Siła iluzji

Autor: 
Jan Pokrywka

Działo się to dawno temu, w Ameryce. Rzecz dotyczy jednego ze znanych tamtejszych banków, na temat którego w lud poszła plotka o niewypłacalności. Bank obległy tłumy ludzi wypłacających swoje depozyty. Każdy bank w takiej sytuacji musiałby splajtować, także i ten, ale ktoś wymyślił sprytny fortel. Po pierwsze, zaczęto szczegółowo i bez pospiechu przestrzegać wszystkich procedur, a wobec jakiegokolwiek uchybienia, klienta odsyłano, musiał więc ustawić się w kolejce ponownie i odczekać swoje, aby, co się zdarzało, z innego powodu, zostać ponownie odesłanym. Po drugie, bank ten otrzymał z banku centralnego realną pomoc w postaci samochodu wypełnionego workami pieniędzy. Był jednak pewien warunek: worków tych nie wolno było otworzyć. Nie wiadomo więc, czy były tam w istocie pieniądze, czy pocięte gazety. Nie jest to zresztą ważne. Ważne jest to, że pod wpływem tego widoku ludzie uwierzyli w wersję odmienną od początkowej plotki: że bank kłopotów nie ma, a gdyby nawet, to i tak ma pokrycie w pieniądzach. Metoda kija (skrupulatne przestrzeganie procedur) i marchewki (widok worków pieniędzy) okazała się skuteczna. Ludzie rozeszli się do domów, bank pracował jak wcześniej, a nawet zwrócono wycofane depozyty.
Historia ta pod pewnym względem przypomina obecną sytuację: powstaje wizja (nieważne czy prawdziwa) kryzysu co może prowadzić do upadku zaufania wobec instytucji państwa i innych instytucji finansowych. W takiej sytuacji masowe reakcje musiałyby doprowadzić do ich (tj. tych instytucji) upadku. Rozpoczyna się więc z jednej strony zmiana procedur mająca ewentualne żądania przynajmniej opóźnić, ale też i pokaz owych „worków pieniędzy”, których w środku być może nie ma.
Na kolejnym unijnym szczycie ustalono przestrzeganie przez państwa dyscypliny budżetowej i zredukowania deficytów budżetowych do poziomu nie przekraczającego 3% PKB. Co prawda jest to zobowiązanie stare, bo zapisane jeszcze w Traktacie z Maastricht, ale pamięć w dzisiejszych czasach bywa krótka. To kij. A marchewka to obowiązkowa „zrzuta” po 200 mld euro na wzmocnienie strefy euro. Dotyczy to także Polski. Jednakże dług przekroczył już 7 bln euro przy ok. 13 bln euro rocznego PKB, a więc układ musi się posypać. Rzecz w tym, że gdy to się zacznie, zapłacą jak zwykle ci, którzy są na końcu. Przypomina to trochę słynne piramidy finansowe, ale cóż, takie jest życie. A na końcu są samorządy i my, zwykli ludzie. My nie możemy wiele zrobić, ale możemy wymagać tego od władz lokalnych, aby jak najlepiej przygotować się na najgorsze. Bo samorządy, wbrew przestrogom, licząc na wieczną prosperity, zadłużały się realizując różne, mniej lub bardziej potrzebne unijne projekty. I może przyjdzie nam za to zapłacić w najmniej do tego korzystnym momencie.

Wydania: