Dołek. Władza

Autor: 
Katarzyna Redmerska

Jestem w dołku, szczerze mówiąc, to ostatni miesiąc jadę na wspomagaczach. Dobrze mieć narzeczonego psychiatrę, chociaż „prochów” ma się pod dostatkiem. Mówiąc jednak poważnie…dopadła mnie depresja. Wszystko po tym jak moje nadzieje, co do powstania pozytywnego ugrupowania politycznego, które wyniesie Polskę na szczyty rozwoju - padły, a raczej opadły niczym niedopieczony sorbet!
Tak wielkie miałam oczekiwania co do „Europy Plus” i wodza Aleksandra K. Pomyślałam sobie: „co jak co, ale mąż Królowej Stylu wniesie świeży i kulturalny powiew w nasze śmierdzące życie polityczne”. I co? Okazuje się, że sam Aleksander K. nie wierzy w „Europę Plus” i aby mieć odwagę o niej cokolwiek mówić, musi się „wspomagać” napojem z procentem.
Liczyłam naiwna, że Aleksander K. wyjaśni, że jego wyskok ze wspomagaczem „procentowym”, to była taka forma publicznego doświadczenia, mającego na celu ułatwić napisanie kolejnej książki jego małżonce. Coś w stylu: „Jak się zalewać z klasą. 10 skutecznych porad”. Ale niestety, tak nie jest.
Jakby tego było mało. Nie dostanę emerytury, zabraknie jej dla mnie w państwowym skarbcu. Chociaż tym to się nie powinnam zbytnio przejmować, bo jestem tym „szczęśliwym” rocznikiem, które ciągnie na umowach śmieciowych. A na pytanie skierowane do pracodawcy: „będzie mi pan płacił ZUS?”, słyszy w odpowiedzi śmiech.
Naszemu Premierowi zebrało się ostatnio na żarty i jeżdżąc po kraju, głosi mądrości w rodzaju: „bierzcie się młodzi do roboty i róbcie dzieci”.
Cóż, do roboty to i może bym się zabrała, jakby nie było należy ona do bardziej przyjemnych, ale pytam pana Premiera: „za co to dziecko wychować?”. Nasz wódz już o tym dyskretnie milczy. Zapewne sam nie ma pomysłu, więc po co się wychylać.
Władza okrada nas z każdej strony. Uczy, że tylko kombinowaniem coś się osiągnie. Mówiąc kolokwialnie: uczciwą pracą…inni się bogacą.
Władza siedzi sobie przy korycie i buja w obłokach. A ja? Ciągnę tę swoją biedę, co rusz musząc oddawać kolejny zarobiony grosz.
Ostatnio w desperacji, to nawet zastanawiałam się, czy nie pójść za przykładem ekskluzywnych utrzymanek i nie znaleźć sobie „źródła dochodu”. Po przemyśleniu, stwierdziłam jednak, że przy moim szczęściu musiałabym jeszcze do tego „źródła dochodu” dołożyć.
Dla odskoczni i relaksu nawet TV nie można oglądać. Na każdym kanale polityczne gęby i ubijanie śliny na pianę.
Przerzuciłam się więc na reklamy, tu jednak nie lepiej. Albo plotą o problemach z wypróżnianiem, albo o męskiej potencji.
Jednakże coś ostatnio znalazłam. Otóż stałam się fanką reklam o polisach na życie. Rewelacja, polecam. Ileż w tych reklamach nauki. Na przykład eksperci radzą, jak zejść z tego ziemskiego padołu, nie robiąc problemu pozostającym przy życiu. Krotko mówiąc, radzą jak umrzeć niezauważenie i to za grosze!
Zastanawiam się, czy te reklamy, to nie zagrywka socjotechniczna władzy. Takie dyplomatyczne danie nam do zrozumienia: „wam obywatele już dziękujemy”.
No dołek kurcze, dołek.

Wydania: