100 na 100, czyli w drodze na urlop w Czechach

Autor: 
Mietek Kowalcze

Nasz cykl tekstów, które swobodnie zajmują się naszą wspólną podniosłą rocznicą dotarł oto do kanikuły. Spędzamy je w tym roku na przemian. Wybieramy się więc na wakacje do sąsiadów w lipcu, oni przyjadą do nas w sierpniu. Dobrze przygotowany wyjazd to starannie wybrane miejsca do zwiedzania, przygotowana wcześniej z pietyzmem lista atrakcji, czy spis-terminarz różnorodnych miejscowych przedsięwzięć, w których warto wziąć udział. Po prostu profesjonalne podejście do odpoczynku. Dołóżmy do tego jeszcze jedną sferę.
A mianowicie tę, która sprowadza się do sprawdzenia, a co mówią i piszą o nas gospodarze? Przejrzyjmy kilka mediów, kanałów, trochę prasy. Czy to z wyprzedzeniem, czy może już w drodze za południową granicę. Na przykład w pociągach, którymi łatwo dojedziemy do Brna, Olomouca, a nawet do Novej Bystřicy (muzeum motoryzacji). I tu od razu zaskoczenie, bo w czeskich mediach sporo materiałów z polskimi odniesieniami. Kilka przykładów. Oto obok zachwytów – skądinąd zasłużonych – nad „Zimną wojną” Pawła Pawlikowskiego znajdziemy duży wywiad z Gabrielą Muskałą jako scenarzystką i odtwórczynią głównej roli w filmie Agnieszki Smoczyńskiej „Fuga”. To niełatwa dla widza opowieść o skomplikowanym i bardzo niejednoznacznym procesie przywracania pamięci przez osobę, która ją niespodziewanie straciła i teraz musi „uwierzyć”, że konkretny człowiek to jej dziecko, mąż, ktoś spokrewniony itd., bo ich po prostu nie pamięta. Rozmowa z naszą krajanką pozwala na poznanie zarówno cech osobowości znakomitej uczennicy Mariana Półtoranosa, jak i kolejnych obszarów jej zainteresowań, bo oprócz intensywnej pracy aktorskiej jest to także pisanie tek-stów dramaturgicznych w duecie z siostrą Moniką (duet Amanita Muscaria), przygotowywanie scenariuszy filmowych, praca reżyserska w teatrze, a kolejną dziedziną staje się powoli film dokumentalny. Wywiad nosi znaczący tytuł: „Ważne są dla mnie emocje i pamięć”. Wśród wielu cech, do jakich przyznaje się Gabriela Muskała jest i niewielka, jej zdaniem, asertywność – nie umie bowiem odmawiać. Skąd my to znamy? Zaglądamy w naszym wygodnym, i dobrze skomunikowanym z innymi, pociągu do kolejnej gazety w poszukiwaniu artykułów na nasze tematy. I jest. Duży materiał na temat „Biegunów”, nagrody Bookera, przyjaźni Olgi Tokarczuk z czeskimi twórcami. To akurat dobrze znamy, więc podążamy przez media dalej, choć nie szybko pozbywamy się lekkiego wzruszenia, kiedy autor tytułuje tekst „Naše Olga”. Już w tym tekście troszkę się robi politycznie, bo czytamy w nim, że poglądy, jakie autorka „Zagubionej duszy” prezentuje nie są w cenie w naszej części Europy. Zgoda – nie tylko w Polsce! Czy nie ma racji w opinii naszych PT Czytelniczek i PT Czytelników? Pamiętamy jednak, że jedziemy na wakacje i komentarze polityczne zostawiamy na później. Na przykład na jesień. Trafiamy, już w następnej gazecie, na duży materiał rocznicowy, a w nim na ciekawe zestawienia czesko-polskie, związane zarówno z początkiem odzyskiwania niepodległości – prezentacja armii generała Józefa Hallera i słynnego 21 pułku Legii Czeskiej we Francji, jak i z kolejnymi wydarzeniami, które połączyły nas na dobre i na złe przez dziesięć dekad. Naturalnie ze wskazaniem na budowanie narodowych ikon – T. G. Masaryk, J. Piłsudski, czy próbą interpretacji i oceny trudnych wspólnych sytuacji – Zaolzie, spory po zakończeniu II wojny, czy interwencja w 1968 roku. Nad wszystkim dominuje jednak okładka gazety, która wykorzystuje propagandowy plakat Vojtěcha Preissiga z czasów I wojny światowej, a który przedstawia umieszczone obok siebie flagi Czech, Słowacji i Polski. I w takim lekko podniosłym i lekko apologicznym duchu dojeżdżamy do celu. A tam? Přijemnou dovolenou!

Wydania: