Felieton Redaktora Naczelnego: Dwa patrzenia

Autor: 
Mirosław Awiżeń

Patrząc przez pryzmat peryferyjnej mocarstwowości rację ma Jarosław Kaczyński (szef Prawa i Sprawiedliwości), że Polska to Polska i wara wszystkim od Polski oprócz „prawdziwych” Polaków. Nawet decyzje błogosławionego Jana Pawła II można zanegować i uznać za fałszywe, o ile nie są zgodne z obowiązującą linią PiS-u. (patrz: kara śmierci). Myślę sobie, że pan Prezes jest politykiem tak wielkiego formatu, że przy nim Putin czy Obama to po prostu drobnica. Na taki format wielkości p. Jarosława Kaczyńskiego i jego ugrupowania Polska po prostu nie zasłużyła. Ale przecież Polska to niewielki kraj w skali świata i o mocarstwowości prawdziwej może tylko pomarzyć.
Zatem popatrzmy na Polskę poprzez pryzmat świata. Jesteśmy w Europie średniej wielkości państwem i to nie za bogatym. Bycie w Unii Europejskiej powoduje jednak, że jesteśmy liczącym się podmiotem jako Europejczycy. Że dla świata „Poland”, „Holland” nie robi większej różnicy świadczy przypadek „Siwego”. W latach 80. ubiegłego wieku uciekł przez „zieloną granicę” z Polski Ludowej, by nie być wcielonym na siłę do Ludowego Wojska Polskiego. Przewędrował kawał świata aż znalazł się na krańcu południowym Afryki, czyli w b. RPA (Republice Południowej Afryki). Na nic zdawały się jego próby tłumaczenia, że Polska to nie Holandia, że musiał uciekać od „komuny”, że u nas to terror, przemoc, bieda... Słuchali grzecznie - wg nich - tego narzekania, po czym kwitowali krótko. Z Europy ... i traktowali jak Europejczyka, z lekką zazdrością, z lekkim podziwem, z niechęcią ale i z bojaźnią i zazdrością. Dokładnie tak samo jak Holendra, Szweda czy Bułgara.
Zatem - trzeba usankcjonować naszą pozycję jako Europejczyków w świecie i naszą pozycje Polaków w Europie.
Prezydencja Europy jest jeszcze chwilę w rękach Polski. Przez najbliższych dobrych lat taka możliwość się nam nie nadarzy. Czyż zatem słusznie zrobił minister spraw zagranicznych Polski Radek Sikorski ogłaszając bądź wygłaszając przemówienie w jednej z niekwestionowanych stolic Europy, w Berlinie, w którym ustosunkował się do mocy Europy, do rozwiązania narastających problemów wewnątrz Europy, proponując jako receptę na te trudności ściślejszą współpracę w sferze gospodarczej, obronnej i politycznej (w zakresie polityki światowej) krajów Europy. Przecież, Polska, przewodząc teraz Unii Europejskiej była wręcz zobligowana do przedstawienia sposobu rozwiązania kryzysu w Europie i wytyczenia ścieżki wzrostu na przyszłość. I dobrze się stało, że nasza prezydencja nie będzie traktowana jako „malowana”, a rzeczywista. Choćby z powodu tego jednego wystąpienia....
Federacja państw europejskich to naprawdę jeden kierunek, który ma szanse w świecie być równie znaczącym podmiotem jak USA, Chiny, Indie, Brazylia czy Rosja.
Francuzi bez Niemców czy Anglików mało co znaczą w świecie, Kraje Skandynawskie bez Europy Południowej mało co znaczą, Wschodnia Europa bez Zachodniej mało co znaczy, Europa Zachodnia bez potencjału Europy Wschodniej też mało co znaczy. Jedyną drogą Europy jest zespolenie.
Owszem - można (i należy) dyskutować, jaka to ma być gospodarcza Europa (mniej czy więcej socjału, kapitału), jaka ma być polityka obronna (czy chcemy być mocarstwem na świecie czy ograniczymy się do obrony), jak prowadzić politykę zagraniczną... ale to wtedy, kiedy zdecydujemy, że nasze miejsce jest w Europie, a Europa stanowi jedność względem świata.
Wracając na chwilę do „Siwego”. Cieszył się tam poważaniem jako Europejczyk, no i jako Polak, kiedy papieżem został Jan Paweł II, a Lech Wałęsa otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla...

Wydania: