Peryferyzacja Ziemi Kłodzkiej
Nie byłem za utworzeniem powiatów w Polsce, ale popierałem tę ideę z dwóch bardzo ważnych powodów. Po pierwsze - istniała możliwość scalenia Ziemi Kłodzkiej w ramach administracyjnych, po drugie - odłączenie się od woj. wałbrzyskiego, który, będąc „monokulturą kopalnianą”, po prostu ciągnęło w dół naszą Ziemię Kłodzką zupełnie inaczej nastawioną (na turystykę, na różnorodność). Nasze kierunki rozwoju mijały się całkowicie z kierunkami wyznaczanymi przez Wałbrzych. Tak więc byliśmy „biedniejszym krewnym”. Topiono pieniądze w kopalnie i koksownie, a my byliśmy na dalekich peryferiach gospodarczych w decyzjach rozdziału środków.
No i dobrze. Wywalczyliśmy tę Ziemię Kłodzką w obrębie dużego powiatu. Odcięliśmy się od Wałbrzycha - nadzieje pokładaliśmy we Wrocławiu. Że teraz to już odetchniemy i będziemy równorzędnie traktowani jak inni. Aliści - w czasie, kiedy byliśmy „wałbrzyscy” rozwijało się b. województwo jeleniogórskie, od samego początku nastawione na turystykę i taki obraz utrwalił się nie tylko wśród wrocławiaków, ale
w całej Polsce. I to Cieplice, Karpacz, Śnieżka zagarniają teraz przychylność władz woj. dolnośląskiego. Siłą rzeczy my w dalszym ciągu jesteśmy peryferyzowani w planach rozwojowych woj. dolnośląskiego.
Owszem - i u nas powoli modernizuje się drogi, ale w drugiej kolejności.
O obwodnicy Kłodzka wciąż marzymy. A już o pomstę do nieba woła likwidacja lokalnych kolei utrzymując tylko „tranzytowy” przejazd w kierunku Międzylesia i dalej - na Czechy. To u nas wciąż trudno o porządne łącza telekomunikacyjne, to my musimy „żebrać” o każdy grosz na zabezpieczenie nas przed klęskami żywiołowymi ...
Nie chcę tu powiedzieć, żebyśmy dostawali więcej niż inni, żeby traktowano nas jak pupilków, ale chcę równego traktowania i docenienia tego „worka polskiego” nasyconego uzdrowiskami. Sami nie wygrzebiemy się przecież z zapaści mentalnej jak i gospodarczej „ufundowanej” nam przez bycie „piątym kołem u wozu” za czasów „budowy socjalizmu”.
Uwaga: to brzydkie słowo: „peryferyzacja” pojawia się w dokumentach „Rozwoju Dolnego Śląska”, dlatego i ja to słowo używam, choć brzydsze już trudno wymyślić.