Słuchając pisarzy

Autor: 
Mietek Kowalcze
pisarze.jpg

Czarodziejska góra Tomasza Manna uchodzi za książkę, która do tego stopnia inspiruje, że po jej przeczytaniu chce się napisać własną. Otwiera w człowieku twórczość. Prawdziwa teza. Wiele osób sprawdziło ją w praktyce. Podobne przekonanie o inspirującym wpływie twórczości powstało w tych osobach, które wzięły udział w tegorocznych spotkaniach (w Ludwikowicach Kłodzkich, Nowej Rudzie i Krajanowie) z pisarkami – Joanną Bator i Olgą Tokarczuk, z pisarzem – Januszem Rudnickim oraz dziennikarzem radiowym – Michałem Nogasiem, zajmującym się książkami w PR3. Na czym opieram przekonanie o prawdziwości tezy? Przede wszystkim na tym, że organizatorzy już planują spotkania za rok. I to nie tylko w sferze podrzucania dobrych pomysłów, ale także propozycji, gdzie zdobyć na nie pieniądze, co dla mnie jest najlepszym sprawdzianem zapału. Pomysłów zawsze jest sporo, ale do ich rozwinięcia potrzeba ludzi i tzw. środków. Często podrzucamy pomysły i dodajemy, no to je zrealizujcie. I koniec. Tym razem są i pomysły na temat celów, przebiegu, układu, aktywności pisarskiej części Biegunów, jak i na wskazówki, kto i jak może się dołożyć, no i najistotniejsze – chęć wspólnej pracy. Nie tylko w gronie organizatorów. Skąd się to bierze? W moim przekonaniu z ważności przedsięwzięcia w tym roku, z jego rangi, poziomu, tematów, układu całości, gości i znakomitej organizacji.
Jednak trochę sprawozdawczych konkretów. Dzień po dniu. Krótko. Ze wskazaniem, co mogło inspirować, zostawiło ślad i motywację na ciąg dalszy.
Spotkanie w Ludwikowicach Kłodzkich. Kościół, odremontowany prosto i gustownie, siedziba Muzeum Gór Sowich. Pełen gości, często takich, których spotykało się w kolejne dni Festiwalu, na wielu przedsięwzięciach. Rozmawiających, zaangażowanych. Słuchających pisarek i pisarzy. Na przykład Joanny Bator, której droga pisarska to niespodziewany błysk, potrzeba podzielenia się i narracją, ale też podzielenia się myślami, refleksjami, poglądami na świat. Dzisiaj to się stało i profesją i pasją, i cenionym pisarstwem. Taki kierunek spotkań, rozmów, pozostawienia w nas uczestnikach śladu, ale też inspiracji na wielu polach, był wyraźnym zamierzeniem organizatorów. Porozmawiać o literaturze, ale też porozmawiać, posłuchać pisarzy (niespotykana sytuacja), co myślą o współczesnej Polsce. O naszym tu
i teraz. Michał Nogaś zaproponował
w czasie spotkania w Nowej Rudzie, żeby pisarze podali swój przymiotnik, który najlepiej opisze nasz kraj dzisiaj. Janusz Rudnicki streścił swoją rozmowę z taksówkarzem. Kierowca swoją długą, konkretną wyliczankę różnych niedociągnięć polskich, która po każdej frazie zamykała się zdaniem – tak nie może być, zakończył, kiedy pisarz wysiadał – ale tak jest. Czy można celniej? Olga Tokarczuk zaproponowała swoje określenie – ambiwaletna. Z fajnymi i niefajnymi sprawami. Joanna Bator przyznała, że określa ją dziś moja – ze wszelkimi konsekwencjami takiego wyboru. Szeroko. Od języka po politykę. Olga Tokarczuk uzupełniła, że zasadniczą przyczyną wielu niefajnych spraw, relacji i wydarzeń są nasze polskie grzechy. Cztery nas zdominowały w jej przekonaniu. Najpierw konformizm, czyli nieumiejętność niezgody na to, co proponuje władza, większość albo którykolwiek główny nurt, jakiś monopol. Zaraz obok brak solidarności, przede wszystkim w sferze społecznej. Trzeci grzech to nasza hipokryzja, głęboka i widoczna. Do kompletu – zawiść. Bezinteresowna i ze złą energią. Ile w tym racji, na ile skorzystamy z diagnoz, ale też z pomysłów, które proponują nam pisarskie autorytety? Dobre spotkania inspirują. Dajmy się zainspirowć. Za rok sprawdzimy, co z tego wyszło.

Wydania: