Korespondencja z Czech

Autor: 
Janusz Puszczewicz
redakcjaGL.jpg

W ostatnim odcinku gościliśmy w jedynym poza granicami Polski zawodowym teatrze polskim w Czeskim Cieszynie. Tym razem odwiedzamy redakcję największej w Republice Czeskiej gazety Polaków – jaką jest „GŁOS LUDU”. Naszym rozmówcą jest redaktor naczelny Tomasz Wolff.

- Może na wstępie przedstawimy naszym czytelnikom największą w Republice Czeskiej polską gazetę jaką jest „Głos Ludu”.
- „Głos Ludu” jest jedyną gazetą codzienną dla Polaków mieszkających w Republice Czeskiej, głównie na Zaolziu. Ukazuje się od 72 lat, praktycznie cały czas w systemie: wtorek, czwartek i sobota. Kiedyś w podobnej częstotliwości ukazywał się „Świat Młodych” i do dziś porównuję oba te tytuły (śmiech). Na dziś jesteśmy jednym z nielicznych dzienników wydawanych dla Polaków mieszkających poza ojczyzną.

- Czy w Rep. Czeskiej wydawane są również inne polskie gazety? Pamiętam z dawnych czasów, że wydawany był wtedy m.in. „Zwrot”.
- Ma pan dobre wiadomości. „Głos Ludu” oraz „Zwrot” to dwa największe tytuły polskie na Zaolziu. Z tym, że my jesteśmy dziennikiem a „Zwrot” miesięcznikiem. Siłą rzeczy więc nastawia się na nieco inne treści. Więcej w nim jest publicystyki, na którą my z kolei stawiamy praktycznie tylko w wydaniach sobotnich, kiedy mamy do dyspozycji 12 stron. Mimo niekorzystnych trendów na rynku prasy drukowanej, cały czas udaje nam się sprzedawać 3500-4000 gazet co drugi dzień. Fenomenem jest to, że większość rozchodzi się w prenumeracie.
- Pamiętam czasy, kiedy to „Głos Ludu” wydawany był jako pismo Północnomorawskiego Komitetu Okręgowego KPCz. Mimo to, gazeta starała się zawsze stawiać na pierwszym miejscu „interes” tutejszych Polaków, informując szeroko np. o ich życiu społeczno- kulturalnym.

- To prawda, ale chociaż posiadanie takiego wydawcy – o którym pan wspomniał – mogło niejako definiować treści w gazecie, zawsze interesem nadrzędnym „GL” była troska o Polaków mieszkających na Zaolziu. Kiedy kilka lat temu obejmowałem funkcję redaktora naczelnego, ktoś zapytał mnie – jakie mam poglądy i jak się to przełoży na gazetę: czy jestem prawicowy, lewicowy czy prezentuję poglądy centrowe? Moje poglądy nie mają tutaj nic do rzeczy. Zawsze na pierwszym miejscu są interesy Polaków – jeżeli jest problem z brakiem dofinansowania dla jakiejś organizacji albo w jednej z gmin nieznani sprawcy notorycznie zamalowują polskie napisy, to jest to najważniejsze. A nie to, czy władze województwa albo poszczególnych gmin mają takie a nie inne poglądy. Chyba, że te poglądy mają bezpośrednie przełożenie na Polaków. Na przykład wójt miejscowości X rzuca kłody pod nogi dyrekcji polskiej szkoły.
„Głos Ludu” ma to szczęście, że dziś jego wydawcą jest Kongres Polaków w Republice Czeskiej. Kongres skupia wiele organizacji członkowskich na Zaolziu, stanowi dla nich niejako parasol i dba o ich interesy. Jego prezes Mariusz Wałach, postrzega świat bardzo nowocześnie. Chociaż mieszka na Zaolziu z dziada pradziada jest otwarty na to, co dzieje się w Polsce i Unii Europejskiej. Takie podejście przekłada się też na gazetę, która staje się coraz bardziej nowoczesna.

- Osobiście mam wielki sentyment do tamtej też gazety, bowiem zamieszczałem w niej przez pewien okres swoje „korespondencje z Polski”. Pamiętam też jak „zdobywałem” „Głos” w zaprzyjaźnionym kiosku w polskim Cieszynie. Stare dzieje, ale też wyjątkowy mam sentyment do tego tytułu.
Jak dzisiaj odbierany jest wśród miejscowej polskiej społeczności „Głos Ludu”?
Dla mnie ta gazeta zawsze była i jest najlepszym informatorem o ich życiu społ.-kult., ich inicjatywach czy wydarzeniach z ich życia.
- Oczywiście nie wszyscy nas kochają do szaleństwa, ale nasi czytelnicy są wierni i wnikliwi, jako mało gdzie na świecie. „Głos Ludu” czytany jest praktycznie od deski do deski. To stawia duże wyzwania przed zespołem redakcyjnym, bo zdarzają się sytuacje, że przychodzą listy w stylu: „Napisali państwo, że gol padł na 14 sekund przed końcem meczu, a to było 13 sekund”. Nasi czytelnicy mają swoje miejsce w gazecie. Bardzo często w gazecie pojawia się rubryka
„Z redakcyjnej poczty”, w której chętnie publikujemy listy z terenu. Nie możemy być na każdej imprezie kulturalnej, oświatowej jednak dzięki naszym wiernym czytelnikom wszystko staje się duże prostsze.

- Gazeta to nie tylko tradycyjne „papierowe” wydanie, ale też doskonale redagowana strona internetowa.
- Choć nie wszyscy potrafią w to uwierzyć, pracuję w zawodzie już blisko 20 lat. Na bieżąco więc obserwuję, jak zmieniają się trendy. Dziś każda gazeta bez strony internetowej, konta na Facebooku czy Twitterze nie ma racji bytu. Ma to jednak swoje dobre i złe strony. Dobrą jest możliwość błyskawicznej reakcji na wydarzenie, możliwość dania dużej liczby zdjęć, które nie zmieszczą się w wer-sji papierowej. Z drugiej strony, kiedy są dni że 60 czy 70 procent wejść na stronę www.glosludu.cz generuje Facebook, to poważnie się zastanawiam, dokąd to wszystko zmierza...

- Ile osób liczy redakcyjny zespół?
- Redakcja liczy osiem osób. Dziennikarzy jest pięciu, ale niektórzy łączą te obowiązki z poszukiwaniem reklamodawców czy troszczeniem się o stronę internetową i Facebook. Kiedyś było nas więcej, ale po zmniejszeniu dotacji musieliśmy ograniczyć skład.

- Jak dajecie sobie radę na nie ukrywam trudnym wszędzie rynku prasowym?
„Głos Ludu” jest współfinansowany o ile pamiętam ze środków m.in. Ministerstwa Kultury Rep. Czeskiej czy MSZ RP. Jakie problemy czy przeszkody pojawiają się w waszej redakcyjnej pracy?

- Praktycznie jedyną przeszkodą jest niedostateczne dofinansowanie. Cały czas zmagamy się z tym problemem. Ministerstwo Kultury w RC bardzo przychylnie patrzy na „Głos Ludu”, ale kiedy ono samo ma do dyspozycji mniejsze środki na gazety mniejszościowe, to też ma związane ręce. W ostatnich latach bardzo nas wspiera, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni - Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”.

- Jakie są plany, ba nawet... marzenia redaktora naczelnego?
- Złożyliśmy do Senatu RP bardzo ambitny projekt, powiem tylko w skrócie - że chodzi o „redakcję na kółkach”. Powiem nieskromnie, że jeżeli uda nam się go wcielić w życie, to będziemy chyba pierwszą gazetą polską poza ojczyzną, która porwała się na coś takiego. A jednocześnie pomysł jest bardzo prosty
i sprowadza się do wyjścia do ludzi, czytelników. Skoro jest coraz większy problem z ich pozyskiwaniem na co dzień, to trzeba się do nich zwrócić.

- Dziękuję uprzejmie Panie Tomaszu za rozmowę i poświęcony mi czas. Życzę kolejnych tak udanych i ciekawych wydań „GŁOSU LUDU”.
Myślę, że nie jest to moja ostatnia wizyta w Państwa redakcji. Czytelników na Ziemi Kłodzkiej, która przecież graniczy z Republiką Czeską, interesuje bowiem to wszystko, co dzieje się za ich południową granicą, a tym bardziej u naszych rodaków tam zamieszkałych. Wszystkiego najlepszego !

Wydania: