Pytania i odpowiedzi
Nasz, Mietka i mój, comiesięczny spór o Hłaskę dobiega końca. Kim był Marek Hłasko, że choć minęło ponad pół wieku od jego debiutu literackiego, wciąż wzbudza silne emocje i tak wielu ludzi niezwykle osobiście odnosi się do jego utworów? Niewątpliwie trzeba mieć bardzo cienką skórę i wszystkie nerwy na wierzchu, by odczuwać tak jak Hłasko. Wrażliwy do bólu, skłócony ze światem, zbuntowany, kontrowersyjny, słaby w życiowych potyczkach i skłonny do nałogów ale fascynujący uwodziciel. Birbant i moczymorda ale i tak piękne kobiety gubiły majtki na salonach w jego obecności. Do, choćby krótkiej i przelotnej znajomości z Hłaską, chętnie przyznają się ludzie a miejsca, w których był, robią z tego wydarzenie i atrakcję turystyczną podawaną w przewodnikach turystycznych.
„Na pewno też Marek Hłasko pracował w Kotlinie Kłodzkiej w końcu 1950 roku. Jednak nie jako kierowca nadleśnictwa, ale w firmie PAGED w Bystrzycy Kłodzkiej.
W 1958 r. przeniósł to na ekran Czesław Petelski w słynnym obrazie ,,Baza ludzi umarłych”. Hłasko został współautorem scenariusza oraz konsultantem reżysera i wszystko wskazuje na to, że wspólnie z Czesławem Petelskim ustalili, że film ma powstać właśnie w naturalnej scenerii Gór Bialskich, nieopodal miejsca, w którym istniała prawdziwa baza transportowa.” – podaje „Polska na filmowo”. Do tej pory w Gierałtowie, Bielicach Lądku krążą opowieści o Hłasce, gdzie rzeczywistość miesza się z fikcją planu filmowego.
Recenzja autorstwa Roberta Sadowskiego i Kamili Sowińskiej w „Ekranie” wyjaśnia kulisy pracy nad filmem:
„Adaptacja noweli Marka Hłaski „Następny do raju” (inny tytuł: „Głupcy wierzą w poranek”). Nazwisko pisarza nie znalazło się jednak w czołówce. Przyczyną była optymistyczna, choć nie pozbawiona goryczy puenta filmu. Hłasko opowiadał się natomiast za pesymistyczną, nie dającą bohaterom żadnej nadziei. Nie przeszkodziło to wszakże cenzurze na blisko półtora roku wycofać utwór z dystrybucji, mimo że pod wieloma względami przypominał realizowane kilka lat wcześniej produkcyjniaki (. ….)”.
Film jaki jest każdy widzi a przynajmniej może zobaczyć jak zechce i porównać z pierwowzorem. Hłasko dzięki swej wrażliwości na świat miał wiele do powiedzenia o środowisku w którym żył i przebywał, o lumpenproletariacie, o skacowanych marzycielach, o beznadziei robociarskiej wegetacji. Jego utwory to nie salonowe eleganckie historyjki opowiadane przy kieliszku dobrze schłodzonego szampana. Petelski wygładzający szorstkie postacie i podlizujący się cenzurze szkolnym zakończeniem filmu wzbudził w Hłasce dziką wściekłość. Młody i naiwny pisarz nie miał ostatecznie wpływu na realizację filmu, bo ta musiała być podporządkowana interesowi płacącego rachunki za jego produkcję.
Można by przytoczyć wiele zabawnych historyjek o związku Hłaski z Ziemią Kłodzką świadczących o naginaniu faktów i pomyleniu wydarzeń filmowych i literackich, przytaczanych jako absolutna prawda i tylko prawda przez moich licznych rozmówców i byłaby to zabawna puenta moich zmagań z autorem. Tyle, że bardziej mi zależy na postawieniu pytania o granice buntu i konsekwencje jakie za wolność wyborów ponosimy. W czasach Facebooka i drapieżnego kapitalizmu znowu stają się istotne pytania o mizerię ludzkiego losu, takie „hłaskowe” spojrzenie na bycie trybikiem we wszechpotężnej maszynie do robienia pieniędzy. Co ważniejsze; uwodzicielski sukces i bywanie na salonach czy trudna codzienna troska o drugiego człowieka, odpowiedzialność za dobro wspólne czy wygoda życia przed telewizorem zaśmiewając się z głupawych dowcipów i przegryzając chipsami chłodne piwo. Każdy z nas ma parę ważnych pytań, na które wcześniej lub później musi udzielić sobie (!!!!) odpowiedzi. I to jest nieuchronne.