Z dedykacją dla mam pięknych mężczyzn (z cyklu: Marek Hłasko - 5)
Miłość toksyczna, miłość pokręcona, miłość żarłoczna, miłość tragiczna…. jakkolwiek powiemy o miłościach Hłaski, to i tak zostanie niedosyt w ich nazywaniu. Bywają takie związki pomiędzy ludźmi, na które patrząc z boku mówimy: nie do wiary, jak oni tak mogą? Jak mogą tak siebie nawzajem ranić, kaleczyć, katować? Im gorzej, tym lepiej ? Sadomasochizm uczuciowy w czystej postaci? Pewnie tak.
Relacje pomiędzy Markiem Hłasko a jego matką od początku były niezwykle skomplikowane. Marek, jako trzynastolatek, tak bardzo chce zatrzymać mamę wyłącznie dla siebie, że w buncie przeciw jej drugiemu mężowi zaczyna sypiać z dziewczętami. Robi to zapewne po to, by mamę ukarać za zdradę z innym mężczyzną. Że to chore? Ow-szem, tyle że jako dzieciak może oczekiwać zrozumienia. Jako dorosły mężczyzna stosuje podobnie system kar wobec wszystkich kobiet, z którymi miał relacje miłosne. Karze je groźbą cierpienia, samobójstwa, picia, zniszczonego życia, a najcięższa jego broń, to groźba niemożności tworzenia, pisania.
Warszawa, 3 lipca 1952
„Kochanie!
Nie gniewaj się na mnie - że nie piszę. Ale. Mamo, gdybyś wiedziała, co się ze mną dzieje, nie miałabyś mi tego za złe. Naprawdę. Mamusia, jest mi tak strasznie i nie mam w Warszawie nikogo Niskiego [bliskiego], do kogo mógłbym pójść. Ty chyba wiesz, ile mnie to kosztuje. Musisz mi wierzyć. A tymczasem nie wiem, co mam robić. Wanda ma dziecko i Ty wiesz, jak to jest z mieszkaniem.” – pisze do matki rozpaczliwy list.
„Myśleliśmy, że nam się inaczej życie ułoży, a tymczasem wiesz, jak to jest ja myślałem, że będę się uczyć i za rok, dwa pobierzemy się. Mamo! Tymczasem stało się inaczej. Do niej zalecał się jakiś magister, czy ktoś taki w każdym razie bardzo zamożny. Chce ich wszystkich zabrać do siebie ma mieszkanie, doskonale zarabia i jest jak na obecne stosunki, b. zamożny. A ja to wiesz Mamo! Ja chodzę jak błędny. Ona chce tak zrobić, bo dziecko nie może tam dłużej mieszkać dla mnie to jasne, że ona to zrobi. Matka jej każe. Nie ja. Mamo! ja naprawdę nie mogę sobie miejsca znaleźć i nie mam komu tego wszystkiego powiedzieć.”
Jego związek z Wandą jest w rozpadzie, nie ma pieniędzy, jest rozgoryczony, zawiedziony. Nie może podołać ani obowiązkom w nieporadnie tworzonej rodzinie ani zrezygnować dla niej z pragnienia życia nieskrępowanego, prowadzonego na salonach, w otoczeniu barwnych jak motyle i tyle co motyla życie trwających przyjaźni, fascynacji, uwielbień.
„Mamusiu. Ja nigdy w życiu nie przeżywałem tego co teraz. Wiem, że byłem złym dzieckiem i tak dalej. Ale to by się wszystko dało naprawić. Mam teraz możność dostać jedną, drugą i nawet trzecią pracę a naprawdę nic nie mogę robić. Ręce mi się trzęsą w ogóle coś się ze mną dzieje. Nie mogę spać, nie umiem.”
Niedojrzały, emocjonalnie rozchwiany, obciążający winą innych za swe nieudane życie manipulator.
„Mamo, i dlaczego kiedy chciałem naprawdę żyć jak człowiek, to mi się tak strasznie wszystko skomplikowało? Nie mam takiej sekundy wolnej, w której bym nie myślał o niej. Nie mogę w sobie zatrzeć tego wspomnienia i wiem, że to będzie mnie prześladować. A ja nie mogę sobie dać rady i to, że jestem sam. Mamo, że nie mam do kogo iść. To jest straszne. Mamo. Nie mogę naprawdę iść w tej chwili do pracy - nie mam siły i wiem, że mi nikt nie może pomóc. To mnie zabija.”
Znamy takich biednych, nieszczęśliwych facetów? Oj, znamy, znamy... Nawet ich kochamy, pozwalamy im na katowanie nas, kobiet w imię ich talentu, wyjątkowej inteligencji, niezwykłego naznaczenia palcem Bożym. Karmimy pochwałami ich próżność i wielbimy. Pozwalamy na wszelakie niegodziwości, brak zobowiązań, zwykłej męskiej przyzwoitości. Że takich mężczyzn tworzymy my, kobiety? Pewnie, że tak! Każda z kobiet Marka Hłaski była solidnie pokręcona, piękna, niezwykła i zazwyczaj zamożna. Bo artysta potrzebuje wsparcia, finansowego również, a może właśnie tego najbardziej.
„Tylko Mamo, proszę Cię, naprawdę zastanów się dobrze i rozważ to wszystko. Od Ciebie dużo zależy. Szczęście nas dwojga, więc znajdź się w naszym położeniu. Pamiętaj co do pieniędzy Kochana, to zaczekaj. Poszedłem do lekarza i wiesz, o co chodzi. Muszę wziąć aż 60 szt. zastrzyków, a jeden mnie kosztuje 40 zł. Więc nie żrę, nigdzie nie chodzę tylko biorę te zastrzyki, które jednak są konieczne. Byłem w tej sprawie u Popielskiego i u dwóch lekarzy miejscowych. Same wizyty i porady mnie kosztowały przeszło 200 zł. Spodnie, buty, marynarka i lekarze, przeżarty motor. Ale to nic.
Kończę, Mamusiu, i czekam na Twoją decyzję, do której się bezwzględnie zastosuję (przysięgam Ci na Boga)? Więc, napisz natychmiast. Całuję Cię? Marek”
Jest taki stary dowcip o liście kolonisty do rodziców: Kochana mamusiu, bardzo tęsknię, na koloniach jest okropnie, jeśli możesz, przyślij kochane pieniążki, twój kochający syneczek.
Całkiem jak w liście Marka Hłaski do matki. Oboje stworzyli siebie. Ich pokiereszowane relacje tworzyły nieudane, bolesne związki Hłaski z wszystkimi kobietami jego życia. A było ich wiele. Opowieść o każdej z nich, bez względu na narodowość i jej pochodzenie, była tak samo traumatyczna i niewiarygodnie barwna. Tak samo jak o każdym „zafascynowanym” Hłaską mężczyźnie, bo przecież nie powiem, że w nim zakochanym.
* Cytaty z listu Marka Hłaski do matki - list opublikowany w: O miłości. Listy pisarzy polskich. Od Mickiewicza do Marka Hłaski, Warszawa 1997, s. 243-244. Pierwodruk: Temida Stankiewicz- Podhorecka, Listy Marka Hłaski, Warszawa 1994.