Wybory czy głosowanie

Autor: 
Mirosław Awiżeń

Problem polega na tym, że nasza ordynacja wyborcza jest mieszana. Taka większościowa z jedno lub wielomandatowymi okręgami i proporcjonalna. Tylko w gminach do 20 tys. mieszkańców jest ordynacją wyborczą jednomandatową i większościową (czyli – normalna – są kandydaci w danym okręgu – wygrywa ten który dostanie najwięcej głosów. I już). Logiczna, zrozumiała. Natomiast w w gminach powyżej 20 tys. ludzi okręgi wyborcze są wielomandatowe, a komitety wyborcze, także partyjne, układają listy wyborcze „swoich”. Podobnie jest w wyborach do sejmu, sejmików w Polsce. Oprócz tego głosy wyborców przelicza się wg założonych proporcji. I tak głos wyborcy w danym okręgu wyborczym jest poddawany manipulacjom „krajowym”. I nierzadko zdarza się, że popularny kandydat uzyskujący bardzo dobry wynik nie wchodzi do danej rady, sejmiku, sejmu tylko dlatego, że startował z „niewłaściwej listy”, Przykładem mogą być ostatnie wybory do sejmiku woj. dolnośląskiego. Wypadł z gry np. p. Marek Dyduch uzyskując w swoim okręgu wyborczym 11 486 głosów, bo startował z SLD, a np. do sejmiku dostał się kandydat z 5455 głosami ale z komitetu, który był „na topie”. Takich dziwadeł było więcej. Dość powiedzieć, że ok. połowa radnych sejmiku woj. dolnośląskiego uzyskała mniej głosów niż nie dostający się do sejmiku wspomniany p. Marek Dyduch.
Taki system wyborczy to już nie wybory ale głosowanie, plebiscyt, głównie partyjny.
Dlatego uważam, że wybory powinny być powszechne, tajne, większościowe i jednomandatowe.
I nie odkrywam tu nic nowego.

Wydania: