Wiershoty seria trzecia: Szczyt technologii

Autor: 
Artur Chabrowski

Szczyt skryty
Dla mnie szczyt nie jest zaszczytem. Goniąc za techniką gubisz zapałki. Uważaj, bo gdy zgubisz wszystkie, noc ciemna Cię ogarnie. Otchłań ciemności wkroczy w twe życie. Jedynie błysk błyskawicy pozwoli Ci oświetlić przestrzeń, by w zachwycie odpalić pochodnię, by paliła się w tobie, w sercu, skrycie.
Skrytość bredni
Skrytość serca umysł zaciemnia. Umysł to tylko pojęcie bez znaczenia. Spróbuj określić meandry świadomości. Umysł nadejdzie wtedy definicją, ale i tak będzie pozbawiony spontaniczności. Więc nie mów mi czym jest słońce, jak światła wewnętrznego w sobie nie masz. Taki właśnie jest naukowy misz-masz – bez chwili ulotnej, zagłębiony w ogrodzie bredni.
Bredzenie rozumu
Transracjonalny początek bredzenia zawsze będzie mniej biedny niż racjonalne dywagacje nad życiem. W spożyciu tabletek poprawiających pamięć jest zawarte nadużycie używek. Nie idź w stronę szaleństwa, gdy nie dostrzegasz racji w irracjonalnym stanie. Tam cechy umysłu spalają się w ogniu bez-światłości. Spalą twą duszę, a skrzydła osmolą, jeżeli będziesz tam trzymać się rozumu.
Rozum i wino
Pytam ciebie – co to jest rozum, nie wiesz. On jest początkiem i końcem zgłębiania się w świadomość. Początkiem, gdy wyrastasz z dziecinności, końcem, gdy dowiadujesz się, że popełniłeś błąd, że dzieciństwo porzuciłeś nie biorąc poprawek na staczanie się w starość i umieranie. Doświadczenie uczy, jego nigdy dość. Czy nie lepiej być młodym ze starą duszą, niż być starym, co wszystkie rozumy zjadł? Tym pytaniem retorycznym zagryzam lewą półkulę mózgu i odstawiam koło flaszki wina.
Wino i krew
Moją największą winą było to, że zabrakło wina dla przednich głów. Nie potrafię go mnożyć, nie jestem Jezusem. Potrafię jedynie mnożyć myśli, rodzić myślokształty, które potem żyją swoim własnym życiem. Po przybiciu piątki z diabłem zastanawiam się,czy nie ma racji w tym, że ludzie zapomnieli czym jest wolność. I chociaż miłości w sobie nie ma, jego światło-ciemność przyciąga jak krew piranie.
Krew i łza
Krew mi poleciała do głowy. Tak tylko się mówi. Krew nie potrafi latać, chyba że komuś da się w pysk tak, że skapnie z nosa paliwo, ten drogocenny płyn zasilający każdą komórkę w tlen. Tlen to tylko gaz. Gaz cenniejszy niż łupki. Gdyby go nie było ze względu na worek foliowy, otaczający twoją głowę, nie zdołałbyś dać w pysk. Twe ciało byłoby za słabe i skończyłoby na wysypisku jak każda twoja sztuczna łza.
Łza duszy
Płacząc łzami nieszczęścia, szczęście przyciągniesz, a gołąb który roztrzaskał swe życie na oponie lodziarza, rozdającemu dzieci słodycz za grosze, powstanie znowu. Chociaż jego dusza może ulecieć do białego światła - on wróci. Tak sobie, bez duszy.
Dusza i cienie
Na duszę trzeba uważać, żeby brudna nie była, by nie walała się po kanałach manipulacji. Zmęczenie, ono postępuje wraz z nieudanymi trafami w cele. Moim celem nigdy nie była cela, klatka nieświadomości, a jednak powoli się zbliża, wraz z postępującą nie-wiedzą. Uważaj na mnie Boże, bym nie zgubił się w dolinie cieni.
Cień intelektu
Cień wody żywej nie ucieka, tańczy walca, poloneza i wybiera człowieka jakby niemrawego, od duchoty naćpanego. Woda życia spada na mnie, bym płodnie patrzył na kolejne frazy, pełen głodu tworzenia, a nie suchej wiedzy. Ona mnie przerasta, a ja ją w wielu rzeczach. Tam gdzie kończy się ścisły umysł, pozostaje intuicja. Intelektu brak.
Intelekt oczka
Intelektu brak, on jest później tylko przeszkodą w poznaniu nadświadomości, a jednocześnie pierwszym etapem jego poznania. Nie jestem Jezusem moje imię to Toito. Twierdzę więc: Ci którzy otworzą umysł skazani są na cierpienie, niezrozumienie, widzą lepiej niż przez szkło oczka.
Oczy i bomba
Oka widzę wszędzie, obserwują mą duszę, gdziekolwiek się nie ruszę. Nie są w stanie mnie zabić, ani tym bardziej poniżyć. Oka – i te pojedyncze jak i poczwórne – poruszają się przeciągle po krzyżu. Symbolu czasu i przestrzeni. Jest on na razie nieprzemijalny. Gdy zostanie zapomniany – koniec człowieczeństwa, koniec ludzkości i połowiczny koniec – jak rozszczepienie atomów podczas wybuchu bomby.
Bomba technologiczna
Nieznane ułożenie bomb spowoduje reakcję łańcuchową. Przyszłość nie jest bezpieczna. Bezpieka jedynego rządu walczy sama ze sobą, bo innych celów nie ma jak nabijanie Jedynego Oka hellem. Hel tak czy inaczej ulatnia się z zasobami ludzkimi, włączając w to naturę. Natura, natura się kończy. Technologia i technika ją zabija powoli, by coraz szybciej doprowadzić do zgłady. Bezmyślnie.

Wydania: