Magiczne miejsca, magiczne chwile...
Przeczytałam o tym miejscu na blogu koleżanki mieszkającej aż w Szczecinie… i zapragnęłam wypić pyszną kawę, którą bardzo mocno zachwalała.
Wybieraliśmy się w tym celu do Nowej Rudy aż od połowy sierpnia, zawsze coś przeszkadzało. W końcu dotarliśmy w jedną z wrześniowych sobót – zupełnie niespodziewanie, ponieważ pogoda raczej nie sprzyjała wycieczkom.
Do tej pory przejeżdżaliśmy tylko przez Nową Rudę w drodze do Wałbrzycha, ja byłam kilka lat temu w kopalni ze szkolnymi dziećmi. Miasto jest naprawdę piękne, odnowione. Byłam pod ogromnym wrażeniem przemiłej pani w Informacji Turystycznej przy Rynku! Potrafiła naprawdę zachęcić do zwiedzania, a ponadto mocno zachwalała wytwory lokalnych artystów – kupiliśmy ręcznie malowane, drewniane zakładki do książek w kształcie kotów.
Jednak głównym celem naszej wyprawy była kawiarnia Biała Lokomotywa. Miejsce okazało się naprawdę magiczne. Przede wszystkim dzięki osobie właściciela – pana Leszka Kopcio. Dla mojej Mamy jednak stało się wyjątkowe także z innego powodu...
Gdy pan Leszek podszedł do naszego stolika, pozdrowiłam go od blogowej koleżanki Iwonki – zapamiętał oczywiście turystkę z rowerem, która rozbiła szklankę. Zapamiętał, ponieważ pamięta dużo! Stanął przed moją Mamą i powiedział: „Ja panią pamiętam! Pani mnie uczyła... Pani nazwisko panieńskie to Szczepaniak.”
I nie byłoby w tym nic dziwnego, poza faktem, że miało to miejsce ponad 40 lat temu! Mama miała wtedy 19 lat i pracowała w swojej pierwszej szkole w Ławicy, a pan Leszek był ośmiolatkiem. Szok
i wzruszenie!
A kawa w Białej Lokomotywie jest naprawdę zjawiskowa! Będziemy tam wracać i polecać to miejsce każdemu...
Nowa Ruda jest pięknym miastem, więc koniecznie musimy tam jeszcze raz pojechać – zostało wiele miejsc do sfotografowania... no i znowu trzeba napić się kawy!