Lądeckie impresje (203)

Autor: 
Janusz Puszczewicz
puszcz.jpg
puszcz1.jpg

Ponownie goszczę w Portugalii gdzie spotykam Adrianę Jurczyk Duarte. Przypomnę tylko – pani Adriana pochodzi z Długopola Górnego, szkołę średnią ukończyła w Bystrzycy Kłodzkiej natomiast studia we Wrocławiu. Od wielu lat mieszka nieopodal Lizbony. Jest autorką książki „Tajemnica zamku Gniesz”, której akcja rozgrywa się na jej „baśniowej” Ziemi Kłodzkiej.
O samej książce i jej kłodzkich spotkaniach autorskich pisałem już wcześniej. Obecnie prowadzi własną firmę a raczej instytucję
o nazwie „Moonluza” znaną z wielu oryginalnych projektów i działań. Niebawem autorka wspomnianej książki ponownie odwiedzi swoje rodzinne strony, do których tęskni cały czas. Tym razem pytam o zmiany jakie nastąpiły w ostatnim czasie.

- Pani Adriano, minął rok od naszego ostatniego spotkania i dwa lata od założenia Moonluzy. Czy był to owocny czas?
- Jak najbardziej, był to czas pełen nowych inspiracji i inicjatyw. Międzynarodowy i interkulturalny charakter organizowanych przez Moonluzę projektów sprawia, że biorą w nich udział naprawdę wspaniali i bardzo ciekawi ludzie z różnych stron świata. Na tegorocznej edycji Seminarium o Baśnioterapii i Storytellingy mieliśmy uczestników z krajów tak odległych jak Australia, Kanada czy Korea Południowa. Na wieczornych sesjach opowiadania baśni mogliśmy więc usłyszeć historie i opowieści z różnych kultur i tradycji.

- Rozumiem, że nie zabrakło również polskich baśni i legend?
- Oczywiście, że nie. Ja sama miałam okazję przybliżyć uczestnikom inspiracje do zorganizowania seminarium, którym tak naprawdę była moja baśń. Tak jak wcześniej wspominałam „Tajemnica zamku Gniesz” to tak naprawdę moja własna baśnioterapia, która pomogła mi znaleźć własne miejsce w Portugalii. Dzielenie się historią baśni i losami jej bohaterów z uczestnikami seminarium było również okazją do podzielenia się legendami z Kotliny Kłodzkiej, a zwłaszcza tej związanej z zamkiem Szczerba (czyli tytułowy zamek Gniesz).
A ponadto, jednym z prezentujących był wspaniały polski pisarz, baśniarz, pedagog i podróżnik Michał Malinowski, który jest założycielem podwarszawskiego Muzeum Baśni, Bajek i Opowieści. Michał, tak zresztą, jak i w zeszłym roku, podzielił się z publicznością wspaniale opowiedzianymi polskimi legendami i baśniami.

- Czy w innych projektach Moonluzy też możemy doszukać się polskich akcentów?
- Tak, a co więcej nawet łączących kulturę polską i portugalską. Od zeszłego roku w ofercie znajdują się również wyjazdy kulturalno-studyjne, których programy są przygotowywane zgodnie z preferencjami danej grupy. Bardzo często są to wyjazdy instytucjonalne, w czasie których dochodzi nawet do podpisania protokołów o współpracę z instytucjami portugalskimi. Przykładem takiej wizyty jest wyjazd studyjny studentów Uniwersytetu Seniora, którzy w programie poza programem turystyczno-kulturalnym mają również spotkania instytucjonalne na Uniwersytetach Trzeciego Wieku w Portugalii.
Od niedawna oferujemy również pomoc przy organizowaniu indywidualnych lub rodzinnych wyjazdów do Portugalii. To bardzo ciekawy projekt, ponieważ wówczas mogę pokazać moim gościom „moją Portugalię”. I co ciekawe pierwszymi klientami indywidualnymi była rodzina z naszej pięknej Kotliny Kłodzkiej. Mogłam im pokazać, skąd wzięła się inspiracja do baśniowego rycerza Diogo, pochodzącego z magicznej Sintry.

- Czyli raczej nie turystyka masowa, ale bardziej spersonalizowana
i dostosowana do preferencji gości.
- Zdecydowanie. Bardzo nie lubię turystyki masowej, która zupełnie zabija klimat miejsc i ich piękno. Ja uwielbiam turystykę „z duszą” i dlatego cały czas szukam i odkrywam miejsca wyjątkowe i pełne uroku. Włączam je do swojego programu. Staram się też organizować większe wydarzenia poza sezonem, abyśmy wraz z gośćmi czuli się jako jedyni uczestnicy i jedyni odkrywcy danego miejsca. Tak jest np. z Sintrą, która jest codziennie zalewana przez turystów, ale w czasie naszego seminarium (marzec/kwiecień), zwłaszcza wieczorami pustoszeje i odkrywa przed moimi gośćmi całe swoje piękno.
W przypadku klientów indywidualnych czy też małych grup staram się zabrać ich w miejsca, w które „klasyczny” turysta po prostu nie dotrze. To przywilej mieszkania na miejscu…

- W poprzednim wywiadzie sprzed roku wspominała Pani o pracy nad drugą częścią kłodzko-portugalskiej baśni rozgrywającej się wokół zamku Gniesz.
- Tak, to nadal są moje wieczorne powroty do świata baśniowego. W tej chwili skrzat Nabi jest już Portugalii. Niemniej jednak nie mam chwilowo tak dużo czasu na pisanie, jakbym chciała. Myślę, że w drugiej połowie roku, jak tylko wieczory będą dłuższe i chłodniejsze wrócę do mojej baśni. Uwielbiam pisać przy kominkowym cieple. Najbliższe miesiące letnie i wyjazd do Kotliny wykorzystam na poszukiwanie kolejnych inspiracji.

- Dziękuję uprzejmie za naszą kolejną rozmowę i poświęcony nam czas. Dodam, że tuż przed nami udzielała Pani wywiadu brytyjskiej dziennikarce. Czekam też na nasze spotkanie na Ziemi Kłodzkiej i obiecaną kawę w Lądku.

Pani Adriana będzie tu gościć na przełomie lipca-sierpnia br. Być może instytucje kulturalne z tego regionu zaproszą Panią na kolejne spotkania autorskie. Zainteresowanych odsyłam na www.moonluza.pt/pl

- Serdeczne pozdrawiam z Portugalii i z niecierpliwością czekam na spotkanie z moją tak bliską Ziemią Kłodzką.
Liczę też na nasz dalszy medialny, ale i osobisty kontakt.

Wydania: