Z kresowych wędrówek (2): Pocztówka ze Lwowa
Przed nami dni szczególne, dni pamięci o tych co już od nas odeszli. Tym razem zapraszam na Cmentarz Łyczakowski – jedną z najstarszych europejskich nekropolii. Założony w 1786 r. czyli wcześniej niż słynny paryski Pere-Lachaise. Jedna z czterech naszych narodowych nekropolii, obok Powązek, Rakowickiego czy wileńskiej Rossy. Miejsce szczególne w sercu każdego Polaka. Położony na malowniczych wzgórzach pośród specjalnie zaprojektowanego starego drzewostanu. Zajmuje powierzchnię 40 ha, na której znajduje się ok. 300 tys. (inne źródła mówią o 450 tys.) … tak tysiące mogił. W tym dwa tysiące ma często unikatową formę grobowców z pięknymi posągami, rzeźbami czy płaskorzeźbami. To istne dzieła sztuki. Są też 23 grobowe kaplice, w tym słynna kaplica rodziny Baczewskich. Lecz nie o statystykę tu chodzi. Jest to bowiem miejsce pochówku jakże wielu zasłużonych dla nas, ale nie tylko dla nas ludzi kultury, nauki, polityki. Ludzi, którzy kładli podwaliny pod naszą narodową tożsamość. Oprócz polskich grobów spotkamy tu m.in. groby ukraińskie, ormiańskie, rosyjskie, niemieckie czy austriackie.
To tu pochowani są weterani insurekcji kościuszkowskiej, żołnierze Napoleona, powstańcy listopadowi mający osobną kwaterę ze skromnym żelaznym krzyżem czy powstańcy styczniowi na Górce ich imienia.
Wielu nazywa ten cmentarz „Parkiem Snu”. Trudno tu bowiem spotkać typowe symbole śmierci, takie jak czaszki czy ludzkie piszczele. Nie przypomina się tu wprost o samej śmierci. Spotykamy za to śpiące czy raczej odpoczywające po trudach ziemskiej wędrówki postacie. Postacie młodych mężczyzn czy płaczek siedzących w zadumie, aby pilnować tych co odeszli.
Trudno wymienić nawet te najważniejsze miejsca i osoby tam spoczywające. Maria Konopnicka – grób zawsze obsypany kwiatami, zniczami i biało-czerwonymi szarfami (zdj. na okładce). Jej lwowski pogrzeb był wielką patriotyczną manifestacją, na który przyszły tysiące. Mimo woli wymawiam przy grobie zapamiętane z dzieciństwa strofy „Czy to bajka, czy nie bajka. Myślcie sobie jak tam chcecie. A ja przecież wam powiadam, krasnoludki są na świecie…”.
Tuż obok pochowany jest Władysław Bełza /1/ – autor polskiego katechizmu. To na jego strofach „Kto ty jesteś – Polak mały…” wychowało się niejedno pokolenie. Tu też powtarzam wraz z innymi zwroty tego wiersza, jakże inaczej brzmią one w tym właśnie miejscu.
Gabriela Zapolska – aktorka, autorka licznych dramatów i powieści. Na ścianie sarkofagu umieszczono tytuły jej powieści i dramatów /2/.
Inna epoka. Pomnik Juliusza Ordona najsłynniejszego uczestnika Powstania Listopadowego. To jego rzekomą śmierć na reducie opiewał w wierszu A. Mickiewicz. Pomnik w kształcie piramidy, u podnóża ranny lew. Na koronie podrywający się do lotu orzeł. Jakże wymowna symbolika.
Jeden z moich ulubionych (jeżeli tak mogę to nazwać ) pomników. Józef Torosiewicz /3/ – doktor medycyny, ale i założyciel bursy oraz sierocińca dla dzieci. Dostojny pan siedzący na fotelu i tulące się do niego bosonogie sierotki. Pomnik właśnie jest odnawiany. Nie sposób jednak poddać szybkiej renowacji przynajmniej te najważniejsze zabytkowe grobowce czy pomniki. Nie pozwalają na to zapewne środki, ale i powiedzmy sobie delikatnie – niezbyt przychylny temu klimat. Obecnie odnawiamy z polskich środków średnio 10 pomników rocznie. Warunek był jednak – że odnawiamy również grobowce czy pomniki ukraińskie. W tej chwili cmentarz ma status muzeum, wejście za biletami natomiast ciężar renowacji spoczywa tylko na nas.
Przechodzę do kolejnych miejsc wiecznego spoczynku. Luna Brexlerówna najwybitniejsza rzeźbiarka okresu międzywojennego. To jej dziełem jest figura Matki Bożej z Dzieciątkiem w kaplicy na cmentarzu Orląt. Autorka m.in. pomnika M. Konopnickiej i wielu wybitnych dzieł w tym miejscu.
Uwagę przykuwa też rzeźba /4/ młodej kobiety na łożu śmierci a może tylko odpoczywającej, okrytej teatralną ponoć kurtyną. To grób znanej śpiewaczki operowej Józefy Markowskiej. Dla wielu zapadła tylko w długi sen. Wokół cisza, nikt nie odważa się zakłócić jej spokoju.
Grobowiec lwowskiego kupca Iwanowicza jest wyjątkowy w swojej wymowie /5/. Na płycie dwa warujące psy. Psy tak były przywiązane do pana, że
(jak podają źródła) szły na końcu żałobnego orszaku. Po uroczystości warowały długo na grobie, nic nie jedząc ani pijąc. Nie pomogły próby zabrania czy dokarmiania. Pomnik z dwoma warującymi psami zamówiony przez żonę budził początkowo wielkie kontrowersje a wręcz oburzenie miejskich władz. Aby je wyciszyć żona zleciła dobudowanie tylnej ściany z religijnymi już elementami. I jakże tu nie mówić o psiej wierności do końca naszych dni….
Przepraszam, że tak mieszam postacie i ich grobowce. Artur Grottger – nagrobek przedstawia młodą kobietę obok której usiadł sokół – symbol miłości i wierności. Pod nim medalion z wizerunkiem artysty, pęknięta lira i złamana paleta – symbol przedwcześnie zgasłego talentu. Stefan Banach wielki matematyk, współtwórca słynnej lwowskiej szkoły matematycznej. Franciszek Smolka prezydent parlamentu austriackiego, wielki Polak. Franciszek Stefczyk twórca spółdzielczych kas. Stanisław Szczepanowski zwany królem polskiej nafty, odkrywca karpackich złóż. Oswald Balzer profesor i rektor lwowskiego uniwersytetu, który przywrócił nam w 1900 r. Morskie Oko w sporze polsko-węgierskim. Ormiańscy hierarchowie biskup Teodorowicz i arcybiskup Romaszkan. Jakże wiele znaczących i znanych nazwisk. Nie sposób wspomnieć o wszystkich.
Wyjątkowo ciężkie czasy nastały dla tej nekropolii po 1945 roku. Nagminnie dewastowano groby, na części cmentarza zrobiono drogę, inną przeznaczono na śmietnik. Trudno to spokojnie opisać. Pojawiły się też nowe groby w stylu soc-realistycznym, często na starych polskich grobowcach lub w przejściach między nimi. Dla mnie to rzecz wprost niepojęta. Zniszczono dawny układ i estetykę tego miejsca, ale nie zniszczono nigdy ducha tego miejsca.
Czas udać się na utworzony wiosną 1919 r. Cmentarz Obrońców Lwowa zwany też Cmentarzem Orląt. Miejsce wyjątkowe, które nie omijają nigdy Polacy tu przybyli. To o tym czasie, w listopadzie i grudniu 1918 r. rozgrywał się dramat przywrócenia Polsce tego miasta. Zawsze wierni Tobie Polsko … Ale o tym miejscu może już w kolejnym odcinku. Tymczasem zapalamy przywiezione z kraju znicze, kładziemy zasuszone w podróży nasze polne kwiaty
a znajomy ksiądz odprawia w ich intencji Mszę św. W ciszy zapalam znicz na grobie najmłodszego z Orląt Antosia Petrykiewicza, który wtedy miał zaledwie 13 lat. Patrząc na zakryte pod łukiem figury zadaję pytanie mojego wnuka „czemu te kamienne lwy, mają w oczach polskie łzy…”.