Wybierzmy rozważnie
...a gdyby tak p. Czesław Kręcichwost zechciał wrócić z tarczą na stanowisko burmistrza Kudowy-Zdroju?...
Dobry szef, burmistrz, wójt to nie ten który: wszystko wie najlepiej, drąży szczegóły, podejmuje decyzje przynależne swoim współpracownikom. Jest alfą i omegą w każdej dziedzinie życia ...
A taki szef trafia się niestety często, będąc wcześniej (jeszcze przed objęciem kierowniczego stanowiska) sensownym człowiekiem. Ale, oplątany siecią usłużnych, często traci kontakt z rzeczywistością i wtedy rozpoczyna się co najmniej stagnacja w całej Gminie i powolny upadek.
Zdarza się jednak, że na wójta/burmistrza zostanie wybrany człowiek, który mimo wszystko „nie zgłupnie”. Nie da się opleść pochlebstwami i twardo trzyma się rzeczywistości.
Bo dobry szef to i też taki, który nie musi się na wszystkim znać, nie musi być w każdym calu nieomylny, który potrafi na poszczególne stanowiska zatrudnić współpracowników, którzy są fachowcami w swoich dziedzinach i potrafią współpracować z szefem w zgodzie z zarysowanym planem rozwoju Gminy stworzonym przez Radę Miejską/Gminną.
Takim szefem/burmistrzem przez wiele kadencji był w Kudowie Zdroju p. Czesław Kręcichwost, który swoją działalność burmistrzowską zaczął w czasie najgorszym dla kudowian (czarne marsze po upadku Kudowskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego i bezrobocie sięgające astronomicznej wysokości – dziś już dobrze nie pamiętam, ale chyba co drugi mieszkaniec Kudowy był bezrobotny a utrzymywali się przy życiu handlem przygranicznym działając jako tzw. „mrówki”). Zdołał, wraz ze swoimi współpracownikami, nie tylko wyprowadzić Kudowę Zdrój z zapaści ale i rozwinąć w sposób zupełnie spektakularny. Uczynił Kudowę Zdrój kurortem na miarę europejską, przez co zapewnił mieszkańcom – co najważniejsze – pracę.
I to różnorodnego rodzaju: od wysokokwalifikowanej jak np. praca lekarzy, pielęgniarek, po te nie wymagające tak wysokich kompetencji jak obsługa kucharska, kelnerska, utrzymanie czystości czy zieleni. No i oczywiście w sposób nieomal naturalny „ruszyły” budowy czy modernizacje prywatnych kwater, hoteli, zajazdów, sklepów. A wszystkie te działania zostały „spięte” pełną infrastrukturą techniczną.
To efekt ponad dwudziestoletniej uporczywej pracy.
Jednakże wszystko, co się stało, wymaga pielęgnowania, modernizacji, remontów i dalszego rozwoju. W ostatnich wyborach „burmistrzowskich” p. Cz. Kręcichwost już nie uczestniczył. Doszedł do wniosku, że odda stery w Kudowie Zdroju ręce innych a sam – wygrawszy wybory – został radnym Sejmiku Dolnośląskiego pełniąc tam niebagatelną funkcję przew. Komisji Finansów
Tam też doszedł do przekonania, że mimo dobrej pracy, umiejętności mieszkańców, ich zaangażowaniu, Sudety, a więc południowo-zachodnia część woj. dolnośląskiego jest po prostu uboższa i wyraźnie odstaje zamożnością od mieszkańców czy to Wrocławia czy też Zagłębia Miedziowego. To północna część naszego województwa zbiera profity dobrych dróg, zasobów srebra czy miedzi.
W rozmowach ze mną często twierdził, że po prostu nasz region (Sudety – w tym Ziemia Kłodzka i oczywiście Kudowa Zdrój) są niedoinwestowane. Nie mają odpowiedniego połączenia drogą szybkiego ruchu, nie powstały tu ośrodki typowe dla regionu turystycznego (nie ma ani jednej hali wystawienniczej, nie ma ośrodków konferencyjnych, które mogłyby przyjąć jednorazowo po kilka tysięcy gości na raz, ....). Dlaczego? Bo pod względem rozdzielana pieniędzy traktowani jesteśmy tak samo jak Wrocław czy Legnica... Gdzie pójdzie inwestor mając takie same warunki? Oczywiście tam. gdzie mu lepiej i wygodniej.
A my? Ubodzy krewni wielkich? Czas zatem dofinansować nasz region proporcjonalnie do potrzeb żeby szanse się wyrównały. Inaczej wciąż będziemy ubogimi krewnym do których przyjeżdżają na wypoczynek zamożniejsi „wrocławiacy”, dbający tylko o to, żebyśmy swój rozwój ograniczyli do „wsi spokojna, wsi wesoła, ciszy i głuszy”. Na to nie powinno być naszej zgody. Dlatego też gminy sudeckie (ponad sto) stowarzyszyły się, aby przeforsować program wspomożenia naszych mieszkańców sudeckich co najmniej w taki sposób jaki to czyni Polska w stosunku do „ściany wschodniej”. Bo my, tu w Sudetach, jesteśmy taką ścianą uboższą w stosunku do pozostałej części woj. dolnośląskiego. Nie ma złudzeń – bez skierowania dodatkowego strumienia pieniędzy dla naszych gmin ich dalszy rozwój jest prawie niemożliwy. Owszem, możemy to czy tamto, ale bez „tygrysiego skoku” tego własnymi siłami nie dokonamy.
Tak jak twierdzi Czesław – bez uruchomienia dodatkowych środków z Urzędu Marszałkowskiego – o co najmniej 10% w stosunku do stanu obecnego będziemy wciąż ubogimi krewnymi bogatszej północy.
Z takim bagażem doświadczeń, umiejętności, myślę, że gdyby p. Cz. Kręcichwost zechciał wrócić z tarczą do „swojej” Kudowy i przez przynajmniej kolejnych 5 lat nią pokierował byłoby to z pożytkiem nie tylko dla Kudowy Zdroju ale i Sudetów. Jest zaprawionym w bojach o wartość Ziemi Kłodzkiej z „Wrocławiem”, tak jak to czyni np. Prezydent Wałbrzycha. Wszyscy gospodarze gmin sudeckich jadą na tym samym wózku i tylko dzięki współpracy, nie tylko biernym trwaniu, możemy liczyć na to, że nasz poziom życia będzie równoważny z „wrocławskim”.
Nie bez znaczenia jest również fakt, że p. Czesław Kręcichwost przewodzi polskiej części „Euroregionu Glacensis. I tu znów jest o co walczyć z „Wrocławiem”. Trzeba wyłożyć więcej kasy na nasz teren aby i Czesi też bardziej zaangażowali się w rozwój swoich, graniczących z nami terenami. Bo jest oczywiste, że jak mało dajesz to i mało dostajesz, a przecież dla nas warto aby nasza współpraca z Czechami była oparta na współpracy dużego formatu a nie tylko ograniczająca się do lokalnych wymian kulturalnych, oświatowych czy drobnych inwestycji. Na razie jesteśmy tylko dostarczycielami pracowników dla fabryk czeskich, których zresztą oni obsługują własnym transportem. I tu już nasuwa się kolejna niedogodność Ziemi Kłodzkiej – mamy szczątkową komunikację publiczną. A przecież to znowu niezbędność alby nasze dworce były centrami gdzie będzie i dworzec PKS-u i dworzec kolejowy i parkingi dozorowane, aby z węzłowych miejscowości Ziemi Kłodzkiej (Bystrzyca Kłodzka, Kłodzko, Nowa Ruda, Kudowa Zdrój, Międzylesie) móc z plecakiem czy na rowerze, czy też komunikacją publiczną zwiedzać Ziemię Kłodzką i pogranicze.
Chyba, jak na pierwszy raz – wystarczy.