Co się dzieje z interpelacjami kłodzkich radnych?

Autor: 
Mirosław Awiżeń

Interpelacje to statutowe narzędzia służące radnym w sprawowaniu swojego mandatu. W Kłodzku są jednak traktowane tak, jak gdyby w rzeczywistości ich nie było. Przeciętnemu mieszkańcowi trudno stwierdzić, czy są składane i czy są udzielane na nie odpowiedzi. Próżno znaleźć interpelacje na BIP-ie kłodzkiego magistratu. A już zapoznanie się z ich treścią i z odpowiedziami, a także z załączanymi dokumentami graniczy z cudem. Czy uda się odpowiedzieć, dlaczego władze Kłodzka, a zwłaszcza Przewodniczący Rady Miejskiej tak skrzętnie utrudniają dostęp do dokumentów? Być może ten tekst wyjaśni choć trochę, jak wygląda sytuacja z kłodzkimi interpelacjami.
Od początku kadencji radni miejscy w Kłodzku złożyli do Burmistrza Kłodzka kilkadziesiąt interpelacji – najczęściej o sprawy kłodzkie pytali Burmistrza radni opozycji: Tomasz Żabski, Michał Piszko i Ryszard Wójcik. Interpelacje dotyczyły różnych spraw – zarówno problemów zgłaszanych przez mieszkańców, takich jak np. plan remontów ulic i chodników w mieście, przerw w dostawie energii elektrycznej, zapadniętych studzienek, problemów z dostępnością wody na cmentarzu, jak i spraw dotyczących globalnie funkcjonowania miasta, jak np. sprawozdania finansowego kłodzkich Wodociągów, zamówień publicznych, przetargów, kwestii związanych z budową basenu czy przebiegu postępowania koncesyjnego.
Z jakością odpowiedzi na interpelacje też jest różnie. Jak mówi radny Tomasz Żabski „absurdem jest, że w kilku przypadkach, aby poznać szczegóły, musiałem składać drugą czy trzecią interpelację w tej samej sprawie, bo Burmistrzowi trudno było ująć wszystkie istotne kwestie w pierwszej odpowiedzi. Tak, jak by ktoś nie potrafił, a może nie chciał, udzielić wyczerpujących informacji.”.
O tym, że w niektórych kwestiach była to sytuacja kuriozalna, świadczy np. fakt, że gdy radny Michał Piszko złożył interpelację w sprawie udostępnienia treści wniosku aplikacyjnego projektu dofinansowanego ze środków unijnych, w odpowiedzi otrzymał jedynie fragmenty tego wniosku. Wniosek o udostępnienie treści złożył zatem do Urzędu Marszałkowskiego – już nie jako radny, a jako zwykły mieszkaniec województwa dolnośląskiego – i pełną treść wniosku aplikacyjnego otrzymał bez problemu i żadnej zwłoki. W tej sytuacji radny Piszko złożył do Rady Miejskiej skargę na Burmistrza, która po rozpatrzeniu przez Komisję Rewizyjną została uznana za bezzasadną. Radny Piszko stwierdza: „Wyjaśnienia Burmistrza skierowane do Komisji Rewizyjnej są absurdalne. Według Burmistrza powodem nie przekazania pełnej treści wniosku aplikacyjnego była dbałość o interes Gminy Miejskiej Kłodzko w kontekście rywalizacji konkursowej. A przypomnę, że cały wniosek bez żadnego problemu udostępnił Urząd Marszałkowski. Takie uzasadnienie przez Burmistrza odmowy wydania jawnego dokumentu, to kpina z prawa i z mieszkańców Kłodzka. Na pewno tego tak nie zostawię”.
Przykładów ukazujących, jak kłodzki magistrat podchodzi do interpelacji składanych przez radnych jest co najmniej kilka. Radny Ryszard Wójcik w odpowiedzi na swoją interpelację dotyczącą szczegółów spotkania Burmistrza z firmą Veolia, otrzymał cytaty przepisane z protokołu z sesji. Radny Żabski w odpowiedzi na interpelację dotyczącą ilości zakupionej wody do mini pijalni w Parku Strażackim otrzymał (po dodatkowym monicie) dane, ale dotyczące ilości… wydanych przez automat porcji wody.
O tym wszystkim nie przeczytacie jednak Państwo w Biuletynie Informacji Publicznych, ani na stronie internetowej miasta, bo tych interpelacji i odpowiedzi tam po prostu nie ma. Statut miasta nakłada na Przewodniczącego Rady Miejskiej, aby podczas każdej sesji informował o złożonych pomiędzy sesjami interpelacjach i otrzymanych odpowiedziach, odczytując ich treść. Uważna lektura protokołów z sesji pokazuje jednak, że są to przypadki incydentalne. Zwrócił na to uwagę radny Żabski, kierując do Przewodniczącego Rady zapytanie o dostępność interpelacji – Przewodniczący zaproponował, iż w trakcie sierpniowej sesji braki te zostaną uzupełnione. Zakładać należałoby zatem, iż w trakcie tej sesji zostały odczytane wszystkie złożone interpelacje wraz z odpowiedziami. Nic podobnego! Odczytano ich… kilka, po czym większość w Radzie zdecydowała, że zostaną one przekazane radnym w formie elektronicznej. Tylko radnym!
Tak więc w chwili obecnej treść składanych przez radnych interpelacji i uzyskiwanych odpowiedzi jest wciąż znana tylko wąskiemu gronu odbiorców. Radny Tomasz Żabski informuje jednak, że radni opozycji znajdą co najmniej kilka sposobów, aby je udostępnić wszystkim mieszkańcom Kłodzka: „Niebawem umieścimy komplet interpelacji i uzyskanych odpowiedzi na naszej stronie internetowej, o czym oczywiście mieszkańców Kłodzka poinformujemy. Przekażemy je również w całości mediom, rozważamy też inne sposoby udostępnienia tych informacji. Tak czy inaczej te dokumenty trafią do mieszkańców Kłodzka, bo powinni o nich wiedzieć. Lektura co najmniej kilku z nich może być interesująca.” Pytanie jednak, czy takie działania powinny być konieczne, aby każdy z mieszkańców Kłodzka mógł się w dowolnym momencie zapoznać z jawnymi dokumentami? Czy nie lepiej, aby władze Kłodzka – w zgodzie z prawem – publikowały wszystkie interpelacje, wszystkie odpowiedzi, a także wszystkie istotne dla Kłodzka i jego mieszkańców dokumenty w przeznaczonym do tego celu Biuletynie Informacji Publicznej?

Wydania: