Koronki. Przyszłość
Nie wiem, czy Szanowni Czytelnicy odnieśli kiedyś wrażenie, że oto znajdują w samym środku splotu absurdalnych zdarzeń? Ja coś takiego przeżyłam kilka dni temu. Nadmienię tylko, że nie mowa tu o polityce i wrażeniach jakie dostarczają nam programy publicystyczne.
Mnie dopadł „koronkowy dzień”. Szczerze mówiąc, to zostałam przez koronki osaczona. One mnie zwyczajnie prześladowały. Wszystko zaczęło się wczesnym rankiem, gdy udałam się na kontrolne badania. W przychodni, oko w oko stanęłam z „dojrzałą” pielęgniarką, przyodzianą w kusy kitel i…białe, koronkowe podkolanówki! Oklapłam z wrażenia. Zaczynałam się zastanawiać, że może mój pusty żołądek, omamia umysł. Swoją drogą, podkolanówki były bardzo ładne. Miały taki kwiatowy deseń.
W południe, już posilona wybrałam się na zakupy. W warzywniaku natknęłam się na moją nauczycielkę z przedszkola. Miała na sobie koronkową długą spódnicę, a do tego takie same wdzianko. Zachichotałam nerwowo na ten widok. Jedno było pewne, ranne „omamy” nie były wynikiem pustego żołądka.
Po południu udałam się do biblioteki. W drodze powrotnej zrobiłam sobie skrót. Na jednym z osiedlowych balkonów, oczom moim ukazał się malowniczy widok. Na łóżku plażowym, rozłożona była białogłowa w…koronkowym, czerwonym bikini, rzecz jasna! Tak mnie zamurowało, że ledwo uniknęłam czołowego zderzenia z latarnią. Przyśpieszyłam kroku, by jak najszybciej znaleźć się w zaciszu domowym. Nerwy, zaczęły mi już lekko szwankować.
Wieczorem z narzeczonym wybraliśmy się do parku. Na ulicy, gdzie mieszkamy natknęliśmy się na uroczego sąsiada. Wybierał się z żoną do kawiarni, jak nam oznajmił. Z tego powodu elegancko się wystroił i…założył koszulę z koronkowym przodem! Chciało mi się wyć. Zastanawiałam się już, czy aby nie opowiedzieć o tym „koronkowym” osaczeniu, swojemu narzeczonemu. Jednak zrezygnowałam. Jeszcze gotów jako psychiatra, pomyśleć, że mi odbiło.
W parku było miło. Gdy już prawie zapomniałam o koronkach, na ławce obok nas przysiadła sympatyczna z wyglądu starsza pani. Po chwili z torebki, wyciągnęła białą chusteczkę z koronkowymi rogami! Tego było dla mnie za wiele. Czy to przypadek, że wszędzie czyhają na mnie koronki? A może to jakieś znaki? Może to rodzaj koronkowego szyfru? Może, na przykład opatrzność w ten sposób daje mi do zrozumienia, żeby zostać koronczarką?
Zaczęłam szukać odpowiedzi w internecie. Konkretnie przeleciałam przez strony, mówiące o koronkach, no i…olśniło mnie. Natrafiłam na portal o koronkach koniakowskich i sławetnej bieliźnie. Szokujące „rękodzieła” z koronki cieszą się dużą popularnością nie tylko w kraju, ale i za granicą. Koronczarki wymyślają nowe rzeczy. Na rynku jest już: biżuteria, torebki, paski. Koronka jak się okazuje, to przyszłość.
Summa summarum, poddałam myśl naczelnemu, by sprzedawać również „wydziergany” rodzaj gazety. Może chwyci?