Co z tą tożsamością? Spotkanie I

Autor: 
Mietek Kowalcze
toż1.jpg
toż2.jpg

Pomysł
Kiedy w regionalnym dodatku ogólnopolskiego dziennika pojawił się inspirujący esej Olgi Tokarczuk na temat stanu naszej lokalnej tożsamości, to nie pozostało nic innego jak spróbować namówić autorkę do wymiany myśli z nami, mieszkańcami Kłodzczyzny. Bo temat bardzo trudny, często powierzchownie traktowany, z wieloma niedomówieniami, więc wręcz aż prosi o porządniejsze potraktowanie. Udało się. Autorka „Ksiąg Jakubowych” przyjęła zaproszenie. Dzięki zaś pomysłowi grupy organizatorów zaplanowano rozmowę z nią w taki sposób, żeby powstało swoiste napięcie między tym, co można nazwać budowaniem-tkaniem krajobrazu z elementów przywiezionych na tzw. Ziemie Odzyskane z tym, co tutaj zastaliśmy i z tym, co zostało utracone. Dlatego zaproszono do wspólnej rozmowy z Olgą Tokarczuk Leo Kantora – reżysera, od 1968 roku mieszkającego w Szwecji, a który do momentu przymusowego wyjazdu naszą tożsamość tutaj pomagał budować. Jego dystans w czasie i przestrzeni, jak się w trakcie spotkania okazało wielokrotnie, pozwalał na zdroworozsądkową ocenę naszych teraźniejszych zagmatwań. Zestawienie dwóch przekazów – eseju oraz filmu Kantora „W poszukiwaniu utraconego krajobrazu” (wspólnie go obejrzeliśmy) dało szansę na wielostronne podejście do tematu.
Porządek/nieporządek spotkania
Pomysłodawcy przekonali współorganizatorów, czyli osoby z TSKŻ, MZK oraz Stowarzyszenia Góry Babel, żeby spotkanie Tokarczuk-Kantor poprzedzić odwrotnie niż zazwyczaj rozmowami w kuluarach. Uczestnicy zaraz po tym, jak spotkali się w sali koncertowej Muzeum, zostali poproszeni o to, żeby pospacerowali po budynku. Po co? Żeby porozmawiać z autorką książki pt. „Historia dobrej duszy” Emilią Kwaszyńską z Trzebieszowic i z rodziną Stanisława Stecha z Kłodzka – potomkami nagrodzonych Medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata oraz posłuchać eseju Olgi Tokarczuk. W każdym z miejsc należało uzyskać podpis na widokówce przedstawiającej kłodzką synagogę.

Wymiana myśli, czyli rozmowa w skrócie
Jej kierunek, przebieg, punkt wyjścia stanowił przede wszystkim tekst Olgi Tokarczuk, uzupełniony o te elementy eseju filmowego, które wspólnie uzupełniały krajobraz naszej lokalnej tożsamości o to wszystko, co mieści się w sferze organizowania życia społecznego, różnego typu przystosowań swoich korzeni do odmiennej przestrzeni, wreszcie do obserwowania zależności, jakie powstają między ogólnym i lokalnym. Rozważania autorki o znacznym jeszcze stopniu naszej prowizoryczności tutaj, o ciągle wyraźnych śladach rozdzielenia między stamtąd i stąd, o łatwym, równoczesnym przyjmowaniu dwóch ról, czyli bohatera i ofiary pozwoliły na konfrontację, na nazwanie stanu naszej świadomej tożsamości. Najczęściej w ślad za Olgą Tokarczuk i Leo Kantorem. Czasem wbrew ich przekonaniom. Tekst laureatki Nike kończy się krótko zapisanymi marzeniami-gdybaniami. Uzupełniliśmy je jeszcze na zakończenie tej części spotkania. Wspólnie z uczestnikami.

Myśli publiczności
Bardzo wiele. Różnorodnych. Przemyślanych, ale także takich bieżących, emocjonalnie ukierunkowanych na niektóre wypowiedzi bohaterów wieczoru w Muzeum. Swoją drogą ze strony uczestników spotkanie nabrało tempa, kiedy prowadzący zaczął mówić o jego zakończeniu. To zawsze działa. Wśród wielu istotnych uwag dwie o dużej sile. Pierwsza, bardzo obrazowa. Jej sedno można sprowadzić do krótkiego sformułowania. My, Dolnoślązacy, jesteśmy jak zakochany narzeczony – przyjmujemy narzeczoną taką, jaka jest. Nie dostrzegamy słabostek. A do związku wnosimy własne cechy, tradycje, przyzwyczajenia. Druga uwaga zabrzmiała niczym wyznanie wiary. Ksenofobia, o której sporo rozmawialiśmy tego wieczora, jest „przypadłością”, cechą biologiczną, usłyszeliśmy. Nieodłączną. Żadne dyskusje, edukacja, straszenia itp. nic nie dadzą. Własnym, świadomym wysiłkiem możemy ją jedynie ograniczać. Jako podsumowanie zabrzmiał głos-marzenie czytelniczki: prosimy o kolejne mądre książki, które pomogą przywrócić zapomnianą, tolerancyjną różnorodność tradycji, kultur, religii, a obecne zaraz po 1945 roku wśród przybyłych na te ziemie uchodźców. Naszych przodków. Wierzymy, że tak się stanie. I że następne spotkania będą niebawem możliwe.

Wydania: