Medytacja a zdrowie
Warto rozpocząć od definicji, bowiem słowo to jest często demonizowane.
Medytacja (łac. meditatio) jest to zagłębianie się w myślach, rozważanie i ma na celu ogólnie pojęte samodoskonalenie, stosowane zwłaszcza w religiach i duchowości Wschodu (buddyzm, taoizm, konfucjanizm, hinduizm, dżinizm), oraz przez niektóre szkoły psychoterapeutyczne. Elementy medytacji znajdują się również w chrześcijaństwie (hezychazm) i islamie (sufizm).
Medytacja może być zaliczona jako efektywne narzędzie wzmacniania naturalnej odporności organizmu i doprowadzanie do stanu równowagi pomiędzy układem sympatycznym (pobudzającym) i parasympatycznym (regenerującym) w obrębie autonomicznego układu nerwowego.
Inne cele medytacji (oprócz poprawy zdrowia):
• Rozwinięcie mistrzostwa w określonych sztukach bądź rzemiosłach.
W tym celu praktykowali medytację samurajowie.
• Osiągnięcie oświecenia.
• Osiągnięcie pełnej kontroli nad swoim ciałem i umysłem (joga, fakirzy).
• Komunikacja z bóstwem poprzez zatopienie się w modlitwie (judaizm, chrześcijaństwo, islam, hinduizm).
• Przezwyciężenie lęku przed śmiercią.
Wiele przeprowadzonych nad działaniem medytacji badań wskazuje na jej dużą zdolność do optymalizacji stanu napięcia w organizmie.
Z jednej strony medytacja wywołuje rozluźnienie niekiedy jeszcze głębsze od ćwiczeń relaksacyjnych, a z drugiej - jest to rozluźnienie specyficzne, nieco odmienne od zwykłej relaksacji mięśni osiąganej np. poprzez ćwiczenia fizyczne.
Relaksacja wywołana stanem medytacyjnym charakteryzuje się bowiem tym, że wydolność i aktywność układu nerwowego wzrasta, a nie ulega obniżeniu, jak przy zwykłej relaksacji. Zarówno wiele tradycyjnych systemów medytacyjnych, jak i współczesne badania, twierdzą dość jednoznacznie, że właściwie dozowana medytacja może być bardzo skuteczna we wspomaganiu leczenia wielu chorób przewlekłych.
Bardzo korzystny jest jej efekt poprawy funkcjonowania układu krążenia i stabilizacja ciśnienia krwi. Dłuższe stosowanie medytacji, poprzez zrównoważenie układu wegetatywnego i zaktywizowanie układu parasympatycznego, powoduje poprawienie funkcji trawiennych.
Szczególnie istotna jest tu rola zwiększania zdolności wchłaniania w jelicie cienkim, czy też zmniejszenie stanu nadkwasoty żołądka, jaki często ma miejsce pod wpływem stresu i nerwowego trybu życia.
Odrębną grupą przypadków jest korzystne oddziaływanie na układ nerwowy i neurohormonalny. Poprzez równoważenie funkcji neurohormonalnych stopniowo podnosi się ogólna odporność organizmu człowieka.
Działanie na układ nerwowy obejmuje z jednej strony zmniejszanie się symptomów bólowych i obniżenie poziomu odczuwania bólów przewlekłych,
a z drugiej – stabilizację w działaniu układu centralnego, co przyczynia się do zmniejszenia stanów neurotycznych – różnego rodzaju nerwic i depresji.
Właściwie i umiejętnie zastosowana medytacja może być także pomocna przy wspieraniu leczenia różnego rodzaju fobii, natręctw, czy stanów agresji.
Zapraszam do zapoznania się z relacją z niezwykłego miejsca, gdzie w różnych celach stosuje się medytację. Dla wielu ludzi tam mieszkających stała się ona nie tylko sposobem na uzdrowienie, ale i sposobem na życie. Autorem jest podróżniczka Anna Stokłosa. Wiele innych, ciekawych reportaży z różnych stron świata jej autorstwa można znaleźć na profilu FB „Stacja za horyzontem”.
Wyobraźcie sobie miejsce gdzieś na prowincji Birmy, zupełnie nieturystyczne, gdzie przyjeżdża cały świat, gdzie każdy może się schronić, wyleczyć i odpocząć. W Thabarwa każdy może zostać mnichem i mniszką, jeśli tylko poczuje, że to jego droga życia. Podczas pobytu tam poznaliśmy Amerykankę, Malajkę, Wietnamkę i Włoszkę, które zostały mniszkami. W gronie zgolonych obcokrajowych głów znalazł się także mężczyzna – Włoch i jeden Niemiec, który również chce do nich dołączyć. Mało niemiecki jest ten Niemiec, przyznając, że nie lubi europejskiego uporządkowania i znacznie bardziej odpowiada mu azjatycki pozorny chaos. A co z wizą? Jeśli ktoś ma ochotę na dłuższy pobyt w Thabarwa dzięki pomocy centrum może otrzymać trzymiesięczną wizę medytacyjną, którą można przedłużać w nieskończoność.
Z całego wyżej przedstawionego grona poznaliśmy niesamowitą historię Włoszki. Przybyła tutaj kilka lat temu, z zaawansowaną chorobą. Miała raka i bardzo złe wyniki. Lekarze nie dawali jej szans. Siaro poradził: „Zostań i medytuj”. Tak też zrobiła. Została na kilka miesięcy, medytowała i czuła się coraz lepiej. Gdy wróciła do swojego kraju okazało się, że jest wyleczona. Lekarze byli zdumieni jej wynikami. Wróciła więc do poprzedniego, zabieganego stylu życia. Radość nie trwała długo. Po jakimś czasie nastąpił nawrót choroby. Pojechała więc do Birmy i już tam została. Jest mniszką w centrum od kilku lat, wbrew lekarskiej diagnozie żyje i ma się dobrze.
Jak już wcześniej wspominaliśmy Thabarwa to nie tylko zacne towarzystwo kilkuset mnichów i mniszek. To także wielka instytucja, która skupia taką samą liczbę medytujących i wolontariuszy prowadzących domy dla zniedołężniałych starców, niepełnosprawnych oraz szpital, który obecnie przekształca się ze zwykłego szałasu w ogromny, konkretny gmach. Obok funkcjonuje też wioska „15 ft. Village” z ok. 10 tys. mieszkańców. Skąd jej nazwa? Siaro podarował ziemię, kwadrat o boku 15 stóp (ok. 4,5×4,5m) każdemu, kto jej potrzebuje i przejdzie tygodniowy staż medytacyjny. Można w niej trafić na najbardziej nietypowe indywidua.
Pewna przygarbiona, zawsze uśmie-chnięta i roztańczona staruszka kiedyś gotowała dla polityków i artystów. Pracowała na wielkich, luksusowych statkach okrążających Ziemię. Teraz gotuje dla podobnych sobie staruszków. Jeszcze inna wykształcona, płynnie mówiąca po angielsku pani miała stracić nogi i wzrok. Przez medycynę została spisana na straty. Nie mogąc prowadzić swojej firmy, straciła cały majątek. Mieszka w Thabarwa niemal od początku. Chodzi, widzi, medytuje i pomaga innym.
I jeszcze jedna ciekawa postać – mężczyzna, były przestępca, należał do pewnej znanej na cały świat mafii, którą opuścił i zaszył się w ubogiej chatce, w objęciach uzdrawiającej jego duszę medytacji. Jest ich oczywiście znacznie więcej. Osób z ciężkim bagażem doświadczeń, ale aby opisać ich losy trzeba by było stworzyć książkę.
Wielu buddystów nie pochwala tego co robi założyciel Centrum. Wszak mnich nie powinien w ten sposób pomagać ludziom, nie powinien głowić się ich problemami, nie powinien mieszać się w te ziemskie brudy. Jednak „wódz” to robi. Nie miał wcześniej takiego zamiaru, chciał jedynie stworzyć miejsce dla medytujących. Nie potrafił jednak przejść obojętnie obok potrzebujących, zagubionych i chorych. Gdy zjawiali się u niego, otrzymywali pomoc i wsparcie duchowe. Dlatego grono jego wyznawców wzrasta. Ludzie ofiarują ziemię na kolejne centra i wioski. Trwa budowa szpitala i domu dla starszych, aby mogli mieszkać w lepszych warunkach.
Takich miejsc jak Thabarwa, które ma dopiero 5 lat, jest już kilka na terenie Myanmaru, a powstaje jeszcze więcej.
Gdy przyjedziemy tam następnym razem, na pewno zobaczymy sporo zmian.