Od lutego do lutego, czyli co z tą „Różą”?
Henia Szczepanowska i Mietek Kowalcze - laureaci Nagrody Starosty „Róża Kłodzka 2013” w kat. OSOBOWOŚCI POWIATU. Nagroda przyznana ex aequo za nadzwyczajną aktywność społeczną na rzecz regionu.
Kreatywni, skuteczni, otwarci na ciekawe pomysły, chętnie okazujący pomoc potrzebującym.
Ubiegły rok zaowocował szeregiem działań wspólnie przez nich podejmowanych, m.in. Dolnośląski Festiwal Muzyczny, pomoc dla dzieci z Piszkowic, rocznica Nocy Kryształowej, dwugłos na temat życia i twórczości Marka Hłaski na łamach naszej gazety.
Dziś również – specjalnie o to poproszeni – w formie dwugłosu opowiadają o sobie, o swej pracy społecznej i zainteresowaniach.
***
Mietek Kowalcze:
Nie zgadzam się z wieloma tezami publicystycznymi księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, jednak jedna zwraca uwagę swoją trafnością. Otóż duszpasterz Ormian uważa, że społeczna praca wielu osób mocno nabiera mocy i tempa, kiedy aktywność instytucji powołanych do różnorodnego służenia mieszkańcom wyraźnie odbiega od właściwych celów. A jako że życie nie znosi próżni to pojawiają się pomysły na działania wspólnotowe. Trudno się z tą myślą nie zgodzić. Kilka takich przedsięwzięć pomagałem, z gronem zaangażowanych przyjaciół i znajomych, przygotować i przeprowadzić w ostatnim czasie. Mam nadzieję, że przede wszystkim z dobrym skutkiem dla uczestniczek i uczestników. „Prowincjonalna” poprosiła o ich wyliczenie, swoistą statystykę.
Kiedy dostaliśmy z Henią Szczepanowską tytuł „Osobowości Powiatu Kłodzkiego” w ramach konkursu „Róża Kłodzka”, to przypomniano nam skrupulatnie za co. Dwie przestrzenie, jak się okazuje, zajmowały najwięcej miejsca i uwagi w mojej społecznej aktywności. Najpierw wspieranie Heni w jej pracy na rzecz Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego w Piszkowicach. Tysiące rozmów, spotkań, zaangażowanie Trójki, starania
o zrozumienie sytuacji ZLO, falujące emocje, zbiórki, koncert we Wrocławiu - naprawdę dużo tego. Dzisiaj wygląda na to, że… ale to Henia ściśle i kompetentnie o tym napisze, na pewno. Druga działka. Do zorganizowania koncertów Dolnośląskiego Festiwalu Muzycznego nie doszłoby, gdyby nie Henia, Magda Kulig i Ewa Chalecka. Naturalnie, i tu nie sprawdza się teza księdza Zaleskiego, znakomite wsparcie ludzi z Gminy Wiejskiej, Ośrodka Kultury w Ołdrzychowicach, wielu OSP i KGW, parafii. Teraz, po czasie, dociera dopiero do organizatorów, jak szalone to było przedsięwzięcie. Wyszedł taki festiwal, jakiego jeszcze nie było. I oby trwał. Dodam po cichu, że pracujemy nad następną edycją.
Jeśli mowa o szalonych pomysłach, to natychmiast przychodzą do głowy działania Klubu Otwartej Kultury. Od Dnia Kota (17 lutego) po świętego Mikołaja na ulicach Kłodzka.
Kolejne dwa punkty uzasadnienia nominacji do „Róży” to owocna współpraca z Centrum Kultury Chrześcijańskiej przy parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Kłodzku. Swoją drogą to coraz ciekawsze miejsce! Dalej w tekście o nominacie wspomniano o pracy w Towarzystwie Przyjaciół Kłodzka. I tu za chwilę pojawią się efekty kolejnych projektów. I jeszcze - dało się zainicjować, po spotkaniu autorskim z Zofią Mirską, plan wydania jej wierszy zebranych. Tutaj także wszystko wskazuje na to, że się uda. Do jej imienin.
A druga strona medalu? Jest i taka. Próbuję być, z różnym skutkiem, odporny na „przygaduchy” znajomych, którzy tu i tam wypominają a to „Listopad z adaptacją”, a to rocznicę Nocy Kryształowej w Kłodzku. Spore przedsięwzięcia. Oba, w moim przekonaniu, udane i ważne. A komentarze? Coś robisz publicznie, to siłą rzeczy spotkasz się z ocenami. Tak po prostu jest.
Tekst został napisany w konkretnym momencie. W dniu, w którym wydarzenia na Ukrainie dochodzą do punktu kulminacyjnego. Dalej może być… No właśnie co? W takiej chwili potrzebne jest nasze ludzkie wsparcie. Henia cały dzień spędziła na organizowaniu pomocy medyczno-humanitarnej dla Winnicy, w której zabrakło już strzykawek, antybiotyków, bandaży, nici chirurgicznych dla rannych w protestach.
***
Henia Szczepanowska:
Skromność Mietka to już legenda. Jak mówi o sobie, to wszystko w jego wypowiedzi „się zdarza” i „się robi”. Na pewno takie działania społeczne nie powstają w wykonaniu jednej osoby. Do zrobienia akcji Piszkowice potrzebne było zaangazowanie bardzo wielu osób; zarówno tych co wspomagali mnie organizacyjnie, jak i tych co wpłacali choćby najmniejsze datki do puszek zbiórkowych, a przede wszystkim na konto zbiórki publicznej prowadzonej głównie za pośrednictwem anteny radiowej. Bez zaangażowania i wsparcia dyrektorki Polskiego Radia PR 3 Magdaleny Jethon i dziennikarzy Trójki nie byłoby ani tak wielkiej kwoty na koncie ani wizyty Pary Prezydenckiej, ani tak istotnego postępu w zmianie prawa regulującego finansowanie opieki nad dziećmi wymagającymi długotrwałej opieki medycznej, zazwyczaj od urodzenia po ostatni dzień ich krótkiego życia.
Przygotowanie akcji medialnej w sprawie Piszkowic trwało wiele miesięcy. To mozolne pisanie listów, pism, scenaruiszy, szukanie partnerów w działaniach, rozmowy z dziennikarzami, politykami, urzędnikami, niezliczone telefony i spotkania. Wszystko to mogłam robić dzięki wsparciu mojej rodziny, przyjaciół, siedząc przy komputerze do późna w nocy i zasiadając przy nim już o piątej rano. Przecież nie mogłam zaniedbać moich codziennych, istotnych obowiązków. Tym bardziej, że w tym samym czasie jako Dolnośląski Festiwal Muzyczny zorganizowaliśmy z Magdą Kulig, Ewą Chalecką i oczywiście Mietkiem trzynaście koncertow w kościołach gminy Kłodzko oraz jeden w Auli Papieskiej we Wrocławiu. No i jeszcze tradycyjne już, mam nadzieję, że na stałe wpisane w społeczne i kulturalne życie miasta – Kłodzkie Mazurkowanie towarzyszące koncertowi w wielkanocny poniedziałek w klasztorze sióstr Klarysek przy ul. Łukasińskiego w Kłodzku.
Podejmując tak szerokie w znaczeniu społecznym działania, bardzo dbam
o apolityczność, nieangażowanie się w polityczne , zarówno lokalnie jak i szeroko pojęte konflikty. Moja praca jest dla ludzi, nie dla polityki. Może dlatego znajduję tak wielkie poparcie ze wszystkich stron. Moje poglądy polityczne? Jestem z gruntu socjalistką, feministką ale nie mam nic wspólnego z partyjnością i ruchem feministycznym. Kiedyś stanęłam przed bardzo trudnym wyborem. Mogłam uchronić własną skórę przed odpowiedzialnością finansową lub ocalić ponad pięćdziesiąt miejsc pracy dla pracowników mojej firmy. Wieloletnia przyjaźń z profesorem Karolem Modzelewskim, Leszkiem Goździkiem, niekończące się z nimi rozmowy o powinności solidarności wobec ludzi, odpowiedzialności za nich nie pozostawiły mi zbyt wielkiego wyboru. Miejsca pracy ludzie utrzymali, a ja do dzisiaj biorę w skórę za moją decyzję. Nie żałuję. Nie żałuję też ani jednej minuty przeznaczonej na pracę dla dzieci z Piszkowic, organizacje koncertów, wydarzeń kulturalnych. Jestem bogatsza o dobroć, życzliwość, serdeczność i poczucie wspólnoty. Mój rachunek zysków jest po stronie „ma”. Więcej dobrego otrzymuję od ludzi niż sama daję. Zdarzają się sytuacje trudne, nieporozumienia, zawiść, nietolerancja. Staram się unikać kontaktu z takimi ludźmi, nie angażować się w spory. Po wspomnianej przez Mietka 75 rocznicy Nocy Kryształowej, kilka osób dało mi do zrozumienia, że nie tam moje miejsce. Jestem przekorna. Myślę, że moje miejsce jest wszędzie tam, gdzie trzeba coś pożytecznego zrobić.
Cudownie jest mieć w życiu przyjaciół, ludzi, którzy wspierają w trudnych sytuacjach, pomagają podjąć trudne decyzje. Takim wspaniałym człowiekiem w moim życiu jest Siostra Łucja, dyrektorka ZLO Piszkowice. Mimo różnych przekonań, poglądów, świetnie współpracujemy, jest dla mnie wsparciem i wzorem. Po cichutku mówimy o niej Nasza Święta Łucja Piszkowicka.
Mietek, sam mówiący o sobie „katol” i prawicowiec, mimo krańcowo różnych poglądów jest przyjacielem nie tylko od pogadania, ale też solidnym partnerem do pracy. Na nim zawsze można polegać. Szkoda, że już niewielu na tym świecie ludzi, dla których zrobię, będę, dotrzymam słowa jest zobowiązujące.
Przez cały rok pisaliśmy z Mietkiem felietony o Hłasce w ramach naszego wspólnego z „Gazetą Prowincjonalną” projektu „Hłasko 44” i to zawsze Mietek pierwszy pisał tekst i nie zawalał terminów. Ze mną było gorzej i wytłumaczeniem nie jest tylko nadmiar zadan do wykonania. To jeszcze takie małe przyzwolenie, aaaa… jeszcze zdążę…
Kilka dni temu zadzwoniłam do mojego przyjaciela z Winnicy, dr. Jewgienija Kovalenko. Żenia był na ulicy, udzielał pomocy poszkodowanym demonstrantom. W telefonie słychać było strzały, okrzyki „precz z władzą”, „wolna Ukraina”. Dr. Kovalenko mówił, że wszystkiego im brakuje. Nie ma czym opatrywać rannych i chorych. Nie ma lekarstw, środków opatrunkowych, nici chirurgicznych, właściwie wszystkiego. W mieście wciąż wyłączają prąd, brakuje często wody. Nie działa komunikacja. Do Winnicy przewożą rannych z Kijowa. Nie ma czym leczyć tych ludzi. Decyzja był szybka. Pomagam rannym i chorym z Winnicy. Dr. Kovalenko, człowiek szlachetny i godny zaufania jest gwarantem właściwie spożytkowanej pomocy medycznej. Redaktor Grażyna Orłowska ze Studia Wschód TV Wrocław podjęła się przerzucania paczek z pomocą medyczną w ramach wyjazdów z ekipą tv do Winnicy. Niezawodna apteka Nova i Kłodzka państwa Rawskich z Kłodzka pomogła zbierać leki. Będziemy rozszerzać tę akcję i w miarę możliwości utrzymywać pomoc bezpośrednio do Winnicy, skierowaną na ręce lekarzy i sióstr zakonnych prowadzących tam sierociniec. Mam nadzieję na pomoc mieszkańców Kotliny Kłodzkiej ale nie tylko, pomoc zaoferowali moi przyjaciele z Poznania. Czekam na dalsze deklaracje. Tak naprawdę to życie dyktuje najbardziej nieprawdopodobne scenariusze. Wystaczy słuchać innych, być otwartym na ich potrzeby i mieć poczucie powinności bycia solidarnym i pomocnym w potrzebie. Mnie nikt nie płaci za pracę, robię co robię, bo tak chcę. Nie oczekuję też żadnych zaszczytów ani pochwał. Satysfakcją i zapłatą jest skutek mojej pracy. Wiem, że nie wszyscy rozumieją takie myślenie, ale bardzo bym chciała, by dobro czyniło dobro – jak mawia moja przyjaciółka Siostra Łucja.