O. Franciszek Antoni Trela SJ - wspomnienia

Autor: 
Eugeniusz Matyniuk
Foto: 
z archiwum p. Eugeniusza Martyniuka
trela4.jpg

Urodził się 5.02.1920 r. w miejscowości Brody niedaleko Wadowic. Do zakonu wstąpił 21.08.1937 r. Wrzesień 1939 r. zastał Go w Pińsku, skąd po rozproszeniu, 19 września udał się pieszo do Lublina. Tam zaczął naukę w Liceum im. Staszica, lecz niespełna dwa miesiące później został aresztowany i osadzony w więzieniu w zamku lubelskim. Zwolniony 19 marca 1940 r. udał się na kilkumiesięczny odpoczynek do domu rodzinnego. Pod koniec sierpnia 1940 r. przyjechał do Starej Wsi, gdzie kontynuował naukę, gdzie też złożył pierwsze śluby 8 grudnia 1940 r. Tutaj także uzyskał świadectwo dojrzałości w 1943r. Lata 1943-1946 spędził w Nowym Sączu, gdzie studiował filozofię. Następnie został skierowany na teologię, którą studiował w Starej Wsi (1946-1948) i w Krakowie (1948-1950). Święcenia kapłańskie otrzymał 3 lipca 1949 r. Po studiach, w grudniu 1950 r. został skierowany do pracy parafialnej w Kłodzku. Przebywał tu krótko, bo już w następnym roku został skierowany na trzecią probację do Czechowic. Po probacji, od 1952 r. pracował w Opolu, 22 grudnia 1955 r. w Szczawnicy, gdzie się ukrywał u sióstr, został aresztowany i osadzony w więzieniu w Opolu. Po uwolnieniu i rekonwalenscencji, od stycznia 1957 r. wrócił do pracy parafialnej w Kłodzku. Kolejne lata swego życia spędził w różnych domach i parafiach Prowincji, poświęcając się pracy: 1961-63 w Rudzie Śląskiej, 1963-64 w Gliwicach, 1964-71 ponownie w Kłodzku, 1971-72 w Rudzie Śl. ,1972-75 w Krakowie Przegorzałach, 1975-79 w Rudzie Śl., 1979-86 w Wambierzycach, 1986-93 w Gliwicach.
Od 1993 r aż do swojej śmierci 7.05.2013 r mieszkał w zakopiańskim domu na Górce.

Historia mojej 55-letniej wielkiej przyjaźni z ks. Franciszkiem Trelą
Ta wielka przyjaźń rozpoczęła się w 1956 r. w Liceum Pedagogicznym
w Kłodzku. Wyszedł wówczas z więzienia i został katechetą w Liceum. Ale od początku. Ks. Franciszek TRELA urodził się 5.02.1920 r. we wsi BRODY koło Kalwarii obok Wadowic. Ja urodziłem się...koło miejscowości BRODY pod LWOWEM! Do gimnazjum chodził w WADOWICACH razem z KAROLEM WOJTYŁĄ, który został PAPIEŻEM.
W 1939 r. wstąpił do zakonu Jezuitów. Później nastały ciężkie czasy, wojna i okupacja hitlerowska. Studia teologiczne ukończył w Krakowie. 3.07.1949 r.
W Nowym Sączu został wyświęcony na kapłana. Pierwszy raz przybył do Kłodzka w grudniu 1950 r. i wracał do swojego ukochanego Kłodzka wielokrotnie.
Z Jego pięknego i bogatego życiorysu podam tylko najważniejsze fakty. Za głoszenie patriotycznych kazań w wigilię 23.12.1955 r. został aresztowany. Odbywa się pokazowa rozprawa. Prokurator żąda 12 lat więzienia. Ze względu na sytuację polityczną, która szybko się zmieniała, otrzymał „tylko” 3 lata więzienia. Nastał 1956 rok. W więzieniu siedział „tylko”do 2 maja. Później przyjechał do Kłodzka i został katechetą w Liceum Pedagogicznym. W naszym mieście z przerwami spędził kilkanaście lat. „Przygoda” z prawem miała też miejsce w/w Liceum. Ks. Trela jako katecheta wiosną 1956 r. pojechał z maturzystami L.P. do Częstochowy. Kolegium za „nielegalną” wycieczkę wymierzyło mu za to grzywnę. W razie niezapłacenia miał iść siedzieć. Zbuntował się nasz poczciwy O. Franciszek. Podwyższono mu za to grzywnę. Ten wieczny buntownik oświadczył, że woli siedzieć. Parafianie nie wytrzymali napięcia, zebrali pieniądze i zapłacili za niego.
Przez 8 lat pracował w Wambierzycach. Odwiedzałem księdza, a raczej pomagałem w jego zakonnej tułaczce w Gliwicach, Rudzie Śląskiej, Opolu, Krakowie. I tak minęło 55 lat naszej przyjaźni. Od wielu lat przebywał w Zakopanem. Tak jak mamy obecnie rodzinnych lekarzy, O. Franciszek był moim „rodzinnym” księdzem. 21.06.1997 r. przywiozłem księdza do Kłodzka. Udzielił ślubu mojej starszej córce. Było to piękne, wzruszające przeżycie i zaszczyt dla mojej rodziny. Wcześniej „tajnie” chrzcił moje córki w Gliwicach. Później chrzcił wnuczkę.
W dowód szacunku dla księdza zorganizowałem dla Niego, tylko sam, piękną uroczystość 50-lecia Jego KAPŁAŃSTWA.
Uroczystość odbyła się 20.06.1999 r. w kościele OO. Jezuitów w Kłodzku. Tu przywiozłem księdza z Zakopanego. Na wzruszającą mszę świętą przybyło około 2 tysiące wiernych, w tym wielu dawnych profesorów i uczniów Liceum.
W książce pt. „Postawcie mi krzyż brzozowy” autorka poświęciła ks. TRELI cały rozdział. Jest to książka o karanych i rozstrzelanych zakonnikach w PRL.
Ostatni raz odwiedziłem ks. Franciszka w Zakopanem 7.06. 2007 r. Podczas dwudniowego pobytu wspominaliśmy Liceum, profesorów, uczniów oraz wielu mieszkańców Kłodzka. Pamięć miał genialną, Nuciliśmy Jego ulubioną „Barkę” i „Upływa szybko życie”. Prosił abym napisał, że wszystkich serdecznie pozdrawia...
Żegnając się wręczył mi książkę „Postawcie mi krzyż brzozowy” z dedykacją „dla pamięci półwiecznej Przyjaźni z Nim i całą Jego Rodziną z błogosławieństwem serca Ks. Franciszek Trela. Szczęść Boże. Zakopane 8.6.2007 r.”. Przypomniał mi co mam zrobić. Udałem, że nie wiem o co chodzi. Oświadczył abym zrobił tak jak w tytule wręczonej książki - Postawcie mi krzyż brzozowy...
Wyjechałem o 4. rano, bałem się zatłoczonej „zakopianki”. Było mi smutno i aż do Krakowa jechało się źle, bo w oczach miałem łzy a w uszach brzmiały słowa „upływa szybko życie”.
W 2008 r. nie odwiedziłem O. Franciszka. Ciężko chorowałem przez pół roku. Miałem operację. Los uśmiechnął się do mnie. Otrzymałem drugie życie. Przypomniałem sobie w szpitalu fragment wiersza nieznanego autora „Gdy Cię wicher wytarga, dogaduj się z losem od nowa. Łzy wiatrom zostaw do scałowania”. Dogadywałem się z losem przez pół roku leczenia. Wiem, że jest to też zasługą mojego wspaniałego O. Franciszka, który wspomagał mnie swoimi gorliwymi modlitwami i mszami świętymi o moje zdrowie i życie.
Wygraliśmy O. Franciszku. Bardzo, bardzo serdecznie dziękuję. Jesteśmy... byliśmy w ciągłej łączności telefonicznej. Do następnego spotkania...
Przypominam co zawsze mówiłeś, „ Gieniu przeżyliśmy socjalizm, musimy przeżyć kapitalizm”. Jestem za!
Znałem bardzo wielu księży, ale nigdy nie spotkałem tak wspaniałego i biednego księdza, który nie dorobił się nawet starego roweru.

Wydania: