Meandry kłodzkiej polityki, czyli o historii zderzanej z współczesnością ciąg dalszy - część VIII
Po odwołaniu ze stanowiska Burmistrza pani Doroty Kawińskiej-Domurad ojcem miasta 19 listopada 1999 roku zostaje Zbigniew Biernacki, radny Rady Miasta Kłodzka III kadencji z ramienia Forum Wyborczego Nasze Kłodzko wybrany przez koalicję Naszego Kłodzka SLD, Kłodzkiego Komitetu Obywatelskiego i Przymierza Społecznego. Wcześniej przewodniczył komisji budżetu, finansów i polityki gospodarczej. Za jego kadencji uporządkowano miejskie finanse oraz zmniejszono długi w stosunku do firm prywatnych oraz zakładów podległych miastu o ponad 3 mln zł. Wprowadził reformę zarządzania zasobem mieszkaniowym polegającą m.in. na przekształceniu zakładu budżetowego w gminną spółkę.
W zasadzie na tym mógłbym skończyć opis dzielniej trzyletniej kadencji pana Biernackiego, ale przypomnę Panu byłemu Burmistrzowi jego bezkompromisowe i działania w zakresie finansów publicznych. Czytaj oszczędzanie, cięcia wydatków we wszystkich sferach działalności publicznej, przede wszystkim
w szkołach, przedszkolach i tzw. kulturze. Należy tu powiedzieć o oszczędzaniu na subwencjach oświatowych przekazywanych w tak hiperkrojonych kwotach, że ówczesnym dyrektorom brakowało pieniędzy na opłaty w skarbówce i ZUS-ie, za telefony, ogrzewanie itp., za które płacono z opóźnieniem i z odsetkami. O rzeczówce nie wspomnę – w jednostkach brakowało na toner, papier do ksero, a o toaletowym nie wspomnę. To taki dziwny sposób cięcia wydatków. Złośliwi nazywali politykę finansową, jak pamiętam polityką ciżemki lub „a la Al Bandy”. Wszystko pewnie dlatego, że Burmistrz przyszedł do ratusza prosto ze sklepu z butami. Sklep nazywał się bodaj „Polonus” i mieścił się przy ul. Wita Stwosza 1.
Dziwna to była polityka, ale nader skuteczna. Spłacano na gwałt długi pozostałe po pani Kwiatkowskiej do tego stopnia, że o jakichkolwiek inwestycjach mowy być nie mogło. Pod tym względem Kłodzko przeżywało marazm. Inną, śmieszną już dzisiaj, wpadką Burmistrza, było żądanie wycofania z programu festiwalu teatralnego „Zderzenie” i zakaz odegrania pod ratuszem spektaklu plenerowego pod wieloznacznym dla władzy tytułem „Judasze” poznańskiego teatru Strefa Ciszy. Pan Biernacki uznał bowiem tytuł spektaklu za prowokację i zakazał pokazywania go na kłodzkim rynku w dniu sesji Rady Miejskiej. Śmiechu w kraju było co niemiara. Nie można było wytłumaczyć władzy, że w przedstawieniu nie chodzi o zdrajców, ale o wizjery w drzwiach i o podglądanie.
W konsekwencji odwołany został cały festiwal, ale po fali krytyki prasowej w całym kraju Strefa Ciszy zagrała jednak swoje przedstawienie, choć już nie w ramach festiwalu. Festiwal „Zderzenia” w listopadzie 2000 roku nie odbył się, a miłośnicy teatru zapamiętali to panu Biernackiemu i pamiętają do dzisiaj. Dlatego też kłopoty z liczeniem jubileuszu festiwalu, ponieważ wprawdzie pierwsze „Zderzenia” odbyły się w 1991 r., ale w obecnym, mimo iż 20 lat minęło, tak naprawdę była to jego dziewiętnasta edycja.
Zupełnie z innego gatunku „afer” była sprzedaż hali targowej „Merkury”. Radni ówczesnej opozycji skierowali wniosek o odwołanie Biernackiego, konkretnie wniosek złożyła M. Kwiatkowska. Jerzy Dziewiecki, włączywszy się do walki w obronie kupców kłodzkich, chciał zakończenia natychmiast nadzwyczajnej sesji. Burmistrz coś krzyczał, by adwersarz zachowywał się kulturalnie. Poseł Czesław Pogoda przypomniał Burmistrzowi słowa premiera Leszka Millera: „Przede wszystkim przedsiębiorczość, głupcze” i zarzucił tworzenie bezrobocia Zarządowi Miasta. Zadyma na sesji była, że hej. Skończyło się omdleniem wiceburmistrza Lipskiego z SLD, którego cucił, jak pamiętam, i dzielnie masował, Henryk Urbanowski. Naprawdę udzielał tzw. pierwszej pomocy koledze z koalicji. Chyba wiedział, że za chwilę pan Roman „stanie się” bezpartyjny, podobnie jak radna Joanna Sudoł i Mieczysław Krombach. W rewanżu burmistrz Zbigniew Biernacki wystąpił do Prokuratury Okręgowej z zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa przez przewodniczącego Komisji Rewizyjnej RM J. Dziewieckiego oraz posła Czesława Pogodę. Zarzucał im działania propagandowe dyskredytujące prawne działania zarządu miejskiego. Oczywiście skończyło się bez kar.
Miał też burmistrz Biernacki ciekawych pomocników - radcą prawnym był wówczas pan Edward Osowski, postać arcyciekawa pod każdym względem, człowiek wielkiej wiedzy prawno-samorządowej, znawca literatury i zapalony felietonista. Pisał pod przewrotnym pseudonimem Aurora świetnie czytające się felietony wcześniej w „Bliku”, a potem w „Bramie”, miał też swoje ukryte wady, które można było wyczuć przy bliższym poznaniu. Zgoła inną personą był niejaki pan Zbigniew Armata, szef najpierw kultury, potem oświaty, który poza udziałem w odwołaniu „Judaszy” niczym specjalnym w kulturze kłodzkiej się nie zaznaczył. Ot, bywał na różnych imprezach z obowiązku i wręczał dyplomy uznania, listy gratulacyjne. Stał się jednak jednym z powodów mojego powrotu do pisania bajek dla dzieci i dorosłych pt. „Polankowie”, w której, jak pamiętam, na ówczesnym zarządzie i radnych suchej nitki nie zostawiałem. Tyle autoreklama. Dzisiaj pan Armata jest dyrektorem szkoły i to podobno dobrym.
Czas jednak na porównanie działań obu Panów Burmistrzów. Zbigniew Biernacki zapisał się niewątpliwie w historii miasta jako burmistrz oszczędny, Aż do przesady. Pan Szpytma jako burmistrz rozrzutny i też do przesady, specjalista od inwestycji zwiększających „atrakcyjność” miasta poprzez gondole i fontanny, lecz jednocześnie zwiększający zadłużenie miasta w kosmicznym tempie i to w czasach kryzysu. To zasadnicza różnica w rządach obu Panów. Na plus burmistrzowi Biernackiemu należy zapisać przekształcenie ZAMG-u w spółkę z o.o., bo gdyby nie to, pan Szpytma nie miałby gdzie upchnąć 17mln zł długu za basen. A co. Można? Można. A propos’ dług, jaki będzie spłacała owa spółka, także z naszych czynszów, natychmiast poprawi sytuację w budżecie miasta na 2012 rok. Dlaczego? Dlatego, że zadłużenie ZAMG-u nie wchodzi w budżet miasta. Obaj Panowie natomiast są specjalistami od promocji miasta w mediach ogólnopolskich. Jeden błysnął skandalem wokół sprzedaży hali targowej i wspomnianymi „Judaszami”, drugi kanałem Młynówki i Akademią Przedszkolaka. Jak na razie, bo wróbelki ćwierkają, że to nie koniec promocyjnej interwencji TVN-u, Polsatu i innych mediów w sprawy Kłodzka i jego Burmistrza. Różnica druga to taka, że pan Biernacki miał superradcę prawnego. Myślę o panu Edwardzie Osowskim, burmistrz Szpytma ma natomiast specjalistów, jakich mało… niech mówią fakty z ostatniej chwili.
Otóż Regionalna Izba Rachunkowa we Wrocławiu uchyliła uchwałę RM w Kłodzku z dnia 28 września 2011 roku dot. trybu udzielania, rozliczania przedszkoli niepublicznych …itd. cyt: „wobec istotnego naruszenia art.90 ust. 4 ustawy o systemie oświaty.”
Tu muszę przypomnieć, że uchwała była, powtórzmy za wtajemniczonymi, „wymierzona” „w Akademię Przedszkolaka” państwa Majowiczów, którzy może na gwiazdkę doczekają się należnej im od września dotacji, bowiem, zdaniem RIO, jedynym warunkiem udzielenia dotacji jest podanie planowanej liczby dzieci. A nie - jak wmawia nam władza miasta- miejsce prowadzenia przedszkola czy szkoły. Panie Burmistrzu, szkoła może się zawalić, spalić, ulec zalaniu, a Pan nie ma prawa pozbawić jej dotacji!!! Bo nie dotuje Pan budynku (miejsca ), tylko dzieci i ich wychowanie. Szkoda, że Pan i Pana zastępcy to nauczyciele. WSTYD. Znowu wyborców wprowadza Pan w błąd w dziwnie pojmowanym przez Pana „majestacie prawa i sprawiedliwości” społecznej. Pogratulować pracy radców prawnych.
To oczywiście nie ostatni przypadek w ostatnim czasie robienia ludzi w konia. Otóż na stronach BIP Urzędu Miasta http://www.bip.um.klodzko.pl/modules.php?name=Content&pa= showpage&pid=718 zawisła informacja Burmistrza Miasta Kłodzka o przeznaczeniu do dzierżaw, cyt.: „1. lokal użytkowy położ. przy ul.Daszyńskiego 18 w Kłodzku (część obiektu stanowiąca dawny młyn o pow. użytk.750 m2; ), na działce oznacz. geodez. nr 102, AM-1, obr. Centrum.” Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że co do tej działki obowiązuje decyzja komunalizacyjna MSWiA oddajaca ją powiatowi kłodzkiemu, wydana na początku listopada tego roku, którą otrzymał Pan do wiadomości i zna ją Pan doskonale, a mimo to 28 listopada o godz. 09.30 wiesza Pan informację, która świadczy o tym, że to Pan włada nieruchomością. Panie Burmistrzu, to naprawdę nie prima aprilis. To już grudzień. Czas robienia kłodzczan w bambuko minął. Nadszedł czas na zamiany. Przecież to Pana hasło z 2006 roku. Superhasło i jakie aktualne. Czas odejść, panie Szpytmo. Czego sobie i Państwu życzę na ten nadchodzący Nowy Rok 2012.