Potencja. Smak

Autor: 
Katarzyna Redmerska

Początek roku zazwyczaj skłania nas do podsumowania roku, który właśnie minął. Ja również postanowiłam dokonać bilansu i…ogarnęło mnie straszne przygnębienie.
Otóż, w podsumowaniu wyszło mi jak byk, że nad polskimi mężczyznami zebrały się czarne chmury, z których spadł deszcz. Ba! Rozszalała się nawałnica problemów w temacie potencji.
Bądźmy szczerzy, oglądając reklamy w telewizji, słuchając ich w radio – wniosek nasuwa się sam, rok 2016 upłynął nam pod znakiem potencji, wzwodu bądź erekcji (jak kto woli).
Mężczyźni obecnie to wraki seksualne, które jeżeli się nie wspomogą suplementami to w ogóle nie mają nawet co marzyć, biedaki, o „działaniu” w alkowie. Powiem więcej, płeć męska stała się inwalidą seksualnym, kombatantem. Być może dojdzie do tego, że problemy z potencją staną się „schorzeniem”, które płeć męską „wysyłać” będzie na rentę bądź też wcześniejszą emeryturę.
Oby tylko ministerstwo zdrowia zlitowało się i na medykamenty „erekcyjne” zechciało dać zniżki. W przeciwnym razie czeka nas posucha seksualna. Czyż to doprawdy nie okropna wizja?
A teraz poważnie – z analizy Stowarzyszenia Twoja Sprawa wynika, że w marcu ubiegłego roku stacje radiowe nadały pięć godzin przekazu dotyczącego erekcji, potencji oraz seksu. Rzecz jasna, owe reklamy nie były puszczane w godzinach późno wieczornych, tylko w ciągu dnia, gdzie oprócz zainteresowanego konsumenta, o możliwości poprawy wzwodu słuchały także dzieci.
Bez wątpienia środki „wspomagające” są ważne, jak i fakt, że potrzebujący ich mogą się w takowe zaopatrzyć – chodzi tu wyłącznie o kwestię dobrego smaku i formę przekazu.
Co by nie mówić reklamy są wyjątkowo napastliwe – kobiety jawią się w nich jako nad wyraz pobudzone białogłowy, które nie myślą o niczym innym jak tylko o seksualnej konsumpcji. Rzucają się na biednego mężczyznę z „problemem”, ten stara się wyjść z twarzą – goni nieborak do apteki, po czym dzierżąc w dłoni „złoty środek” wygłasza z błyskiem w oku kwestię rodzaju: „łyknij, a będziesz sprawny zawsze i wszędzie”.
Tak na marginesie, to akurat taka reklama, gdybym była przedstawicielem płci brzydkiej, nie przekonałaby mnie tylko zaniepokoiła. Gwarancja sprawności zawsze i wszędzie, może stać się nader kłopotliwa – a co jak „złapie” nas ta „sprawność” podczas zakupów?
Co by nie mówić jest na to paragraf w kodeksie wykroczeń, który mówi o publicznym dopuszczeniu się nieobyczajnego wybryku.
Niestety z reklam emitowanych w 2016 roku również obraz kobiet nie przedstawia się aż tak nieskazitelnie. Za „problemy” mężczyzn w dużej mierze są winne same białogłowy. I nie chodzi tutaj o ich nader rozwinięty apetyt seksualny (chociaż to też), ale przede wszystkim przypadłości z jakimi się biedaczki zmagają. Pozwolę sobie wymienić kilka najpopularniejszych: nietrzymanie moczu, infekcje grzybiczne pochwy, hemoroidy.
Nie ma co ukrywać, każdy mężczyzna z popuszczającą partnerką, która na dodatek zmaga się z infekcją grzybiczną i hemoroidami – będzie miał „problemy”!
Od rana do nocy raczeni jesteśmy informacjami o wzdęciach, niestrawności, pleśniawkach, grzybicy paznokci etc. Swojego czasu głośno było o jednej z warszawskich aptek, która prezentowała idealną ofertę na Dzień Ojca – znalazł się w niej szampon na łysienie, witaminy i suplementy diety oraz preparaty na potencję i prostatę.
Reklamy dotyczące sfery intymnej przekroczyły granice dobrego smaku. Chęć sprzedania produktu niejednokrotnie przysłania trzeźwe myślenie.
Oby Nowy Rok przyniósł w tym temacie zdrowy rozsądek oraz poczucie smaku, czego sobie i Drogim Czytelnikom życzę.

Wydania: