Tym razem zaskoczę czytelniczki. O pasji pisania, blaskach i cieniach bycia pisarką oraz najnowszej powieści, rozmowa z Katarzyną Redmerską

Autor: 
Mirosław Awiżeń
kaśka-wyw.jpg

- Obserwuję Twój pisarski rozwój i jestem pod wrażeniem.
- Dziękuję, miło słyszeć takie słowa.
- Mimo sporej konkurencji, udało Ci się zaistnieć na rynku wydawniczym i zaskarbić sobie rzesze czytelniczek. Twoja debiutancka powieść „Sekret sprzed lat”, określana majstersztykiem powieści obyczajowej, właśnie doczekała się kolejnego wznowienia. W czym tkwi sukces?
- Po prostu umiem ciekawie pisać (śmiech). Mówiąc poważnie, myślę, że zasługą tego, iż czytelniczki chętnie sięgają po moje książki jest ich specyfika. Na spotkaniach autorskich często słyszę, że moje książki są pełne dobrych myśli.
- Trafne określenie. Piszesz już kilka lat, czy wciąż, gdy zasiadasz do nowej powieści czujesz dreszczyk podekscytowania?
- Oczywiście, że tak! Uczucia, jakie mam, gdy wymyślam nową historię nie da się do niczego porównać. To jest po prostu czysta magia.
- Rozpoznawalność ma minusy. Dotknął cię hejt?
- Nie.
- No nie powiesz mi, że nikt Ci nie wbił, choć małej szpileczki.
- Naprawdę nie spotykam się ze słow-ną agresją, odpukać. Ten, kto chce mi „wbić szpileczkę”, po prostu mnie ignoruje.
- Boli?
- Budzi zażenowanie. Smutne jest patrzeć jak ktoś, kto zna cię ładnych kilka lat, udaje, że nie wie, czym się zajmujesz. Na szczęście takie sytuacje zdarzają się rzadko.
- A przyjemne chwile?
- Och, tych jest znacznie więcej. Najmilsze są spotkania z czytelniczkami i to jak emocjonalnie podchodzą do opisywanych przeze mnie historii. Wtedy wiem, że to, co robię ma sens.
- Niebawem na rynku wydawniczym pojawi się twoja najnowsza powieść pt. „Pora burzy”. Trochę kazałaś nam czekać na kolejną książkę.
- „Pora burzy” zawiera w sobie wiele historycznych wątków. Zbieranie materiałów wydłużyło pisanie. Ale zapewniam, że warto było czekać. Tym razem zaskoczę czytelniczki.
- Toś teraz zaintrygowała.
- I o to właśnie chodziło (śmiech).
- Uchyl rąbka tajemnicy i zdradź nieco z fabuły, proszę.
- Tym razem sięgnęłam do czasów drugiej wojny światowej, jednakże całość książki toczy się współcześnie. Postacią, od której zaczyna się opowiedziana przeze mnie historia jest Niemka Greta Bernstem. Jako młoda dziewczyna przyjeżdża z Berlina do wsi Lesica (Freiwalde) na Ziemi Kłodzkiej, by tu przeczekać czas wojny. Przeznaczenie ma dla niej inne plany i to „przeczekanie” prze-dłuża się na całe jej życie. Po wojnie wychodzi za mąż za polskiego oficera. Jej przeszłość nie daje jednak o sobie zapomnieć. Greta wciąż wraca pamięcią do czasów wojny i budzących wątpliwość okoliczności targnięcia się na życie jej ukochanego – kapitana Friedricha von Welfow. Do końca życia nie udało się jej rozwikłać tajemnicy jego śmierci. Jedyny syn Grety Fryderyk nie chce mieć nic wspólnego z niemieckim pochodzeniem matki. Prosi więc o pomoc wnuka Marcina. Ten spełnia jej prośbę. Pomaga mu w tym popularna pisarka romansów Karolina Rokoszy.
- No i?
- To, co odkryją, i jak to odkrycie wpłynie na ich życie, dowiesz się już czytając moją najnowszą powieść.
- Skąd pomysł na taką fabułę?
- Od dłuższego czasu korciła mnie taka właśnie historia. Po wojnie wiele Niemek pozostało na Ziemi Kłodzkiej. Nie wszystkie mieszkały tu od dziecka, grono z nich przyjechało w to miejsce, by przeczekać wojnę. Kto wie, może była wśród nich taka właśnie Greta Bernstem.
- No, no, Kaśka.
- Przecież mówiłam, że umiem pisać (śmiech).
- Jakie są Twoje dalsze literackie plany?
- Mam pomysł na kolejną powieść. Mogę zdradzić tylko tyle, że tym razem zabiorę czytelniczki w świat arystokracji.
- Brzmi niczego sobie. Życzę Ci by „Pora burzy” stała się bestsellerem i dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.

Wydania: