Lądeckie impresje (138)
Jak ten czas leci… Niedawno ukazał się jubileuszowy, tysięczny już numer „naszej” BRAMY. Z pewnym więc opóźnieniem wszystkiego najlepszego dla całego Zespołu Redakcyjnego. Wiernego nadal grona czytelników, niemniej interesujących publikacji i wciąż nowych kolejnych pomysłów czy inicjatyw. Aby BRAMA nadal była ważnym elementem na medialnej mapie Ziemi Kłodzkiej. Wszystkiego najlepszego!
Wracam jeszcze do mojej przygody z tą gazetą. Zaczęło się dość przypadkowo. Kiedyś wydawany był również oddzielny dodatek kulturalno- społ. Ogłosił on swego czasu konkurs na wrażenia z regionu. Zachęcony tym spisałem i wysłałem swój tekst. Opublikowano i zaproponowano pisanie kolejnych odcinków. Powstały w ten może dość banalny sposób „Lądeckie impresje”, które trwają do dzisiaj. Początkowo ograniczały się tylko do wrażeń czy spraw typowo lądeckich, później objęły już cały kłodzki region. W międzyczasie rozpocząłem współpracę z portalem internetowym – Ziemia Kłodzka, ale to już inny temat. Najbardziej dziwi wszystkich, że to wszystko powstaje z pewnego oddalenia. Na co dzień mieszkam bowiem z dala od Kłodzka, chociaż bywam tu wyjątkowo często a wręcz bardzo często. Może przez to wszystko dostrzegam wiele tutejszych spraw czy problemy z innej perspektywy. Mając do tego większy dystans i pewną też wolność od miejscowych powiązań czy układów /gdzie ich zresztą nie ma /. Zresztą traktuję „moją” Ziemię Kłodzką jako swoją drugą, wyjątkową też Małą Ojczyznę.
Wracam jednak do bieżących spraw lądeckich. Za nami obchody kolejnego Dnia Patrona Lądka-Zdroju św. Jerzego. A jeszcze tak niedawno byłem uczestnikiem pierwszej i trzeciej edycji. Nowością była tym razem uroczysta sesja Rady Miejskiej na lądeckim rynku, podczas której wręczono medale św. Jerzego. Gratuluję wyróżnionym bo też zasługują na to wyjątkowo. Może w następnej edycji doczekam się m.in. ustanowienia kolejnego lądeckiego tytułu honorowego, jaki zaproponowałem ostatnio w odcinku o Ambasadorach Lądka. Najważniejsze, że kontynuuje się wspomniane święto z historycznym orszakiem i bogactwem tak wielu imprez kulturalnych.
W przededniu święta w Galerii Muzealnej odbył się wernisaż wystawy fotograficznej pn. „Lądek-Zdrój jakiego nie znacie” prezentujący archiwalne zdjęcia ze zbiorów bystrzyckiego Muzeum Filumenistycznego. Zdążyłem na tą wystawę w ostatnim dniu maja. Warto było. Doceniam też wkład pracy i serce jakie w to wszystko wkłada Tomasz Nowicki, wywodzący się zresztą z Lądka. Moim zdaniem – kolejny wielki ambasador lądeckiej krainy.
Przy okazji odbywam pośpieszny rekonesans po moim Lądku. Uzdrowisko zmienia się dosłownie z dnia na dzień, park zachwyca już w pełni swoją urodą. Można spacerować po alejkach bez obawy o złamanie nogi, w budowie fontanna przy Jerzym. Z kolei pierwsza fontanna naprzeciw Wojciecha mimo upału zastygła w bezruchu. Psioczą też liczni goście na jej dziwaczny kształt, psujący wprost wizerunek tego miejsca. Ale też każdy może mieć swoją opinię, chociaż powtarzana po raz setny zapewne coś już w sobie kryje. Przybyły nowe kawiarenki i miejsca do odpoczynku. Problemem jednak jest samo parkowanie. Praktycznie całe uzdrowisko zablokowano znakami parkowania, często bez większego sensu. Część przejezdnych gości po którymś tak objeździe uzdrowiska jedzie dalej. Kolejny ważny i pilny problem do rozwiązania przez włodarzy Lądka. Może pójść śladem np. Szczawnicy gdzie planują w części uzdrowiskowej budowę piętrowego parkingu. Wreszcie znajduję wolne miejsce parkingowe za Trojanem, uff…
Straszą też jeszcze niektóre ruiny w centrum uzdrowiska. Niby święte prawo własności, ale może można jakoś zmusić właścicieli o większą dbałość i niepsucie w sumie dobrego wizerunku uzdrowiska. Nie wspomnę już o samym Domu Zdrojowym, ale to już inna historia.
Spieszę jednak do Roszyc, gdzie czeka mnie kolejna edycja „Lata na ludowo”. Występy zespołów ludowych lub ludowo-podobnych. Mniejsza już o sam poziom, mnie jednak wciąż zaskakuje energia i prężność miejscowej społeczności. Mimo braku wsparcia i funduszy nie poddają się tak łatwo. Organizują m.in. swoją folklorystyczną imprezę, liczne festyny, wspomagają swój zespół. To na ten zespół zbierano ostatnio dochód ze sprzedaży ciast upieczonych przez miejscowe panie. A były to ciasta, że aż palce lizać. Chociażby po to warto było wybrać się do maleńkich Roszyc. Na ten też cel licytowano specjalny tort. A swoją drogą może tak Urząd kłodzkiej gminy bardziej wspomoże ten zespół, współfinansując np. stroje. Już dziękuję w imieniu tej społeczności. Wielkie też wyrazy szacunku za cały ten trud dla tutejszej Rady Sołeckiej zwł. dla pani sołtys -Barbary Ogielskiej. Dobrze, że tak niespokojne duchy spotykam co krok w mojej kłodzkiej krainie.