Trudne decyzje - o spotkaniu z reż. Robertem Stando

Autor: 
Krystyna Oniszczuk-Awiżeń
stando.jpg

W piątek, 9 września 2011 r. odbyło się w Muzeum Ziemi Kłodzkiej spotkanie z reżyserem, dokumentalistą Robertem Stando. Tej postaci nie trzeba specjalnie przedstawiać, jest bowiem powszechnie już w Kłodzku znana. O związkach Roberta Stando z Kłodzkiem i jego twórczości dotyczącej Ziemi Kłodzkiej wielokrotnie też pisaliśmy na łamach naszej gazety. Niedawno był gościem imprezy w Liceum Ogólnokształcącym im. B. Chrobrego w Kłodzku, zorganizowanej z okazji obchodzonych przez niego 80 urodzin!!! Aż trudno w to uwierzyć, znająć Go i widząc w akcji. To osoba niezwykle aktywna, twórcza, młoda, wciąż poszukująca i chcąca dzielić się swoimi spostrzeżeniami, chcąca dyskutować z młodymi ludźmi na temat przeszłości, teraźniejszości
i przyszłości, a więc po prostu o życiu.
Tym razem zaproponował swój film, który przeleżał na półkach i stosunkowo niedawno pokazała go telewizja. Zrealizował go w 1985 r. Nosi tytuł „Akcent”. Poruszył w nim problem podejmowania trudnych życiowych decyzji. Bohater filmu – Alojzy Twardecki w czasie wojny, w 1943 r., jako 5-letnie dziecko został porwany przez hitlerowców i następnie wychowany w niemieckiej rodzinie. Był jednym z ponad 200 tysięcy polskich dzieci wywiezionych do Niemiec i poddanych germanizacji w jednym z ośrodków Lebensborn. Nie znając swojej przeszłości stał się Niemcem, wychowanym w przekonaniu, że to Polacy wywołali II wojnę światową. Nazywał się najpierw Alfred Hartmann, później Bad Tölz. Pokochał rodzinę, która go adoptowała w Koblencji.
W 1949 r. jego prawdziwa matka, Małgorzata, po wieloletnich staraniach wpadła na trop zaginionego dziecka i przedstawiciel Polskiej Misji Wojskowej z Berlina odwiedził chłopca w Koblencji. Alfred na początku całą sprawę uważał za nieporozumienie. W 1954 r. postanowił pojechać do Polski, by spotkać się ze swoją prawdziwą matką. Początkowo nie mógł uwierzyć w jej słowa, kiedy opowiadała mu o prześladowaniach Polaków przez Niemców, o obozach koncentracyjnych i innych okrucieństwach II wojny światowej – zaprzeczał powołując się na niemieckie gazety, które pisały o mordach dokonywanych przez Polaków na Niemcach. Stopniowo jednak poznawał historię
II wojny światowej pozbawioną niemieckiej propagandy i uświadomił sobie swoje prawdziwe losy. Jego ojciec, Leon Władysław Twardecki – oficer ułanów – brał udział w kampanii wrześniowej w 1939 roku i zaginął bez wieści. Gdy poznał prawdę zdecydował pozostać w Polsce, tam gdzie są jego korzenie. Wiązało się to z wieloma późniejszymi szykanami i konsekwencjami. Musiał uczyć się wszystkiego o swej ojczyźnie – w Niemczech nie poznał prawdziwej historii ani kultury. Musiał nauczyć się od początku języka polskiego i mimo początkowych trudności w asymilacji od 1956 r. rozpoczął studia na wydziale Handlu Zagranicznego SGPiS, następnie studiował na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego oraz na Wydziale Germanistyki UW i UAM. Nie żałował swych decyzji, pokochał swoją wspaniałą matkę, ale tęsknił także za swą niemiecką rodziną. W tym wszystkim nie liczyli się niestety ludzie, tylko polityka państw. Zdecydował się więc poświęcić swoje życie pracy nad budowaniem pomostu porozumienia między Niemcami i Polakami.
Film 20-minutowy ma wiele niedopowiedzeń, nie wszystko wyjaśnia i opowiada. Te wszystkie pytania, które nasunęły się po obejrzeniu filmu można było jednak zadać bohaterowi, gdyż po projekcji nawiązano z nim kontakt telefoniczno-wizyjny przez Skype. Ten właśnie bezpośredni kontakt sprawił, że spotkanie stało się nadzwyczajne. Zobaczyliśmy pana Alojzego Twardeckiego, schorowanego, ale otwartego na pytania zadawane przez zainteresowanych młodych i starszych widzów.
Warto dodać, że Alojzy Twardecki jest autorem książki „Szkoła janczarów”, w której opisał swoje wspomnienia z dzieciństwa. Po tym spotkaniu, kto jej jeszcze nie przeczytał, na pewno po nią sięgnie.
Dziękujemy reżyserowi za kolejne wartościowe spotkanie, które pobudza do dyskusji, refleksji i pokazuje ludzkie losy.

Wydania: