Przewodnik dla jedzących - Restauracja Casa D'oro
Wnętrze++ Ładny, dobrze utrzymany budynek, pięknie położony przy starym moście nad rzeką Nysą. No i to wszystkie zalety. Wystrój mdły, morelowo-beżowo-złoty. Oświetlenie niezłe , choć w tej kolorystyce pasteli i połyskujących ścian i sufitów jakoś mało atrakcyjne. Czysto, pusto, cicho. Na ścianie bezgłośny telewizor
z brazylijskim serialem na ekranie. W barze młodziutka kelnerka, układająca już poukładane karty dań.
Atmosfera++ Raczej dla czyściutko i pastelowo wystrojonych pań ze SPA. Nie ma tu życia restauracyjnego. Z żalem przypominam sobie przytulność tego miejsca sprzed kilku lat. Nudno.
Obsługa +++ Młodziutka dziewczyna miła i otwarta. Co prawda nie wdaje się w pogaduchy z klientem ale wzbudza sympatię. Nie ma co popisywać się znajomością jadłospisu i solidną pamięcią, bo karta tu nad wyraz uboga a klientów wyrażnie brak.
Jadłospis ++ Śniadania - stół szwedzki. Już posprzątali po śniadaniu, więc nie mam jak ocenić ni świeżości pieczywa, ni jogurtów ani nawet miękkości ugotowanego jajka. W karcie za to pierogi i naleśniki oraz bardzo dużo drinków. Zamawiam pierogi, według miłej kelnerki ponoć najlepsze w kuchni. Specjalność szefa kuchni – pierogi CASA D”ORO – dostaję już po kilku minutach od złożenia zamówienia. Ciasto jest cieniutkie, nierozgotowane. Pierogi nieduże, zgrabne, gołym okiem widać, że robione ręką kucharza. Nadzienie ledwo ciepłe, więc nie ma tu mowy o klejeniu pierogów tuż przed podaniem a raczej o podgrzewaniu tego co wcześniej ugotowano. Nie widać nawet kropli wody na powierzchni ciasta lub pod pierogiem. Czyżby wszędobylska kuchenka mikrofalowa podgrzała pierożki??? Nadzienie z drobno siekanych pieczarek z niewielkim dodatkiem sera, o płaskim, nieatrakcyjnym smaku. Pierogi ładnie podane, wyglądają smakowicie ale nie pachną pierogami i nimi nie smakują. Aż żal ściska, że takie ładne ciasto pierogowe zmarnowane. W karcie jeszcze znajduję pierogi z owocami, mięsem, kapuściano-grzybowe, ze szpinakiem i białym serem lecz tych brak, bo ponoć wczoraj „wysprzedały się" a dziś jeszcze nie zrobili nowych. No i przy tym ze smutkiem pozostańmy. Budująca jest jedynie karta win. Krótkie ale dobrze zrobione opisy wina, kilka niezłych butelek do wypicia, choć jak to u nas- zbyt drogie w porównaniu do ceny dań.
Ceny+++ Wszystkie pierogi i naleśniki po 10 zł a śniadanie „stół szwedzki” za 20 zł. Kawa już od 4 zł. Piwo za butelkę 4 zł. Czekolada do picia Eraclea co prawda z torebki ale za to zupełnie smaczna i po 8 zł za porcję i na dodatek w szesnastu smakach!!!