Czy Polakom chce/opłaca się pracować w Polsce. Problem systemowy Rzeczpospolitej
Platforma Obywatelska zorganizowała w Kłodzku (przy obecności posłów Moniki Wielichowskiej i Jakuba Szulca) spotkanie z mieszkańcami w ramach cyklu „Plan dla Polski” do 2020 roku, na które Rząd zamierza wydać ok. 800 - 900 mld zł. Byłem na tym spotkaniu - wcześniej zaglądnąłem do internetu aby bliżej zapoznać się z tym „Planem...”
A teraz moje refleksje:
Hasła planu: RODZINA - PRACA - INWESTYCJE ogromnie sensowne. Tutaj Posłowie opowiedzieli co, ile i jak się sprawiło w ciągu minionych 5 lat: wygląda całkiem nieźle, a jeszcze lepiej będzie dalej. To żłobki, przedszkola, to reforma urzędów pracy, to otwarty dostęp do zawodów, to inwestycje... ale mnie nurtuje inny problem: dlaczego Polakom nie opłaca się pracować w Polsce? Przecież gdzie indziej potrafią i chcą. Przede wszystkim na stanowiskach „fizycznych” i podrzędnych kierowniczych. I pracują ciężej niż Niemcy, Anglicy czy Holendrzy. Ale za tę pracę mogą utrzymać swoje rodziny, a nawet planować (i mieć) następne dzieci.
Powód jest prosty – mają pracę pozwalającą im w miarę dostatnio żyć
i pewność tej pracy (bo Anglik, Niemiec czy Holender takiej pracy, jaką wykonują Polacy na obczyźnie, raczej się nie imają). Jedyną /słabą/ konkurencją są inni imigranci zarobkowi.
Praca musi się opłacać. Każda – i sprzątaczki z Zakładu Oczyszczania Miasta. Musi być tak, że nie „opłaca się być bezrobotnym”. Wróćmy więc do: „Rodzina - Praca - Inwestycje” - „obrotowym” elementem tego trójhasła jest PRACA. Bez pracy nie ma szczęśliwej rodziny, bez pracy nie ma inwestycji.
A praca u nas obciążona jest nadmiernie. Szczególnie poprzez przymusowe ubezpieczenia społeczne na horrendalnie wysokim poziomie.
Platforma Obywatelska proponuje program „Inwestycje Polskie” na najbliższe lata. Myślę, że część pieniędzy przeznaczonych na ten program powinno „pójść” na reorganizację ubezpieczeń społecznych (zmniejszając obciążenia pracy o zmniejszony ZUS, przekazujemy te pieniądze bezpośrednio do kieszeni pracobiorcy, bo przecież dyrektywnie nie da się nakazać wzrostu płac w gospodarce). Socjalizm to już był.
Pracujemy więcej niż np. Niemcy - pożytku z tej pracy mamy mniej. Dlatego podstawowym celem „Inwestycji dla Polski” powinno być systemowe uregulowanie wartości: Najpierw praca za godziwą sumę, która pozwoli rzetelnie „załatwić” problem demograficzny
w Polsce (rodziny będzie stać na dzieci), a co za tym idzie i inwestycje - kolejne mosty, drogi, lotniska ... a w przyszłości nawet i luksusy.
... pytanie sceptyka: czy ZUS przy zmniejszonych wpływach zdoła wypłacać emerytury i renty?
Odpowiedź: na samym początku pewno wpływy będą mniejsze, ale są „Inwestycje Polskie”. Myślę, że taka obniżka wpływów będzie bardzo krótka, bowiem wyższe zarobki (sporo), to i wyższe wypływy do ZUS, choć procentowo o wiele mniejsze. Czy potrzeba do tego trochę determinacji? Tak - tak samo jak przy podwyższaniu wieku emerytalnego. Zniknie dopłata „pod stołem”? Pewno tak. I na zakończenie tego mojego szkicu: wyrównały się już w Polsce wypłaty dla menagerów różnego szczebla (a nawet są niekiedy wyższe niż w krajach Europy Zachodniej), czas wyrównać i zarobki szeregowych pracowników, a i sporo „naszych” wróci z obczyzny.