstrakcyjne. W tej samej Wikipedii czytamy, że kuriozum, którego wyrazem pokrewnym jest omawiana kuriozalność, to rzecz lub zjawisko osobliwe, budzące zdumienie swą niezwykłością lub dziwacznością. No i w ten właśnie: wikipedyczny sposób, Drodzy Czytelnicy, doszliśmy do sedna, czyli wyjaśnienia, dlaczegoż to owo słowo – kuriozalny, stało się teraz tak popularne. Wszystkim tym, którzy wciąż pozostają w błogiej nieświadomości wyjaśniam: to co mówią politycy to czysta w swej wymowie abstrakcja słów, której zwykły obywatel (czyt. niepolityczny umysł), zrozumieć nie jest w stanie. Jedyne co może (czyt. obywatel), to czuć zdumienie słysząc niezwykłość dziwaczności owej politycznej wymowy, czyli kuriozalność właśnie.
Pierwszy lepszy przykład – pewien polityk powiedział, że ma w nosie literę prawa. No i masz babo placek. Którą konkretnie literę ma w nosie? Dlaczego tę a nie inną? Czy ta litera jest duża czy mała? Dlaczego ma ją w nosie, a nie gdzie indziej? Ech…pytań dużo, a odpowiedzi jak zwykle brak.

Wydania: