A co tam w Różanym Dworze...
Zagościła po raz kolejny pani mgr Ewa Nadzieja – dyrektor szkoły im. Jana Kasprowicza we Wrocławiu. Sfotografowała wszystkie małe kątki dworskie, a później usiadła przy Okrągłym Stole w Saloniku Literackim Różany Dwór, tuż przy szafie Marysi Skłodowskiej, aby napić się różanej herbaty i posłuchać różanych opowieści. I powiem Państwu, że mądry to człowiek i wielki pedagog, rozumiejący tak doniosłą dla edukacji młodych pokoleń rzecz, że kultury należy szukać. Nie tylko realizować program dydaktyczny, społeczny, socjalny czy organizacyjno-administracyjny ale... wyjść poza ramy tego wielkiego procesu edukacji i szukać wokół śladów kultury. W miejscach, gdzie ona się tworzy. Tam, gdzie dzieje się kultura, gdzie żyje prawdziwie i pisze się dziś, i jutro wychodząc w przyszłość. Pamiętajmy, że ogromny jest nasz dorobek, złote karty polskiej kultury narodowej. To już historia kultury. Zadaniem trudnym w dzisiejszym, tak pełnych atrakcji i pokus, świecie jest przekazanie tej wiedzy uczniom. Miejmy też świadomość, że przed laty, przed wiekami, też gdzieś tam daleko po dworach polskich, siołach, w miastach wielkich i małych pisała się kultura – w salonach przy świecach, przy lampach naftowych. Czasem niechciana i zakazana przez zaborców, a jednak żywa, pisana pasją wielkich Polaków. I tam w czasach dawnych, ani nie myśleli, że to co czynią w domach swoich pośród przyjaciół czy w samotności, przy świecach, zapisując białe kartki papieru ... ani nie myśleli, że pisze się tam w tych skromnych progach – wielka historia literatury. Bowiem zawsze, gdzieś się wszystko zaczyna. Ów genius loci. Ten uśmiech przyjazny miejsca i czasu, który pozwala rozpocząć nowe dzieła… tu i tam. To niekończąca się historia.
Pani Ewa zadziwiona była fotografiami i zdarzeniami, które tu rozegrały się wśród największych poetów i pisarzy polskich. Naszych współczesnych, należących nie tylko do Związku Literatów Polskich ale też Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, czy Stowarzyszenia Autorów Polskich oraz wielu innych związków i grup literackich. Literatów, którzy zawitają tu do Różanego Dworu na chwilę, aby czasem pozostać na dłużej. A pisze się tutaj tak lekko i swobodnie, i spływa to nie wiadomo skąd… czy przychodzi z wieczornym wiatrem poruszającym gałęzie świerków za oknami, czy z deszczem stukającym o szyby, czy latem przez otwarte okna wpływa ze słonecznego, gorącego ogrodu zapachem kwitnących róż.
A ja, myślę sobie… jak dobrze, że są tacy wspaniali nauczyciele, jak Ewa Nadzieja. Tacy, którzy patrzą na świat i widzą, i słyszą, i potrafią dostrzec, że w miejscu takim lub innym dzieje się coś niezwykłego, a wiedzę tę przekazać młodemu pokoleniu.