Kłodzkie impresje agroturystyczne

Autor: 
Janusz Puszczewicz

Ostatnio ukazała się książka pt. „PAMIĘTNIKI AGROTURYSTYKI”. Jej wydawcą jest Centrum Doradztwa Rolniczego Oddział w Krakowie przy współpracy z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ministerstwem Sportu i Turystyki.x/ Książka poprzez pamiętniki, wspomnienia i wypowiedzi licznych autorów, ukazuje drogę jaką przeszła polska agroturystyka w ostatnich dwudziestu latach. Jest tam również głos dotyczący kłodzkiego regionu i działających tu agroturystyk. Zapraszam do lektury wspomnianej książki. Niestety ograniczony jest jej nakład, stąd dostępna jest jedynie w ośrodkach doradztwa rolniczego i placówkach z nimi współpracujących. Książka dostępna jest również poprzez stronę www.pamietnikiagrotu-rystyki.pl /dział – publikacje/.
Tymczasem przedstawiam „kłodzki” fragment pochodzący z tej książki.
Na ogół Ziemia Kłodzka kojarzy się z uzdrowiskami. Polanica, Kudowa, Duszniki, Lądek -Zdrój. Kojarzy się też z pięknymi górami o nazwach, które już same w sobie zachęcają do odwiedzin. Góry Złote, Stołowe, Bialskie, Sowie, Orlickie, Masyw Śnieżnika. To kraina o bogatej, ale też pogmatwanej często historii. Kraina zwana przez wielu „Zakątkiem Pana Boga”. Bo gdzie też spotkasz tak malownicze góry, lasy przeplatane potokami i te widoki zapierające dech. Gdzie też Ciebie tak ugoszczą…
Nie prowadzę wprawdzie agroturystyki, chociaż często o takiej marzę. Mieszkam nawet z dala od tego regionu, chociaż spędzam na kłodzkiej ziemi każdą wolną chwilę. Do tej też, tak magicznej krainy pędzę zawsze jak na przysłowiowych skrzydłach.
Moja „miłość” do tego regionu zaczęła się dość prozaicznie, od sanatoryjnego skierowania. A że nie stać mnie było później na stosunkowo drogie hotele czy pensjonaty wybrałem... miejscowe agroturystyki. Mają wiele zalet chociaż niestety nie są jeszcze w pełni docenione i zauważalne przez tutejszych gości. U wielu pokutuje bowiem stereotyp, skoro uzdrowisko to tylko pensjonat, hotel, sanatorium. A przecież tuż obok, za przysłowiową często miedzą jest niejedno wspaniałe gospodarstwo, dające nam znacznie więcej.
Po kolejnych odwiedzinach poczułem pewien dług wdzięczności wobec tych wszystkich, którzy tak miło i z sercem nas przyjęli. Może to wtedy zrodziła się myśl, aby promować w miarę skromnych swoich możliwości owe kłodzkie agroturystyki. Pomogły kolejne, jak to w życiu bywa przypadki. Przypadkowo poznałem właściciela internetowej strony próbującego wtedy nieporadnie „sprzedać” uroki tej krainy. Przez te lata, a minęło ich już blisko dziesięć, stworzyliśmy niemałym wysiłkiem internetowy portal. Nie jest to dzieło komercyjne, jak wielu zapewne sądzi. Nie jesteśmy z nikim związani, obce są nam uzależnienia od reklam, nie otrzymujemy żadnej dotacji czy innego lokalnego wsparcia. Wszystko tworzymy sami, za własne też fundusze. Wielokrotnie byliśmy na granicy utrzymania tych stron, kiedy to brakło na kolejny wyjazd, zbieranie materiałów czy nowy sprzęt komputerowy. O poświęconym już czasie nie wspomnę. Ale też mamy wreszcie swój tak wymarzony portal - ZIEMIA KŁODZKA.
Zresztą uprzejmie zapraszam na www.ziemiaklodzka.pl, www.glatzer-bergland.eu czy www.klodzko- land.eu. Za cel stawiamy sobie zawsze turystyczną promocję tego regionu, zachęcając do odwiedzin i spotkań z tą ziemią. Wiele zrobiliśmy, wiele jednak jeszcze przed nami. Wszystko jednak co tworzymy, tworzymy z sentymentu do tego regionu. Ale kto dzisiaj jeszcze wierzy w takie bajki.
Moim medialnym „konikiem” stała od początku agroturystyka. Wychodzę bowiem z założenia, że hotele czy pensjonaty same poradzą sobie z promocją i reklamą oraz bytem na turystycznej mapie. Z kolei agroturystyki mają olbrzymi problem z promocyjnym przebiciem. Wprawdzie starają się im pomóc poszczególne gminy, ale z różnym też skutkiem. Pomoc obiecują powstające lokalne stowarzyszenia, ale to wciąż za mało.
Redaguję więc swoje materiały - opisując urok tych miejsc i zalety wybrania wypoczynku na wsi. Uzupełnieniem są zamieszczane na internetowych stronach informacje praktyczne. W naszym portalu mamy m.in. wciąż jeszcze rozbudowujący się serwis agroturystyczny. Od sześciu lat wspólnie z władzami Gminy Kłodzko jako portal prowadziliśmy plebiscyt na najlepszą agroturystykę tejże gminy. Niebawem rozszerzymy plebiscyt na cały ten region. Kiedyś zainicjowałem coroczne nagrody zwane „Złotym Kłosem”. Przyznajemy je głosami czytelników w kategorii: lokalna działalność kulturalna, inicjatywa społeczna i właśnie w kategorii agroturystyka. Nagrody wręczamy podczas kłodzkich dożynek. Pod koniec roku przyznajemy z kolei tradycyjne już „Mikołajki”, które trafiają m.in. do najlepszych kłodzkich agroturystyk. Są to nagrody honorowe, ale już cenione w lokalnym środowisku.
Największą nagrodą za te wszystkie działania są podziękowania i maile wielu gości z całego niemal świata. Współpracowałem kiedyś m.in. z polonijnym radiem w Edmonton (Kanada), gdzie namawiałem słuchaczy do odwiedzenia Polski i kłodzkiego zakątka w szczególności. Być może dzięki temu, wielu z nich wybrało kłodzki region na swój wakacyjny kierunek. Wielu ich spotkałem później na kłodzkich szlakach i w tutejszych sanatoriach.
Największą radość sprawiała mi zawsze obecność przy narodzinach kolejnych agroturystyk. Tak było np. przy powstaniu agroturystyki „U Kasi” w Roszycach czy agroturystyki „U Kowala” w Kamieńcu. Na moich oczach rodziły się kolejne „U Wilczka” w Starym Wielisławiu czy „Pod Sosnową Górą” w Żelaźnie. Ich początki nie były łatwe. Widziałem jednak ich wielki zapał. A przecież przeszkód i kłód pod nogami mieli wiele, nawet zbyt wiele. A to, że np. odkupili stary walący się dom, gdzie mimo zapewnień poprzednich właścicieli nagle „zniknęła” woda w studni. Nerwowość gdy brano pożyczki, zastawiając na to wszystko, ale też mądrze i efektywnie je lokowano. W efekcie m.in. ze starych gospodarczych zabudowań (typowo sudecki czworobok) stworzono dzisiaj często istne perełki. W dawnej stajni czy chlewni jest dzisiaj gościnny salon czy jadalnia. Nagle ukazały się zabytkowe piękne architektoniczne detale, bo też wielkim nakładem pracy i środków przywrócono wielu ich dawny blask. To dzięki temu takie gospodarstwo jak „Pasja” w Wojborzu, otrzymuje dzisiaj kolejne prestiżowe nagrody. Najłatwiej bowiem coś zburzyć i zbudować kolejny klocek.
Zachować dawną zabudowę to już znacznie trudniej i kosztowniej. To dzięki temu miejsca te mają dzisiaj swoją duszę i niepowtarzalny klimat.
Staram się, na ile tylko mogę - ukazywać w internecie owe agroturystyczne obiekty i zachęcać do ich odwiedzin. Staram się też wskazywać gospodarzom istniejące jeszcze braki, patrząc na to okiem potencjalnego klienta. Wielu zatrzymało się bowiem na poziomie, który mieli przy starcie. Widocznie myślą - po co dalej inwestować i jeszcze się wysilać, skoro teraz czas tylko na dochody.
Nagrodą nie są dla mnie jakieś tam profity, ale dobre i miłe słowo gospodarzy. To miłe słyszeć po latach... że to ja (wybacz mi Panie ten brak pokory) wprowadziłem ich w turystyczny obieg. Że kiedyś poprzez mój skromny artykuł ściągnąłem im pierwszych gości, a już byli tacy załamani. Kiedyś pewien człowiek powiedział mi życiową mądrość. Największą przyjemność daje dawanie i pomoc innym... Szkoda tylko, że często inni podejrzewają nas- ile za to mamy, kto za tym stoi, dlaczego dziwnie tak komuś pomagamy... Samo życie.
Obserwując kłodzki agroturystyczny rynek rodzą się pewne refleksje, ale o tym może już w następnym odcinku.

x/ PAMIĘTNIKI AGROTURYSTYKI – 20 lat agroturystyki w Polsce w pamiętnikach, wspomnieniach i wypowiedziach uczestników Konkursu. Wyd. CDR
w Brwinowie Oddz. w Krakowie, wyd. I Kraków 2012, redakcja Jarosław Bomba i Edyta Klimowska-Bobula, konsultacja naukowa dr hab. Józef Hampel, oprac. tekstów Stanisław Gawor.

Wydania: