Demokracja. Absurd
„Czy demokracja nie jest wspaniała?” – zastanawia się słynny amerykański, ekskluzywny magazyn dla panów „Playboy”, przedstawiając na swoich łamach sławetną już kandydatkę na urząd prezydenta RP – dr Magdalenę Ogórek.
Pozwolą Państwo, że nie odpowiem na to pytanie, choć korci mnie okropnie, by to zrobić. Nie mogę tego uczynić ponieważ:
a. Musiałabym użyć słów nieparlamentarnych
b. Uraziłabym poniekąd panią Magdalenę O. (co mogłoby skutkować pociągnięciem mnie do odpowiedzialności karnej)
c. Zarzucono by mi cynizm, chamstwo i to, że moje zachowanie podyktowane jest niskimi pobudkami, takimi jak zazdrość o „urodę”, urodziwej pani dr Ogórek
Dlatego też spróbuję ustosunkować się do powyższego pytania w inny sposób, wybijając się na wyżyny mojej nader (proszę wybaczyć brak skromności) rozwiniętej błyskotliwości.
Magdalena Ogórek wypłynęła niczym amfibia na wody polityczne Sojuszu Lewicy Demokratycznej, chociaż nie, to nie jest najodpowiedniejsze określenie. Patrząc na „eteryczną” sylwetkę owej pani, to zdecydowanie odpowiedniejsze: Magdalena Ogórek „wyłoniła” się z głębin SLD, niczym Afrodyta z piany morskiej. Tych wszystkich, którzy zaczną teraz szukać informacji o Afrodycie i doszukiwać się podobieństw między boginią, a Ogórek, informuję, że chodzi mi tylko o jedno podobieństwo - symbol „piękna”. W żadnym wypadku proszę nie łączyć mego zdania z pozostałymi jakże „pikantnymi” informacjami na temat greckiej bogini - kochliwość, powstanie z nasienia, które spadło z Nieba do morza, kiedy Kronos odciął genitalia Uranosowi (czyż to swoją drogą nie straszne?), przyczynienie się do rozpętania Wojny Trojańskiej (chociaż w tym ostatnim przypadku można by było dyskutować. Biorąc pod uwagę podział partii, po nominacji pani Ogórek - coś jest na rzeczy).
Przewodniczący SLD - Leszek Miller w jednym z programów TV powiedział
o Magdalenie Ogórek: ”To jest kobieta z młodej, nowej Polski”. Przekonywał również, że życiorys kandydatki SLD na prezydenta RP jest „imponujący”, a kompetencje „szerokie”. Cechy jakie powinna mieć osoba piastująca najważniejszy urząd w państwie, zdaniem Millera, to zdolność uczenia się i ambicje intelektualne. Co autor miał na myśli, wie tylko sam autor. Może to i dobrze. Moglibyśmy się bowiem bardzo zdziwić.
„Karierę” polityczną pani doktor śledzę w mediach z zapartym tchem. Jedno co na pewno trzeba przyznać tej kobiecie, to to, że narobiła niezłego „szumu”. A to wyczyn godny uznania. Wszyscy bowiem dobrze wiemy, że w naszym politycznym światku, zrobiono już niemal wszystko, by tylko mieć swoje przysłowiowe „pięć minut”. Tak więc, umiejętność (zdolność), wymyślenia czegoś nowego, zasługuje na słowa uznania. Owszem, w tym przypadku trzeba być sprawiedliwym i gratulacje skierować pod adresem dwóch osób: przewodniczącego Millera, za „szalony” pomysł wystawienia takiej kandydatki w zbliżających się wyborach prezydenckich i do owej kandydatki, że dobrowolnie zgodziła się na bycie „mięsem armatnim”.
W kwestii samej dr Magdaleny Ogórek, zastanawia mnie, dlaczego kobiety inteligentne, dobrze wykształcone, „to sobie robią”. Nie chodzi tylko o ingerowanie w urodę i dobrowolne upo-dobnianie się do przyjętego ostatnio kanonu rzekomego „piękna”, czyli: wydatne kości policzkowe, wydęte usta, nadmierna chudość. Mam na myśli absurd, jakim jest dla „chwili” sławy, wystawienie swojego życia na „pożarcie” przez (przykre, że muszę uderzyć w kolegów po fachu) - bezwzględne media, które mają z kandydatki niezły „ubaw”. „Wyśmiewanie” się z epizodu aktorstwa w życiorysie Ogórek, czy rozwodzenie się nad sprawą „afery garnkowej”, czyli rzekomego przywłaszczenia mienia (sztućców, garnków oraz sprzętu AGD o wartości 500 tys. zł), przez jej małżonka, gdy ten pełnił funkcję kanclerza jednej z warszawskich uczelni - jest tego najlepszym przykładem.
Czy Magdalena Ogórek będzie tylko i wyłącznie „epizodem” naszej sceny politycznej? Czas pokaże. Jedno jest pewne - już zapisała się złotymi zgłoskami na kartach naszej „wspaniałej” demokracji.