Lądeckie impresje (195)

Autor: 
Janusz Puszczewicz
Foto: 
Bogdan Szmyd - KBR
siewierz.jpg

Podążając śladem kłodzkich rycerzy dotarłem pod koniec lipca br. do Siewierza w woj. śląskim. Dzisiaj to prężne miasto przy trasie szybkiego ruchu łączącej Katowice z Warszawą , znane m.in. ze słynnych jarmarków czy… smakowitych pieczonych tu gęsi.
Kiedyś miejscowość była stolicą możnego Księstwa Siewierskiego.
W 1443 r. księstwo wraz z zamkiem i miastem wykupił od zadłużonego księcia cieszyńskiego biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki. Odtąd krakowscy biskupi przyjęli świecki tytuł książąt siewierskich a samo księstwo stało się niezależnym organizmem politycznym z własnym wojskiem, monetą czy sejmem. Działający wówczas na zamku Trybunał Siewierski znany był z wyjątkowej surowości. To stąd pochodziło powiedzenie „bij, kradnij, zabijaj ale Siewierz omijaj…” bowiem za te przestępstwa groziła kara śmierci. Dopiero w 1790 r. Sejm Wielki zlikwidował księstwo i wcielił do Rzeczypospolitej. Odtąd opuszczony zamek z XIV wieku popadał w ruinę. Dzisiaj stanowi tzw. trwałą ruinę przyciągającą jednak rzesze turystów i licznych gości.
To w tym malowniczym miejscu zorganizowano wielki Turniej Rycerski zwany też Bitwą pod Siewierzem, bowiem to bitwa stanowiła kulminacyjny punkt tej imprezy. Przybyło na nią ponad 250 członków bractw rycerskich z całego niemal kraju. Wśród nich spotkaliśmy silną drużynę reprezentującą Kłodzkie Bractwo Rycerskie. To jego członkowie zdobywali wśród ogłuszającego huku dział m.in. zamkową bramę. Wyróżnili się wtedy męstwem, odwagą i wolą walki. Zebrali też za to gromkie brawa. Można by rzec, iż to Kłodzko zdobyło Siewierz…
Godnie prezentowali się również „nasi” podczas zbiórki na siewierskim rynku czy samego przemarszu na zamek. Być może prezentowane zdjęcia oddadzą chociaż ułamek tamtej atmosfery /więcej zdjęć na www.ziemiaklodzka.pl /.
Wśród wielu przygotowanych atrakcji spotkałem np. turnieje rycerskie, łucznicze, zapaśnicze, gry historyczne czy pokazy tańca dworskiego. Wydarzeniem była również wyjątkowa Msza Św. z udziałem rycerstwa. Zainteresowaniem cieszyły się ponadto kramy i warsztaty średniowiecznych rękodzielników. Trudno zresztą wymienić wszystkie atrakcje, które nam zaprezentowano. Warto więc było przybyć w te dni do Siewierza i podziwiać tu naszych dzielnych kłodzkich rycerzy. Szkoda tylko, że nie obdarowano ich słynną siewierską gęsiną – ale może za rok…

Tymczasem rozmawiam z Bogdanem Szmydem o udziale kłodzkiego Bractwa w tutejszej imprezie.
- Z jakimi siłami tu przybyliście?
Kłodzkie Bractwo Rycerskie reprezentowało w Siewierzu siedem osób,
w tym czterech halabardników i troje łuczników.
- Jak oceniasz tutejszą imprezę?
Impreza udana, jak sam zresztą widzisz. W zamyśle organizatorów zrodził się pomysł, aby wykorzystać nasze halabardy do ataku na zamek. Dla naszej ekipy było to nowe wyzwanie i doświadczenie, bowiem po raz pierwszy wystawiliśmy piechotę do takiej bitwy. Mogę stwierdzić, iż spełniliśmy swoje zadanie na szóstkę. Każde nowe miejsce, gdzie się pojawiamy, mówię tu o turniejach organizowanych daleko od Kłodzka, sprzyja nawiązywaniu nowych znajomości i poznawaniu nowych bractw. I tak też było tym razem. Poznaliśmy tu chorzowskie Bractwo Rycerskie Bożogrobców, z którym mamy nadzieję jeszcze nie raz zasiądziemy do wspólnego biesiadnego stołu. Każde tego typu spotkanie rekonstruktorów tworzy niesamowity klimat przyjaźni i wzajemnej życzliwości, a poza tym daje możliwość oderwania się chociaż na chwilę od codziennych spraw. Turniej rycerski to również dobra zabawa i to jeszcze zabawa z nagrodami.
- W ilu imprezach w tym roku braliście już udział, gdzie możemy jeszcze Was spotkać?
Za nami II Turniej Rycerski o Kielich Wójta Gminy Kłodzko w Gorzuchowie, którego byliśmy współorganizatorem.
W sezonie letnim można nas spotkać podczas przemarszu średniowiecznej Straży Miejskiej w Kłodzku. Jest to projekt dofinansowany przez Starostwo i Urząd Miasta, przyjęty zresztą bardzo życzliwie zarówno przez mieszkańców jak i naszych gości.
Nie często jeździmy jednak na turnieje, wiadomo wiąże się to z niemałym wysiłkiem a i kosztami. Niemniej byliśmy m.in. na Zamku Grodno, w Strzegomiu, Cisku. Czeka nas jeszcze Obóz Średniowieczny w Nowym Jaworowie oraz udział w turnieju u podnóża zamku Tenczyn nieopodal Krakowa.
Myślę, że nie jest to nasze ostatnie spotkanie z kłodzkimi rycerzami bowiem możemy być z nich naprawdę dumni. Szczególnie można to odczuć daleko od kłodzkiej krainy …

Wydania: